Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

Tokarka Narvik - 13x36 belt drive lathe

Dyskusje dotyczące toczenia, remontów, modernizacji, narzędzi. Tokarki konwencjonalne.

Autor tematu
m.j.
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 20
Posty: 693
Rejestracja: 30 lip 2009, 14:00
Lokalizacja: Świdnik

Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#1

Post napisał: m.j. » 22 paź 2018, 12:43

Do niedawna posiadałem małą chinkę klasy Nutool (LD550) oraz starą polską TUM 25B. LD550 toczyła dość dobrze i jak człowiek się wybawił i dobrze się ustawił to w kłach i na długościach rzędu 100-150mm dało się uzyskać dokładność ok. 0.01-0.02mm. Niestety do gwintowania "z noża" była trochę upierdliwa z racji żonglerki kołami gitary, a mały przelot wrzeciona czasem dawał się w kość przy średnicach większych niż 20mm. Zresztą posiadała wszystkie wady małych tokarek. Z kolei TUM 25B był już nieco zajeżdżony i niby wszystko działało, jednak łoże już miało ok. 0.2-0.3mm dołka i to przy uchwycie co uniemożliwiało dokładne toczenie. Większość typowych gwintów dało się zrobić bez zmieniania kół gitary, jednak luzy na wrzecionie (chyba tam ale pewny nie jestem) powodowały przykrą przypadłość - czasem nóż nie trafiał w zwoje gwintu i psuł całą robotę. Uprzedzając odpowiedzi to wycofywałem bez rozłączania śruby pociągowej i wiem o takich niuansach toczenia gwintów więc tutaj na 100% wina była po stronie tokarki, a nie mojej. Oprócz tego lejący się z wrzeciennika i i innych części olej kwalifikował maszynę do remontu. Już się doń psychicznie przygotowywałem jednak kolega dał mi propozycję, że odkupi ode mnie chinkę i TUMkę za rozsądne pieniądze. Odpowiedziałem, że nie ma sprawy jednak wcześniej muszę znaleźć godnego następcę. Następca musiał więc posiadać cechy zarówno małej chinki jak i TUM-ki tzn miał być jak najbardziej uniwersalny i w takim stanie, abym mógł toczyć bez wkładania kasy w remont.
Rynek w tej chwili nie jest moim zdaniem zbyt dobry dla hobbystów potrzebujących czegoś więcej niż mała tokarka z chińskim rodowodem, ale nie potrzebujących dużej kilkutonowej tokarki. Reasumując to przeważnie mamy do wyboru nowe maszyny chińskie w różnych cenach, różniące się zapewne przejściem kontroli jakości w tych droższych wersjach lub stare tokarki w stanie kwalifikującym je jako złom użytkowy tylko w nieco droższej cenie za kg lub drogie jak dla kieszeni hobbysty tokarki po remoncie. Segment półprofesjonalnych tokarek dla małych warsztatów jest dość skromny. Skromny przynajmniej w Polsce. Tak więc od dłuższego czasu przeglądałem sobie strony z ogłoszeniami i powoli traciłem nadzieję na upolowanie czegoś odpowiadającego moim oczekiwaniom i w cenie do 8000PLN (tyle bowiem maksymalnie przeznaczyłem sobie na zakup tokarki. Oczywiście większość tych pieniędzy miała być z odsprzedaży moich dwóch starych tokarek, a w rachubę wchodziła tylko niewielka dopłata).
Jednak po kilku miesiącach szukania wreszcie mym oczom ukazało się takie "cuś" i to w okolicy umożliwiającej transport w rozsądnych pieniądzach.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek Obrazek
Szybki telefon i umówiłem się na oględziny. Okazało się, że jest to tokarka z Tajwanu wyprodukowana najprowdopodobniej w okolicach 1985 roku (tak wynikało z opisu na silniku, który wydaje się oryginalny, jak zresztą cała farba na tokarce).
Obrazek
Jest to jeden z wielu typów TZW "belt drive lathes" popularnych szczególnie w USA, które występowały w wielu odmianach wielkościowych oraz pod wieloma nazwami. Dość dużo można o nich poczytać na:
http://www.lathes.co.uk/taiwan/
Charakteryzowały się dobrą jakością i możliwościami. Były takim stadium pośrednim między "mini lathes" i tokarkami przemysłowymi.
Teraz już moja tokarka Narvik jest z rodziny 13x36 czyli 13'' nad łożem i 36'' obróbki między kłami. Stożek we wrzecionie to MK5 przelot niecałe 40mm (39.6mm jeśli dobrze pamietam), stożek w koniku MK2 (są też wersje MK3), Wrzeciono w sytsemie CAMLOCK D4, łoże hartowane, posuwy automatyczne poprzeczny ni wzdłużny oraz praktycznie wszystkie gwinty calowe z jednego ustawienia kół gitary. Z metrycznymi jest gorzej i trzeba trochę pozmieniać, ale z jednego ustawienia dostępnych jest kilka najbardziej typowych gwintów metrycznych, a do innych trzeba się przestawiać ale to już jest rozsądny kompromis. Jest też wałek pociągowy i śruby używamy tylko do gwintów co jest dużym plusem. Prędkości od 60 do 1240rpm i zmieniane na paskach. Wydaje się upierdliwe i na pewno szybkość zmiany prędkości jest tutaj na minus w stosunku do chinki i TUMki jednak nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać. Zresztą plusem takiego rozwiązania jest to że łatwiej wymienić pasek niż zębatki. Oczywiście skrzynia Nortona w pełnej okazałości i swej prostocie dobrze wróży przy ewentualnym remoncie...
