Mój zasilacz laboratoryjny DIY

Linie produkcyjne, automaty, roboty nie tylko CNC. Przeróbki, modernizacje oraz konstrukcje własne.

atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 67
Posty: 2853
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#171

Post napisał: atom1477 » 19 wrz 2023, 10:06

Rafalgl pisze:
19 wrz 2023, 09:04
Dodam, że trafo nie posiada osobnego przewodu ochronnego, więc jedynie tu mogłem się wpiąć z tą masą, aby w razie jakiegoś przebicia pomiędzy uzwojeniami prąd sw większej częścii spłynął do ziemi, a nie wypłynął na obwód wpięty w zasilacz.
Przewód ochronny nie służy do tego celu (i nie jest w stanie go zrealizować, nawet jak będzie go do tego próbował użyć).



Awatar użytkownika

Autor tematu
Rafalgl
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 95
Posty: 1217
Rejestracja: 24 gru 2020, 01:43

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#172

Post napisał: Rafalgl » 19 wrz 2023, 11:29

Ok, to odłaczam ten kabel. Zamiast tego dam drugi bezpiecznik na N-kę na wszelki wypadek:)

Dodane 1 godzina 11 minuty 11 sekundy:
A moglbys mi powiedzieć dlaczego by to nie zadziałało tak jak mówię? Z ciekawości... Czy ziemia nie ma czasem mniejszej rezystancji niż ludzkie ciało + potencjometry, diody i oporniki zasilacza? Ja wiem, że to nie jest nigdy stałą wartość, ale ogólnie. Mówię tu o bezpieczenstwie moim, bo w spalony tranzystor albo kilka, to ja mam wywalone akurat. A prąd popłynie tam, gdzie napotka mniejszy opór. Wiec jak to jest?

Kabel odłaczony. Zostało mi w sumie tylko zamontować jakieś mierniki no i wyprowadzić dodatkowe wyjścia AC (mam drugi, większy zasilacz symetryczny, szkoda pełnych możliwości trafa nie wykorzystać).
Kto pyta, nie błądzi.


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 67
Posty: 2853
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#173

Post napisał: atom1477 » 19 wrz 2023, 11:42

Rafalgl pisze:
19 wrz 2023, 11:29
A moglbys mi powiedzieć dlaczego by to nie zadziałało tak jak mówię? Z ciekawości...
No to zacznijmy od tego:
https://modulosy.pl/blog/10/prad-i-napi ... ia-z-pradu

Awatar użytkownika

Autor tematu
Rafalgl
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 95
Posty: 1217
Rejestracja: 24 gru 2020, 01:43

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#174

Post napisał: Rafalgl » 19 wrz 2023, 12:18

No przykro mi, ale nie widzę tu niestety nic nowego jak i odpowiedzi na żadne z moich pytań.
Kto pyta, nie błądzi.


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 67
Posty: 2853
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#175

Post napisał: atom1477 » 19 wrz 2023, 15:15

Nowa informacja jest taka jaka jest różnica pomiędzy prądem a napięciem.
Bo ciągle jest to dla Ciebie coś nowego.
W każdym Twoim nowym pomyśle mylisz prąd z napięciem.
Więc w artykule jaki podałem, naprawdę są ważne informacje.

EDIT.
Dobra, powiem.

Chodzi o to że pomyliłeś prąd z napięciem.
Przewód PE jest używany do ochrony przed pojawieniem się niebezpiecznego potencjału (czyli napięcia). Ty natomiast chciałeś go użyć do ochrony przed prądem.
A to tak nie zadziała. Z wielu powodów.
Prąd w końcu też zostanie odcięty, ale to dopiero na końcu. I może być za późno. Dlatego PE nie nadaje się do ochrony przed prądem.

Drugi błąd to to że prąd płynie drogą gdzie ma najmniejszy opór. Nie jest tak. Prąd płynie wszystkimi drogami. Jedynie różnicuje się w zależności od oporu.
Jak będzie opór 10 Ω i 12 Ω, to nie stanie się magicznie tak że cały prąd popłynie przez 10 Ω. Popłynie przez oba, tylko że przez 10 Ω trochę większy.
Nawet jak to będzie 10 Ω i 10 kΩ. Proporcja będzie 1:1000, ale jednak trochę popłynie przez te 10 kΩ.

Wcześniej pisałeś że PE ma ochronić urządzenia podłączone do zasilacza. Nie człowieka. Przed tym nie ochroni, bo zwarcie w uzwojeniu może być w dowolnym miejscu. Może być w takim miejscu gdzie napięcie jest niskie, więc i prądy zwarciowe będą niskie. Może popłynie prąd przez PE, a nie ma gwarancji że zadziałają jakieś zabezpieczenia.
Mogą to być całe ampery, a żadne zabezpieczenie może tego nie wyłączyć. Wyłącznik różnicowo-prądowy by wyłączył, ale nie wszędzie są takie zamontowane.

