Jako świeżak na forum i od niedawna posiadacz frezarki "Zosia" chciałbym pokazać, że nie taki diabeł straszny jak go malują


Znalazłem kawałek wałka 40mm, który przetoczyłem na małej ponad 40-letniej frezarce, którą jakieś krajowe warsztaty przyszkolne produkowały. Nie pamiętam teraz jej nazwy, ale całkiem dobrze sobie radzi z metalem.
Po wytoczeniu podstawowego kształtu na uchwyt 16mm przyszła kolej na frezowanie. Powiem szczerze, że raczej nic dobrego się nie spodziewałem, a jednak się udało! To moje pierwsze (tak skomplikowane

Na fotkach są jeszcze śrubki robaczki, ale zamieniłem je na takie z łbem (mocniej można ścisnąć nóż). Sam nóż to "pożyczony" od tokarki, który akurat mi tam pasował






Podsumowując z efektu jestem zadowolony - zarówno z narzędzia jak i tego co można dzięki niemu uzyskać

A korzystając z okazji, że wpadło mi w ręce kilka trójkątnych płytek to zmontowałem jeszcze takie noże samoróbki do tokarki. Ten po lewej robiony wcześniej, a ten po prawej już po małym treningu i poprawieniu błędów. Przy okazji mam pytanie, bo płytkami nigdy nie toczyłem - jakie jest konkretne przeznaczenie tego kształtu płytek? W sensie czy toczenie zgrubne, dokładne, do jakiego najlepiej materiału...?

A jako nowe wyzwanie zacząłem robić własne regulowane wytaczadło. Utknąłem chwilowo, bo najpierw chcę wykonać swój frez jaskółczy ogon, ale o tym innym razem