... no i tutaj dochodzimy do stanu faktycznego. Otóż koła, zębatki, łoże i wrzeciono są w stanie idealnym. Po wymyciu ze starych smarów nie ma żadnych ubytków czy nawet śladów zużycia. Łoże bez żadnych dołków czy wytarcia. Bicie na wrzecionie nie zauważalne na normalnym setkowym czujniku zegarowym. Na trzpieniu wzorcowym na samym jego końcu (pewnie około 300mm od wrzeciona bicie na poziomie 0.02mm).
Oczywiście były też rzeczy, które wymagały poprawy. Okazało się, że tokarka musiała kiedyś zaliczyć glebę (pewnie podczas transportu tylko nie wiem czy kiedyś, kiedyś czy u owego człeka od którego ją odkupiłem) ponieważ wystające elementy typu dźwignie itp były połamane i pospawane. Otwory na skrzyni nortona były zaspawane, ponieważ podczas tegoż zdarzenia złamała się pokrywa. Pokrętło od suportu było chamsko zespawane. Oto efekty pracy "szalonego spawacza":
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Pokrętło odciąłem od śruby gumówką, przedłużyłem końcówkę śruby i działa. Dziury w pokrywie też dorobiłem i też działa. Dorobiłem również nową dźwignię, a raczej zatrzask (chyba tak to można nazwać) do skrzyni nortona, ponieważ poprzednia była kawałkiem śruby wkręconym do mocowania dźwigni:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek Obrazek
Generalnie rozebrałem całą tokarkę (oprócz wrzeciennika, który wyczyściłem i nasmarowałem. Spuściłem olej z komór w których osadzone są łożyska i zalałem nowym). Śruba był w kilku miejscach jakby pognieciona (zapewne od uderzenia). Pilnik i godzinka delikatnego "ślusarzenia" i śruba pozbyła się nierówności mogących kaleczyć nakrętkę dzieloną suportu. Przejdźmy do nakrętki - ta chyba miała najgorzej, poniewarz była oblepiona starum smarem i widać że ktoś zapinał ją na siłę, ponieważ miała odgniecenia na wierzchu. Tutaj też pilniczek i pasowanie do śruby. Idealnie i bez luzów udało się wszytko pilniczkami iglakami wyprowadzić.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wyczyściłem zębatki w suporcie i skrzyni nortona oraz gitarze:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Oczywiście rozebrałem cały suport i sanki oraz go wyczyściłem.
Strasznie zmasakrowana od środka była pinola konika. Kupiłem rozwiertak na stożek MK2 i poprawiłem w stopniu takim że teraz wszystko ładnie pasuje podczas wkładania kła lub wiertła na MK2. Nic nie lata i dobrze trzyma. Tutaj stożek MK3 byłby jednak lepszy jednak ja nie narzekam bo zostało mi trochę gadżetów po chince.
Imak na noże 16mm czyli tak jak w TUM25B. Do tego zegar do gwintów i mamy taki hobbystyczny "full wypas".
Niestety są też rzeczy denerwujące np. dziwne skoki śrub. O ile w suporcie poprzecznym musimy mnożyć x2 aby się na średnicy nie walnąć to na listwie zębatej suportu jest podziałka 0.15mm, w dodatku kończy się jakoś tak dziwnie i trzeba wszystko przeliczać. W koniu też nie jest najlepiej. Śrub wymieniać mi się nie chce. Chyba jednak trzeba będzie zainwestować w liniały bo tak to albo czujnik, albo liczenie podziałek, ale wcześnie czy później doprowadzi do błędu.
Następną przeszkadzajką jest to że pokrętło od szybkiego posuwu suportu (to na listwie zębatej) jest po prawej stronie. Trzeba zmienić przyzwyczajenia co jest trudne gdy człek nauczył się że miał koło po lewej, a wajchy po prawej.
Podczas pierwszego toczenia był mały "ZONK" ponieważ tokarka walnęła 1mm stożek na długości 5cm :shock: Okazało się że wrzeciennik też był lekko przestawiony. Na szczęście mam trzpień wzorcowy. Poluzowałem 4 śruby wrzeciennika mocujące go do łoża i dosłownie w 3 minuty ustawiłem wrzeciennik na czujnik. Tutaj było prosto, ponieważ wrzeciennik leży na płaskim łożu a nie na pryzmach więc ustawienie go mając trzpień wzorcowy to bajka. Tak samo postąpiłem z konikiem. Ustawiłem chyba dobrze ponieważ toczyłem sobie trzpień do frezów piłkowych o długości ponad 200mm i na nowej chińskiej płytce udało się w setce zmieścić :)
Co do kwoty to udało mi się w zamierzonej kwocie zmieścić i nawet jeszcze parę stówek zostało. Generalnie jestem bardzo zadowolony, ponieważ nareszcie mam tokarkę, która do moich celów jest wręcz idealna. Mam cichą nadzieję, że jeśli jej nie uszkodzę w głupi sposób to mam tokarkę na długie lata bez remontowania. Teraz tylko imak szybkozmienny i liniały. Nawet kupiłem sobie falownik aby tak częto nie machać paskami, ale nie wiem czy jest sens go zakładać, bo zmiana pasków idzie naprawdę szybciej niż myślałem. Falownik może zostawię dla Bridgeporta, którego remontuję.