Teraz z kolei mówisz o człowieku. Człowiek ma dużą rezystancję, ale to nie sprawi że prąd go ominie. Może się podzielić 1:1000, a i tak coś przez człowieka popłynie. Człowiekowi może zaszkodzić już kilkadziesiąt mA, więc podział 1:1000 to może być za mało. Dlatego trzeba zabezpieczać przed pojawieniem się potencjału, a nie tylko przed samym prądem. Jak nie będzie potencjału, to i nie będzie prądu jaki miałby się nie wiadomo jak dzielić.

A ziemia ma całkiem sporą rezystancję. Ochrona działa też na korzystając z trochę innej zasady. Na ziemi odłoży się jakiś spadek napięcia, ale w takim razie stojąc na ten ziemi też będziesz na innym potencjale. Ważne że nie będzie różnicy potencjałów pomiędzy Tobą a ziemią na której stoisz. A to że jest jakieś napięcie do ziemi 100 m dalej, to nie przeszkadza.

Nikt nie mówi żebyś nie podłączał PE. Możesz podłączyć, i dla Ci on pewną ochronę.
Tylko że będzie to inna ochrona niż ta jaką sobie wymyśliłeś.

Awatar użytkownika

pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 4737
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#176

Post napisał: pitsa » 19 wrz 2023, 18:50

Rafalgl pisze:nie widzę ... odpowiedzi na żadne z moich pytań
tak jak my nie widzimy schematów. ;-)
Zrobiłeś generatorek funkcyjny i zasilacz laboratoryjny na bazie gotowego klocka dps5020 z dodatkowymi bajerami i dzielnikiem napięć, wzmak lampowy AVT2754 oraz odciąg oparów lutowniczych. Bardzo dobrze, bo co zaczynasz to doprowadzasz do ładnie wykonanego urządzenia.
Przejrzałem schematy tych zabawek i widzę, że przeczytałeś w projekcie AVT:

Dla uniknięcia sprzężeń i innych zakłóceń pochodzących z nieprawidłowego prowadzenia
masy proponuję zastosowanie montażu zwanego „punktem wspólnym masy”. Polega on na
łączeniu mas płytek kanałów i zasilacza w jednym punkcie, za pomocą grubych przewodów.
W dolnej części metalowej obudowy montujemy śrubę (np. M5), do której dołączamy
przewód uziemiający z kabla zasilającego.
Śruba powinna mieć elektryczny kontakt z obudową. W tym punkcie uziemiamy
wszystkie masy, zarówno zasilacza, jak i płytek wzmacniacza. Można też uziemić rdzenie
transformatorów.

i zrozumiałeś trochę inaczej.
Rafalgl pisze:dam drugi bezpiecznik na N-kę na wszelki wypadek:)

Może na wszelki wypadek przyda ci się również zabezpieczenie "żarówkowe" uspakające jak plastikowa obudowa? :D
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ

Awatar użytkownika

Autor tematu
Rafalgl
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 95
Posty: 1217
Rejestracja: 24 gru 2020, 01:43

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#177

Post napisał: Rafalgl » 20 wrz 2023, 10:44

Dobra. A co wy na to, że w moim zasilaczu laboratoryjnym (Nie w tym symetrycznym, ale tym poprzednim który jest w temacie wątku) właśnie odkryłem coś dziwnego - mianowicie mam 117VAC różnicy pomiędzy zaciskami WYLACZONEGO zasilacza a bolcem uziemienia w kontakcie (!!!). Skapnąłem się po tym, że jak coś lutowałem (coś, co było wpięte w ten wyłączony zasilacz), to mi iskry przeskakiwały. Dziś testowałem nowy multimetr i tak wyszło. A chyba tak być nie powinno, co? Dodam że zasilacz impulsowy w środku jest uziemiony. Gdy włączam przetwornice, zamiast 117VAC pokazuje mi ok 60VAC. Gdy zaś przechodzę na tryb DC multimetru o dziwo nic nie pokazuje i wszystko jest git. Niemniej jednak tam jest 117V AC napięcia w stosunku do masy, aż iskry skaczą i to na wyłączonym! Co ciekawsze, nie ma żadnych śrubek wkręconych w obudowę impulsowca ani nic tego typu, więc raczej wykluczam zwarcie z mojej winy. Trochę jakby coś w tym impulsowym zasilaczu dotykało w środku do obudowy... Bardzo dziwna sprawa... Kojarzę tylko, że są tam jakieś duże scalaki (stabilizatory czy tam mosfetu) przykręcone do metalowej obudowy, bo kiedyś go otwierałem. Chyba rozbiore go i zobaczę jakoś niebawem. Dziwi mnie trochę że nie pokazuje żadnego napięcia w trybie DC multimetr jak jest podpięty pod źródło AC, czy nie powinno w takiej sytuacji napięcie na mierniki skakać szybko z +117 na -117, 50x na sekund3? Szybciej bym to wykrył, bo mierzyłem to tuż po montażu ale jedynie w trybie DC i nic nie pokazało... Dziwne, że mnie jeszcze nie popieściło i nic nie uszkodziło, gdy co chwila tam jakieś kabelki wtykałem w przeświadczeniu że zasilacz odłączony. Muszę mieć chyba bardzo grubą skórę....

