luki158 pisze: ↑20 lip 2020, 17:26
oglądałem parę ogłoszeń i stawka ok 15€ netto, Jasiu powiedz czy to przyzwoity zarobek czy nic specjalnego?
W dawnym NRD tak, pod pewnymi warunkami. Na przykład, że masz rodzinę.
upanie pisze: ↑20 lip 2020, 17:13
Czasy są słabe to prawda ale co w takim razie radzisz koledze?
Za mało danych. Gościu ma 29 lat, bo pisał. I nie wiemy nic więcej, na przykład, jak wygląda na dziś jego życie prywatne. Czy ma partnerkę/żonę, dzieci.
Czemu to ważne? Bo z jednej strony zarabia wtedy więcej. Niemiecki system podatkowy jest tak skonstruowany, że podatki liczy się dla rodziny. Jeśli jesteś rodziną jednoosobową, to masz dość kiepsko. Podatki w Niemczech są wysokie i razem z Sozialabgaben, czyli składkami ubezpieczeniowymi to będzie ok. 40 procent brutto. Dlatego jest później z czego odliczać i korzystać.
Dla osoby samotnej kwota wolna od podatku to w tym roku 9.408 €. Dla małżeństwa jest to 18.816 - dla każdego tyle samo. To się rozkłada na całą rodzinę, do tego odliczenia za każde dziecko. Kinderfreibetrag, bo tak się to nazywa, to 2586 na każde dziecko dla każdego z rodziców. Żona nie odlicza w Polsce? Nieważne, ty możesz odliczyć za nią w sumie 5172 €. Do tego 1.320 na dziecko i rodzica, jako koszty nauki. Tak, ty też za żonę, jak poprzednio. I tak do 21 lat, chyba że dziecko się uczy, to do 25 lat.
Do tego Kindergeld na pierwsze dziecko 204 ojro. Na trzecie 6 euro więcej.
A pewnie, że koszt prowadzenia podwójnego gospodarstwa też można odliczyć. Musisz gdzieś mieszkać, jeśli zostawiłeś rodzinę i to są koszty uzyskania przychodu.
Podatek może się bardzo różnić, dlatego ważna jest stawka brutto, no i warunki, jakie się spełnia. Możesz się pobawić:
https://dojczland.info/kalkulator-brutto-netto-niemcy/
upanie pisze: ↑20 lip 2020, 17:13
Z resztą ja dom mam na kredyt i to w dodatku we frankach

Jakoś nie narzekam specjalnie. Gdybym kiedyś zacisnął pasa to bym nie potrzebował kredytu ale ja żyję dosyć rozrzutnie i oszczędności są mizerne. Wiem, jestem nieodpowiedzialny bo przecież oszczędności trzeba mieć. No ale jasiu pisał żeby sobie żyć!

I w 100% go popieram

nawet jeśli to życie niesie ze sobą ryzyko.
No właśnie. Mam kolegę, Polak z wschodniej Polski. W firmie jest stołówka, treściwy obiad, świeżo gotowany, z deserem, kosztuje 3,40€. Dla niego za drogo, bo jego cieszą pieniądze. Ja pochodzę z tzw. robotniczej rodziny, z bloków. Od dziecka najpierw non stop na podwórku, później coraz dalsze wycieczki, wyjazdy w góry, skałki, jaskinie. Ja w domu nie wiem za bardzo, co robić, nie nauczyłem się tego, cenię przestrzeń. Tak się chciałem wytłumaczyć, czemu większość pieniędzy tracę na poznawanie świata. Późno zacząłem, ale sporo udało mi się obejrzeć. Mam nadzieję, że jeszcze parę miejsc na mnie czeka, cóż zobaczymy, wolę zwiedzanie, niż koszenie trawnika, choć spacer z kosiarką dla niektórych też - jak widzę - może być przyjemny.