tokarka NARVIK "made in Taiwan", frezarka Hartford (klon Bridgeporta "made in Taiwan"), frezarka Bridgeport w takcie przeróbki na CNC, frezarka CNC DIY, trochę pomniejszych klamotów

Awatar użytkownika

Pirat
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Posty w temacie: 4
Posty: 513
Rejestracja: 12 lut 2017, 14:28
Lokalizacja: Lódź

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#2

Post napisał: Pirat » 22 paź 2018, 14:55

Jednak przy TUMie 25 ta tokareczka to cienki bolek, zmiana obrotów wrzeciona na paskach i żenująco niskie max. obroty wrzeciona 1240rpm. Jak tym toczyć detale o małej średnicy? Oczywiście można podkręcić obroty falownikiem, ale nie wiadomo jak zareagują łożyska wrzeciona.


Autor tematu
m.j.
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 20
Posty: 693
Rejestracja: 30 lip 2009, 14:00
Lokalizacja: Świdnik

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#3

Post napisał: m.j. » 22 paź 2018, 22:21

Nie wiem w czym problem? Na Narviku obtaczałem pręt mosiężny do średnicy 2mm (akurat taki mi był potrzebny) i nie było problemów z prędkością wrzeciona, jakością powierzchni. Nic się nie łamało, nie drżało. Dobrze, widocznie że o tym nie wiedziałem bo pewnie by nie wyszło :wink: No ale w sumie ja nie tokarz więc mogę toczyć coś czego się nie da wytoczyć. Żałować Tumki nie będę. Niestety służyła mi głównie do przecinania, do robienia gwintu z noża (o ile nie było innej możliwości, ponieważ czasem nie trafiała w zwój i robota od nowa) oraz do skórówki. Nie mam po niej dobrych wspomnień. Przelot mały bo 30mm (Narvik 39.6mm), nóż 16mm (narvik też 16mm), koń MK4 (niby OK) tylko po co taki masywny - chyba tylko żeby szybciej ścierać prowadnice, tak samo przerośnięty suport, mało w kłach (ja miałem 500mm, były 800-ki, a narvik ma 900mm), mała średnica toczenia nad łożem w porównaniu do cienkiego bolka. Uchwyt też mam 160mm jak w TUMce tylko zobacz i porównaj zdjęcia Narvika i Tumki (zgadnij gdzie większego buca możesz włożyć?). Sztywność uwierz że ma wystarczającą. Robiłem próbę w stali na 3mm na stronę i szło bez zająknięcia. Być może można więcej ale nożem o trzonku 12mm po prostu się bałem dać więcej. Ja robię to co sobie zamyslę bez parcia na szybkość i wydajność.
Obrazek
Tak przy okazji - ten element wytoczony był na Narviku, a te fasolki frezowane frezem 0.3mm na wrzecionie 6000rpm (fasolki mają od 0.32 do 0.36mm szerokości - być może trochę więcej ze wzgledu na bicie na wrzecionie).
Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie tylko nie wiem po co od razu słowa typu "żenujące" czy "cienki bolek"? Jak nie wiesz jak toczyć na takiej tokarce małe średnice to przyjedź to pokażę jak to się robi (serio i bez sarkazmu). To bardziej kwestia dobrze zaostrzonego noża HSS lub odpowiedniej płytki niż tych prędkości wrzeciona.
tokarka NARVIK "made in Taiwan", frezarka Hartford (klon Bridgeporta "made in Taiwan"), frezarka Bridgeport w takcie przeróbki na CNC, frezarka CNC DIY, trochę pomniejszych klamotów


