XP aktywuje się z płyty instalacyjnej, więc nie ma najmniejszego problemu. Używałem 98SE długo po tym jak już XP był na rynku i zamierzam używać XP długo po tym jak zostanie wyłączone jego wsparcie. Z resztą na żadnym komputerze, a mam "robocze" 2 desktopy i 3 laptopy, nie mam włączonej aktualizacji. Chodzą jako XP Professional tak jak zostały pierwotnie zainstalowane. Jedyne aktualizacje mam robione na jednym i to za pośrednictwem Visual Express.
Do przenoszenia systemu na inne dyski, np w przypadku potrzeby wymiany dysku na większy lub szybszy, służy np bezpłatny absolutnie niezawodny i dopracowany Easeus Partition Master. Robi to gładko i elastycznie. Do każdego komputera można podłączyć dodatkowy dysk, tylko trzeba zaopatrzyć się w odpowiednią przejściówkę. Najlepiej jeśli jest jakieś złącze PCIMCIA-podobne, ale przez USB też można. I nie potrzeba posiłkować się linuxem ani znać na szczegółach systemowych

Komputer, szczególnie laptop zakupiony z licencją i preinstalowanym systemem, ma pewne ograniczenia prawne. W ogóle Windows jest dostępny z różnymi warunkami licencji. Im licencja droższa tym bardziej "mobilna". Najtańsze licencje na poziomie 100-paru złotych uwiązują system do sprzętu na twardo, nie można go przenieść na inny komputer.
Jeśli chcemy sprzedać lub kupić silnik od samochodu, to też nie możemy go sobie tak po prostu wkręcić do innej budy i legalnie jeździć. Też trzeba zdobyć odpowiednie dokumenty, okazać inne, uzyskać wpisy (płatne) w dokumentach, wykonać badania (płatne). Co w tym dziwnego? Jak można porównywać system z definicji bezpłatny do systemu komercyjnego pod tym względem? Zawsze można kupić "goły" pecet parę złotych taniej i nie narzekać.
Własność jest rzeczą względną. I zwykle co jest a co nie jest przedmiotem zakupu, w przypadku dóbr NIEMATERIALNYCH, określa umowa, a nie to co się kupującemu WYDAJE.
Nie chcę wchodzić w buty cosimo, ale zastanów się markcomp co piszesz i czego wymagasz. Cosimo SPRZEDAJE produkt i bierze za niego ODPOWIEDZIALNOŚĆ, ograniczoną ale zawsze. W jego interesie żywotnym leży, aby to co sprzedaje działało bez zastrzeżeń w granicach określonych zakresem dostawy. Bo w przeciwnym razie spotka się z zarzutami, że handluje padliną, i bynajmniej nie wpłynęłoby to pozytywnie na postrzeganie wchodzącego na rynek wyrobu. I teraz, jeśli (jak rozumiem) cosimo nie zna się na meandrach linuxa, to jak ma dostarczyć klientowi oprogramowanie które działa (pewnie) pod tym systemem? Skoro każdy kto miał cokolwiek z linuxem wspólnego wie, że co dystrybucja to niespodzianka?
Dlatego ponawiam apel, w imieniu zainteresowanych, których jak widać jest pewna grupa. Potraficie, to zróbcie coś takiego. A jeśli nie potraficie, to lepiej zakończyć jałową dysputę stwierdzeniem "odpal pod wine i dalej bujaj się sam".
P.S. Poważni ludzie, jeśli używają komputera do poważnych zadań albo maja poważne dane, to używają macierzy dyskowych albo przynajmniej robią kopie bezpieczeństwa odpowiednio regularnie.