Zabawy ciąg dalszy.
Po wielu ręcogodzinach udało mi się dotrzeć tam gdzie chciałem.
Teraz suport na luźno położony na łożu nie daje się poruszyć rękami. Trzeba użyć większej siły aby wyskoczył z pryzmy.
Jak na moje potrzeby i dla mnie jest ok choć pewnie będąc bardziej pedantycznym można więcej.
Po drodze stwierdziłem, że skoro dotarłem do tego punktu to trochę lipą by było zostawić szafkę w stanie jakim jest.
Niestety głębsze oględziny ją dyskwalifikują.

Jest mocno zwichrowana.
Jej odbudowa mija się z celem czego mi trochę szkoda bo to chyba oryginał do tej tokarki.
Postanowiłem jednak zostawić blat roboczy.
Z kilku powodów.
Raz że jest w miarę ok i potrzebuje tylko trochę serca.
Dwa, że to dębowe deski sezonowane kilkadziesiąt lat.
Trzy, że kozacko będzie wyglądać oczyszczony pod lakierem albo olejem.
Cztery, że mam zboczenie i bardzo lubię widok surowego drewna.

Podstawę do niego zrobię metalową i chyba podwiesze ciężar nieresorowany pod spodem, aby ją bardziej ustabilizowac.
W tym roku już pewnie nic nie potocze ale mam nadzieję że będzie lepiej.