Ja akurat potrzebuję teraz poziomicy do pomiaru pochylenia 45 stopni, więc mam problem...
Konkretnie chodzi o obróbkę elementów drewnianej ramki, więc jakiejś wariackiej dokładności nie potrzeba, ale też nie tak żeby po złożeniu naroży były szpary...
Mam taką poziomicę, którą kiedyś kupiłem bo tania była:

Postanowiłem ją pomierzyć w nadziei że może wystarczy...
W skrócie, ma dokładność rzędu 10 mm/m, czyli żeby prosto powiesić obraz może już być problem, a w warsztacie jest absolutnie nieprzydatna.
Cóż, nikt mi niczego nie obiecywał, to i pretensje mieć trudno.
Poszukałem na różnych portalach i najtaniej wyszedł komplet z Aliexpress, poziomica 100 mm (0,02 mm/m) plus kątownik 45 stopni, w sumie ponad dwie stówki, dwa tygodnie czekania i innych kątów niż 0 i 45 zmierzyć się nie da.
Pomyślałem więc o wykonaniu własnej poziomicy, o dokładności pośredniej pomiędzy budowlaną a maszynową, ale wystarczającej choćby do prac w drewnie.
Tutaj muszę podać kilka informacji o budowie poziomicy.
Otóż twierdzenie że libelka poziomicy jest "rurką z bąbelkiem" jest bardzo mocno uproszczone.
W rzeczywistości jest to przezroczysta beczka.
Chodzi o to, że w idealnym cylindrze ustawionym idealnie poziomo bąbelek może zająć dowolne położenie.
Tylko w beczce bąbelek ma zawsze z jednej strony wyżej, a z drugiej niżej (oprócz jednego miejsca), żeby występowała siła ustalająca jego jednoznaczne położenie.
Ta siła ustalająca położenie bąbelka zależy od beczkowatości libelki - czym większa beczka, tym szybciej bąbelek wędruje, ale też spada czułość urządzenia.
Z kolei zbyt mała beczkowatość spowoduje, że siła pochodząca od lepkości i zwilżalności płynu będzie wystarczająco duża żeby zatrzymać bąbelka w przypadkowym położeniu.
Czyli podsumowując, liczy się kształt libelki, jej materiał i właściwości płynu.
Ponieważ nie mam warsztatu szklarskiego, to ten materiał od razu sobie odpuściłem.
Mam natomiast rurkę od piwa (taką 6 mm od KEG-a 20 litrów).
Nie wiem co to za plastik, ale wygląda na jakiś polipropylen, lekko mleczny i dość sztywny.
Przy użyciu hot air ze stacji lutowniczej i szczypiec da się taką rurkę dość łatwo zaślepić, choć na końcach powstają mało eleganckie placki. Zapewne jak ktoś zdolny, to sobie poradzi opalarką, albo mini palnikiem gazowym. problem jest tylko taki, że jak już się naleje płynu, to zaślepiać trzeba w pionie, więc świecą czy zapalniczką będzie problem, ale też może się udać.
Jako płynu użyłem izopropanolu, bo akurat miałem. Woda nie zachowywała się tak jakbym chciał.
Niestety nie miałem pod ręką odpowiedniego barwnika, takiego który w razie wypadku nie powoduje nieusuwalnych plam.
Pomyślałem o denaturacie, ale akurat nie mam, a w niedzielę trudno kupić.
Tak więc jest przezroczysty płyn w lekko mlecznej rurce, ale bąbelka widać.
Teraz najważniejsze.
Rurka nie jest beczkowata i dość trudno by było nadać jej precyzyjnie taki kształt.
Wpadłem jednak na pomysł, żeby rurkę lekko wygiąć i w takim stanie ją ustalić.
Ponieważ mam laser CO2, to postanowiłem poziomicę wyciąć z mlecznej pleksi, której złomu trochę mam.
Najpierw wyciąłem płaską szczelinę w prostokątnym kawałku, żeby się zorientować jaka krzywizna rurki jest potrzebna.
Jak już byłem trochę zorientowany, to wybór padł na krzywiznę o promieniu 1000 mm, co na długości 80 milimetrów daje wypukłość trochę ponad milimetr.
Ogólnie to poziomica działa, choć należy ją traktować jako prototyp wymagający dopracowania.
Zdjęcie wyszło mi nadspodziewanie dobrze, ale i tak niewiele na nim widać, trzeba się dobrze przyglądać.
Poziomica wisi w przypadkowej pozycji.
Ma dwie szczeliny dla pomiaru powierzchni poziomej i pochylonej 45 stopni (rurkę na razie mam tylko jedną, można ją przełożyć).
Ponieważ libelka jest bananem a nie beczką, poziomicy nie da się użyć do góry nogami, ale jak ma być łatwo i tanio, to trzeba z czegoś zrezygnować...

.