To jest trochę tak jak z samochodami. Jedni wolą prostotę i niezawodność, kupią manual, inni chcą wygody i wezmą automat. Ale jednak postęp technologiczny jakoś nieubłaganie zmierza w stronę tych drugich rozwiązań (widział ktoś jeszcze jakikolwiek nowy samochód z szybami na korbkę? Jednak wszystko wypiera stopniowo ta psująca się elektronika).
Mnie się wygodniej kręci pokrętłem/wciska przyciski, niż klika myszką. Zresztą jak ukończę projekt, będę ajlepiej wiedział które rozwiązania faktycznie przydają mi się i z których korzystam, a które mogłem sobie podarować. Liczę przy tym na to, że zdobyta podczas budowy i obsługi wiedza do tego czasu osiągnie taki poziom, że każda potencjalna usterka elektroniki, to będzie dla mnie 10 minut z lutownicą w ręku. Na razie dopiero uczę się podstaw, ale już na ten moment dowiedziałem się tylu nowych rzeczy o elektryczności, ilu przez całe życie i całą edukację się nie dowiedziałem.
Inna sprawa, że wiem iż nieco przesadziłem, dwa przełączniki są niewykorzystane, bo zwyczajnie zamontowałem je a nie mam czego nimi obsługiwać, robią więc obecnie za dekorację i zaślepkę dziury w obudowie

. Docelowo miały uruchamiać zasilacz krokowy i falownik, ale mi to wyperswadowano

.
Dodane 1 godzina 31 minuty 41 sekundy:
Zna ktoś patent jak użyć zwykłych mechanicznych krańcówek jako krańcówki home? Chodzi konkretnie o to że chciałbym mieć punkt "parkingowy" dokładnie pośrodku stołu z wrzecionem podniesionym maksymalnie do góry. Da radę jakoś zrobić, żeby krańcówka łapała zawsze dokładnie w tym samym miejscu, niezależnie czy jedzie od prawej do lewej czy od lewej do prawej? Chodzi mi aby wyeliminować konieczność każdorazowego dojeżdżania do końca osi przed bazowaniem w punkcie home. Ewentualnie kupię 3 krańcówki indukcyjne, mechaniczie łatwiej do rozwiązania, ale i tu jakoś trzeba by zrobić, żeby łapała dokładnie w punkt niezależnie czy jedzie z prawa czy z lewa, wszak jej pole magnetyczne chyba nie jest skupione w punkcie wielkości 0,01 mm, tylko ma jakieś większe pole. Optymalnie byłoby gdyby np. krańcówka łapała, maszyna jechała dalej, aż krańcówka puści, a następnie cofała się do połowy drogi między punktem załączenia a rozłączenia. Jeśli śruba nie ma luzów i maszyna nie zgubi po drodze kroków powinno zatrzymać się za każdym razem w tym samym miejscu.
Kto pyta, nie błądzi.