Andrzej 40 pisze:
Odnośnie mocowania falownika też tak uważam, a potencjometr i przełączniki mocowane w puszce do tej żółtej osłony gitary.
Witam.
Falownik planuje umieścić w skrzynce home made, wraz ze stycznikiem i s-kami 3 faz. Samo sterowanie gdzieś "pod ręką" Podobnie jak wykonał to kolega @Wader13. Grzybki awaryjnego zatrzymania silnika też oczywiście będą, zresztą falownik po dołączeniu rezystora hamującego potrafi silnik zatrzymać w jednej chwili. Nad konikiem miejsca już brak, zawisła tam półeczka na kły, uchwyty wiertarskie, trzpienie i inne tego typu.

A falownik mam taki:
Panewkę dociągamy tak, żeby pokręcone ręką wrzeciono z uchwytem (po zdjęciu paska klinowego) wykonało 3-4 obroty. Sprawdzamy grzanie na obrotach ca 1000/min. Wrzeciennik po dłuższej pracy nie powinien mieć temperatury wyższej od temperatury otoczenia o jakieś 30 stopni. Literatura podaje przeważnie o 40 stopni, ale lepiej przy tym systemie smarowania zmniejszyć tę wartość. Ja mam tak ustawione, że nie przekracza 40 stopni przy 20 otoczenia
Orientacyjnie podajemy 2 krople oleju na minutę. Chociaż mam znajomego, który zasila łożysko zestawem od kroplówki. Na pewno wychodzi mu to na zdrowie (łożysku, nie znajomemu). Tylko wtedy trzeba odprowadzać olej z łoża.
Dziękuje za cenne informacje na temat eksploatacji i regulacji panewki, w tym temacie liczyłem na Twoją wiedzę. Dzisiaj zamontowałem prowizoryczne smarowanie olejem w postać oryginalnej smarownicy. Pojemność niewielka, ale co ciekawe tokarka nie siorbała tego oleju zbyt dużo. Na pół godziny wystarczało te kilka cm oliwy.
Niestety gitara ma koła stalowe (lub żeliwne) o prostych zębach i jazgot jest niezły. Trzeba polubić lub kupić stopery (nie mylić ze Stoperanem

).
Ze stoperami dawno się zaprzyjaźniłem, i używam regularnie podczas pracy z elektronarzędziami. Podczas toczenia są jak dla mnie nieodzowne, okulary ochronne również. Kiedyś o tym zapomniałem i o mało co rozgrzany wiór nie wbił mi się w oko...
Gratuluję rezultatów remontu. Ta maszynka da się lubić, chociaż nie jest ideałem.
Dziękuje, ideałem nie jest, ale i tak to porządna maszyna. Próbnie wierciłem dzisiaj otwory w kołach łańcuchowych wstępnie przy pomocy... otwornicy bimetalowej fi27. Oczywiście precyzji nie ma żadnej, ale chodziło jedynie o powiększenie otworu w szybki sposób, a następnie wytaczakiem dogładzenie do wymaganych 30mm. Tokarka dała radę śpiewająco. Mało tego porządnie naostrzonym nożem HSS udało mi się skrawać wiórem 4 mm. Jak dla mnie bomba. W porównaniu z moim rozklekotanym zuchem...

Sam remont jeszcze się nie skończył, gdyż co rusz wynajduje nowe rzeczy do zrobienia, albo udoskonalenia. Na przykład wzorem Rosjan, planuje zmontować filcowe zgarniacze pyłu metalowego i innego brudu na sankach głównych. Strasznie łatwo takie drobiny włażą w szczelinę suportu, następnie poduszki smarujące zbierają ten cały syf i efekt jest taki, że mamy tam papier ścierny... W niektórych Tsa takie rozwiązanie było chyba nawet fabrycznie, w mojej niestety nie. Z ciekawostek jej numer fabryczny to 999, a rok produkcji najprawdopodobniej 1969...