Dodane 53 minuty 7 sekundy:
Już mam ... Otworzyłem go i nie zgadniecie co - okazuje się, że gdy wkładam odwrotnie wtyczkę, tzn odwrotnie L i N.... to jest potencjał na obudowie! Gdy wkładam normalnie - nie ma. Ten zasilacz impulsowy to jakiś bubel. Pierwszy raz w życiu spotykam się z urządzeniem, które musi być wetknięte do kontaktu w jeden określony sposób. A kiedyś zostałem tutaj wyśmiany gdy zapytałem czy to robi jakąś różnicę jak podłączam zasilacz impulsowy!

Dziwi mnie tylko dlaczego akurat 117v a nie 238... Ale muszę go chyba rozebrać całkowicie i zobaczyć raz jeszcze jak on tam został w środku rozwiązany, bo tak być nie powinno. Jak teraz podłączyłem prawidłowo to już nie ma potencjału, gdyż wtyczka odcina przewód gazowy, ale nadal jest 60VACna obudowie. Co dziwne, obudowa nie jest w ogóle połączona z masą w tym zasilaczu... Ale z czymś jest jak widać, tylko chyba nie z tym co trzeba.....
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2023, 11:00 przez Rafalgl, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto pyta, nie błądzi.

Awatar użytkownika

pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 4737
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#178

Post napisał: pitsa » 20 wrz 2023, 10:50

Tak podejrzewałem, że kiedyś coś takiego odkryjesz. ;-)
Nie czułeś czasem takiego delikatnego mrowienia w palcach?

Jest coś takiego jak "rezystancja wewnętrzna woltomierza" xxkΩ.
Jeśli już robisz takie niebezpieczne eksperyment to podepnij między PE i zaciski rezystor 100k i zmierz jakie wtedy będziesz miał napięcie. I to samo z 50k...

Jeśli otwiera urządzenie, lutujesz w nim, to wyciąga się wtyczkę z gniazdka, odcina całkowicie urządzenie od zasilania. To powinien być wyuczony odruch. Sprawdzenie czy odpięte fizycznie a nie tylko włącznikiem.
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ

Awatar użytkownika

Autor tematu
Rafalgl
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 95
Posty: 1217
Rejestracja: 24 gru 2020, 01:43

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#179

Post napisał: Rafalgl » 20 wrz 2023, 11:10

No ja wiem, że każdy multimetr ma w środku mocny rezystor, inaczej robiłby zwarcie. Ale w związku z czym mówisz o tej rezystancji wewnetrznej?
I po co mam włożyć rezystor między przewód fazowy i PE?

Ja wiem, że powinno się odłączać kabel itd. Akurat się zapomniałem bo zasilacz był wyłączony pstryczkiem i nie sądziłem że może być pod napięciem, bo nawet jeśli odwrócę fazę i neutral, to nie ma prawa popłynąć prąd przy rozłączony obwodzie. Ale dopiero to zauważyłem teraz... Tym bardziej, że działa on normalnie, nic aię nie uszkadza, trochę to dziwne w takim wypadku, powinien każdy kondensator eksplodować itd.. Nie sądziłem że ten zasilacz to taki bubel, kupię tam lepiej jakieś mocne trafo, plus duży kondensator. Ale że takie duze napięcie jest naprawdę na obudowie i ta obudowa nieuziemiona totalnie, normalnie skandal. Ewentualnie będę musiał dorobić jakiś zewnętrzny przewód od obudowy do masy i wtedy zmierzę. Albo oddam do reklamacji...
Kto pyta, nie błądzi.

Awatar użytkownika

pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 4737
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: Mój zasilacz laboratoryjny DIY

#180

Post napisał: pitsa » 20 wrz 2023, 11:29

Dla zbadania zjawiska pojawiania się napięcia tam gdzie je mierzyłeś.
Dobra, zły pomysł... 200k, 150k. Dokładnie to rezystor podłączyłbym między sondy multimetru i dopiero wtedy zmierzył to napięcie. Jeśli zauważalnie by spadło/spadało, to znaczyłoby, że gdzieś tam wewnętrzne w zasilaczu, przez jakiś kondensatorek, jakiegoś filtra czy cuś cosik przepływa.. a jeśli nie to jest większy problem z tym twoim zasilaczem.

Dodane 8 minuty 6 sekundy:
Rafalgl pisze:czy nie powinno w takiej sytuacji napięcie na mierniki skakać szybko z +117 na -117, 50x na sekund3?
na oscyloskopie.

Dodane 2 minuty 4 sekundy:
Rafalgl pisze:normalnie skandal
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2631803.html
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „INNE MASZYNY i URZĄDZENIA”