Podobają mi się takie warsztatowe klimaty i szkoda, że wątek nie rozwija się tak jak "koronawirus" w dziale "na luzie" i w "śmietniku". Być może na starcie poprzeczka została za wysoko ustawiona.
Zaniżę poziom jednym zdjęciem... może się temat rozkręci.
Czasem coś się w warsztacie "nawinie pod rękę" i robię jakieś próby, eksperymenty, badam materiał i przy tym odpoczywam. Przykładowo krążek grubej blachy
wrzuciłem do trawienia i zobaczyłem strukturę stali po długim trawieniu.
To są moje niepotrzebne eksperymentalne narzędzia:
Zacznę od dolnego przedmiotu na tym zdjęciu.
4. Zepsuł mi się scyzoryk. Szkoda mi było fajnego ostrza więc dospawałem kawałek blachy nierdzewnej i zrobiłem nożyk warsztatowy. W miejscu łączenia ostrza z oprawką dotopiłem więcej elektrody aby była większa powierzchnia oparcia pod kciuka. Tak ustawione ostrze okazało się dość wygodne do zdejmowania izolacji z końcówek kabli.
3. Mój najmniejszy młotek ma trzonek zrobiony ze szczoteczki do zębów ze skróconymi do kilku milimetrów włosiem. Takie narzędzie dwa w jednym. Ten zrobiłem z kwadratowego pręt pochodzącego z bardzo starej drukarki znakowej w rozmiarze A3. Zastanawiałem się co to za stop, sprawdziłem jak się w nim wierci i dospawałem kawałek płaskownika. Myślałem, że będzie kruche i pęknie w miejscu przetopienia ale nie rozpadł się i wyszedł niby młotek. Czegoś mu jednak jeszcze brakowało i trzonek był jakiś taki za krótki i cienki. Miałem kawałek grubego drutu oporowego. Kantal ma taką właściwość, że pracując w wysokich temperaturach i podlegając dużym zmianom temperatury staje się kruchy i po przełamaniu widać duże ziarna. Nowy okazuje się łatwy do kształtowania. Efektem prób gięcia drutu wyszło mi przedłużenie uchwytu typu nunczako.
2. Testowałem odświeżony i wypolerowany młotek. Nowy trzonek zrobiłem z drewnianej nogi od stołka. Dobre twarde drewno nasączyłem kalafonią rozpuszczoną w spirytusie i po wyschnięciu zaczerniłem opalarką. Powierzchnia trzonka zrobiła się przyjemna w dotyku i chwytna. Trzeba było przetestować młotek. Kiedyś ludzie łyżki drewniane łyżki strugali. Nóż w warsztacie zawsze jakiś jest ale łyżki samoróbki jeszcze nie widziałem. Czemu by nie zrobić łyżki? Z kawałka blachy wystukałem odświeżonym młotkiem małą łyżeczkę. Otwór zrobiłem punktakiem. Punktak też samoróbka, ale od ojca.
1. Druga wersja łyżki. Inna koncepcja na uchwyt ale główka nie wyszła już tak ładnie. Wnętrze łyżeczki jest głęboko polerowane. Uchwytu ma różne struktury powierzchni.
0. Przed napisaniem tego postu wpadłem na pomysł zrobienia elektroniki na pająka metodą rozpuszczalną. Zapisuję tutaj aby mi nie umknęło. Przewlekam elementy w jakimś materiale rozpuszczalnym tak aby można było wszystko ładnie poukładać przed lutowaniem. Lutuję. Rozpuszczam strukturę nośną. Lakieruję. Ot, taki pomysł. Czy wszystko musi być typowe?
