Zaczynałem od czegoś takiego:
kupionego na Allegro za 300 zł (bez uchwytu i silnika). Uchwyt dokupiłem za sto zł, za silnik dałem też sto zł, za dwieście zł dokupiłem do tego falownik.
Jak widać "posuwy" realizowane są przez stosunkowo krótkie jaskółki, pozyskane z jakichś maszyn, połączone na krzyż blachą 10 mm. Brak konika, długość toczonego przedmiotu z niejakimi kombinacjami mogła sięgać 15 cm.
Teraz mam coś takiego:
Co prawda uchwyt tylko 125, i brakuje czasem przelotu, ale da się toczyć na długości ok 35 cm. Trochę się naszukałem, ale też kosztowało w sumie grosze.
Gdybym chciał to robić od podstaw, płacąc za detale, to bym się w dwóch tysiącach nie zmieścił.