Koledzy, to normalne koleje życia (i śmierci). Tylko że kiedyś wszystko toczyło się wolniej, tradycje dłużej trwały niezmienione; teraz wszystko przyspieszyło i nadal przyspiesza, postępy (a może to regresy?) postępu są zastraszające, stare tradycje giną i upadają. A nowe... chyba się nie pojawiają?
Jedno trwa od wieków: najpierw jest się młodym królem życia i nie rozumie się starych, a oni nie rozumieją młodych... a potem jest zupełnie odwrotnie, role się odwracają

- jest się tym "starym" i nie rozumie się młodych, a oni nie rozumieją NAS, starych.
Wszystko potoczy się tak jak się potoczy... nie my reżyserujemy ten "film", tylko zupełnie KTOŚ inny.
Wszystko wokół - i my sami - jest marnym pyłkiem, bez znaczenia.
Każdy kiedyś stanie w sytuacji, która mu to uzmysłowi - wcześniej lub później. A ten cholerny czas zap...la jak TGV - i z dnia na dzień przyspiesza.
PS: Hmm... i do czego doprowadziły te ULEPSZENIA WARSZTATU?
