
Nie miałbym motywacji do poprawek, gdyby nie okazało się, że ten mdf trochę zawilgotniał i się zdeformował...
Tutaj na podnośniku dźwigneliśmy całość do góry

Niezawodna Zośka porobiła otworki i takie tam inne. Na prawdę fajna sprawa mieć taką maszynkę w warsztacie. Do frezowania może nie nadaje się bez przeróbek, ale do wiercenia jak najbardziej. Jak nie oczekujecie od niej zbyt dużo, to daję radę


"Dajcie mi odpowiednio długie ramię, to podniosę cały świat"


Blaszki na miejscu. Spawane były punktowo, reszta zaślepiona sylikonem. Jeszcze mój Tata odwalił kawał dobrej roboty i zrobił mi osłonę na silnik. Bo oryginalnie to chłodziwo leci na wiatrak silnika


I to tyle. Niebawem będę robił enkoder, bo gwintowania mi brakuje. Wpierw jednak grzmocik czeka na przeróbkę
