Co jakiś czas wraca do mnie temat/pomysł palenia kawy w domu.
Kiedyś miałem dużego pierd... ( i tak dalej ) na punkcie kawy i skończyło się zakupem ekspresu z grupą E61 Bricoletta plus osobny młynek ascaso.
Z racji ciągłego niepełnego zadowolenia z jakości i grubości cremy, raz po raz szukam nowej kawy. Źródła świeżo palonej.
Istotne jest aby trafić , kupić jak najświeższą. Taką z odległą datą przydatności. O ile to oczywiście o czymś świadczy.
Jasne porównuję w ramach jednego producenta. Zakładam, że stosują jedne kryterium.
Choć tutaj też może być kłamstwo marketingowe.
Rzeczywiście jest różnica w jakości kawy nowej i z dłuższym terminem od starej z terminem powiedzmy różnicy 4 miesięcy.
Różnica jest w kremie i minimalnie w smaku. Ale to może być ofc kwestia indywidualna.
Tak samo pozostawianie kawy nasypanej do młynka ( wysycha) kontra trzymanie opakowania w lodówce i nasypywanie tylko dla mielenia.
Oczywiście kawa z lodówki jest zimna więc łapie wilgoć z pomieszczenia. Lepiej poczekać aż ostygnie.
To nie są mrzonki.
Widać po czasie parzenia i ilości naparu na tym samym ustawieniu żaren. Czuć w smaku i aromacie, jego intensywności.
( ślepych testów nie robiłem)

I tutaj kłania się idea palenia takiej kawy w domu.
Abstrahując od ceny zielonej kawy, bo porównując za kilogram do gotowej palonej, raczej się to nie opłaca.
Próbowaliście może takiego palenia w domu ?
Robił ktoś piec do palenia ? Kupowaliście ? Może patelnia, albo popcorn maszyna ?
Ma ktoś jakieś przemyślenia w tej kwestii ?
Pewnie jak nie spróbuję sam to się nie dowiem jak odbiorę zmianę indywidualnie.
Po za tym sam model procesu palenia ( czas , temp, charakterystyka, chłodzenie ), z tego co doczytałem ma ogromne znaczenie.
Albo przerost formy nad treścią

