Przeniosłeś więc już nie wiadomo do których twoich myśli się czepiam, więc ty jesteś oczyszczony a ja mam problem

Ale niech będzie.
Nie wiem jak niewierny Tomasz może być wierzący, ale pomińmy to

Po pierwsze nie rozmawiajmy o urządzeniach sprzed 6 lat w kontekście dzisiejszej świadomości. 6 lat temu wszystko było inne. Niestety...
Po drugie, metalowe znaczy lepsze? Zawsze? Tworzywa mają swoje zalety i należy je wykorzystywać. Metal wcale nie jest zawsze najlepszy. Metal jest dobry tam gdzie jest... dobry. I oczywiście musi być to właściwy metal, co jest oczywiste. Tworzywa, od kiedy się pojawiły, są szeroko stosowane w mechanice i nie dlatego że taniej ale dlatego ze w wielu przypadkach lepiej. Wykorzystuje się ich miękkość, sprężystość, samosmarowność. Także łatwość formowania. Znowu piszę oczywistości. Ale skoro pytasz... Skąd mam wiedzieć, czy tam metalowe koło sprawdziłoby się lepiej? A może właśnie nie? Może nawet zrywalność tych zębów zabezpiecza przed poważniejszą usterką silnika? podsumowując - nie mam pewności, nie będę krytykował. I tobie takie podejście polecam.
Co do otworów w zasilaczach.
Normy bezpieczeństwa są dość ostre. Producent odpowiada za ewentualne szkody i wypadki spowodowane (niewłaściwą) konstrukcją. Zasilacz tzw kablowy, który spoczywa sobie na podłodze w przypadkowym miejscu, musi być odporny na podstawowe zagrożenia jak zalanie wodą. Stąd otwory są wykluczone. Rozbierana konstrukcja także spowodowałaby ryzyko, ponieważ ktoś może rozkręcić a potem niewłaściwie skręcić - patrz zdanie wcześniej. Dlatego urządzenia są skręcane w sposób uniemożliwiający rozkręcenie (specjalne śruby) albo sklejane. Sklejanie jest najbezpieczniejsze. Obudowa jest tak zaprojektowana, że pozwala wystarczająco sprawnie wypromieniować ilość ciepła które jest generowane w układzie. Ponadto z uwagi na postęp w projektowaniu i produkcji półprzewodników sprawność zasilaczy osiąga takie wartości, że przy nominalnym obciążeniu są ledwie ciepłe.
Kondensatory elektrolityczne współczesne przeznaczone do zasilaczy impulsowych wytrzymują średnio ponad 6000h (8 miesięcy). Ale to przy dopuszczalnych warunkach pracy, czyli w temperaturze 125C i przy prądzie katalogowym. Radiator osiąga co najwyżej 70C w szczególnie niekorzystnych warunkach (praca w tropikach) a w naszych warunkach znacznie mniej. Tak samo prądy ładowania są wielokrotnie mniejsze od nominalnych. Dlatego taki zasilacz wytrzymuje długie lata a nie 8 miesięcy.
Kondensatorów elektrolitycznych (szczególne) w miarę możliwości nie montuje się w najbliższym sąsiedztwie elementów podgrzewających się, ale inne powody (elektroniczne) wymuszają dużą bliskość tych podzespołów. To nie jest celowe szkodliwe działanie.
Generalnie, dobrze zaprojektowany zasilacz impulsowy kończy w kartonie na strychu, bo nie ma go do czego użyć. I nadal jest sprawny. Czy wyczerpałem temat?
Uprzedzając pytanie, dlaczego nie wolno już produkować zasilaczy transformatorowych, "niezawodnych". Z powodu bardzo dużych strat w porównaniu z zasilaczami impulsowymi. W przypadku małych zasilaczy transformatorowych sprawność wynosi około 50-80%. W przypadku WSPÓŁCZESNYCH DEDYKOWANYCH zasilaczy impulsowych sprawność najlepszych zbliża się do 98%, zwykle natomiast bez problemu osiąga 93-95%. Co oznacza zmniejszenie strat w najgorszym przypadku 3-krotne, zazwyczaj około 8-krotne. Jest sens.
Ponadto 20 lat temu nowoczesny monitor komputerowy Sony trinitron potrzebował 170-200W dla swoich 20 cali. Dziś dla takiego małego monitorka LCD wystarczy 30W.
Baterie padają, bo się starzeją. Szczególnie szybko starzeją się baterie które są trzymane w cieple. W przypadku ogniw litowych utrzymywanie stanu pełnego naładowania także nie jest dla nich zdrowe. Niestety jest tyko jeden sposób aby wydłużyć życie ogniw litowych w laptopach - wyjmować je kiedy nie są wykorzystywane, bo laptop pracuje stacjonarnie. Tyle że laptop z natury swojej ma pracować niestacjonarnie. To wina użytkowników, ze dla wygody do celów stacjonarnych kupują laptopy. To dokładnie tak samo jak kupić sobie drukarkę atramentową żeby robić 2 wydruki na tydzień. Prędzej wypluje cały atrament w gąbkę albo się zapcha, niż będzie przydatna.