pavyan
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 4
Posty: 758
Rejestracja: 12 paź 2018, 21:36

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#4

Post napisał: pavyan » 23 paź 2018, 00:59

Rzeczywiście, zmiana prędkości paskami nie jest wygodna, ale Autor napisał że idzie to szybko i mu nie przeszkadza.
Jak dla mnie, inna sprawa jest istotniejsza i raczej wymaga falownika: jeśli dobrze widzę, minimalne obroty to 60/min. Ooo, to jest niemało, często potrzeba niższych.
W moim TUM-ie jest to 28/min (z odboczką), i niekiedy przy nacinaniu gwintów nawet tyle jest za dużo - np. w przypadku gwintu o małej średnicy wystającego z "poważnego" wała :D , oraz wąskiego kanałka wyjściowego - trzeba nieźle się sprężać podczas dochodzenia noża do kołnierza, bo TUM ma dość słaby mechaniczny hamulec, więc po wyłączeniu silnika wrzeciono nie staje natychmiast (jak np. w maszynach ze sprzęgłem elektromagnetycznym, nie pamiętam typów).
Przy większym skoku gwintu daje się to jeszcze bardziej we znaki.
Tak więc zastosowanie falownika z pewnością nie byłoby od rzeczy w tej tokarce (wspominałeś o nim) - sam zresztą mocno "przemyśliwam" nad falownikiem do TUM-a i do WS-15; w wiertarce to już szczególnie by się przydał.
W TUM-ie łagodniejszy, np. dwusekundowy start uczyniłby nieśmiertelnymi koła zębate w reduktorze.
Pomogłem? Kliknij, proszę :-)

Awatar użytkownika

adam Fx
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 1
Posty: 5562
Rejestracja: 04 lip 2004, 16:03
Lokalizacja: Gliwice

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#5

Post napisał: adam Fx » 23 paź 2018, 03:37

Ogromny szacunek za tak bogaty opis nowego nabytku na pewno nie jednemu się przyda:)
sorki za wszystkie błędy ... (dyslektyk) :?
Zobacz moje filmy http://www.youtube.com/user/pokachontass/videos


Autor tematu
m.j.
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 20
Posty: 693
Rejestracja: 30 lip 2009, 14:00
Lokalizacja: Świdnik

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#6

Post napisał: m.j. » 23 paź 2018, 08:26

Falownik już zakupiony (3-fazowy Omron 2.2kW wektorowy). Nawet dwa rezystory hamujące dostałem w prezencie (do silnika 1.5kW i 2.2kW). Faktycznie przy gwintowaniu w takich ciasnych miejscach dobrze mieć jak najmniejszą prędkość aby zdążyć wyjść nożem na odpowiednią odległość. Wahałem się czy go użyć i nie zostawić do przerabianej na CNC frezarki, ale faktycznie lepiej go mieć niż nie mieć a falownik do frezarki jak będzie trzeba to dokupię. Jaki ustawić czas hamowania wrzeciona? Ma stawać dęba przy wyłączeniu czy lepiej mu te 0.5-1 sekundę zostawić do zatrzymania? Rozruch chyba normalny bez opóźnienia ze względu na paski, ale to sobie popróbuję.

Powracając do tematu TUMki i podobnych. Nie neguję ich jakości i na pewno TUM po generalnym remoncie byłby super tokarką, ale widzę ją bardziej w przemyśle niż przydomowym garażu. Dla mnie Narvik jest o wiele bardziej uniwersalny mimo wszystko. Uniwersalność nie oznacza, że łatwiej się tokarkę obsługuje. Oznacza że można ją użyć do większej ilości prac czy to ze względu chociażby na przelot wrzeciona (i tutaj trochę ubolewam że nie włożę pełnego wałka 40mm (no ale i tak mam więcej niż wcześniej i rzadko używam średnic większych niż 35mm). Nie mniej istotny jest zakres gwintów.
Obrazek
Zauważcie że przykładowo gwinty calowe mają zakres od 4 do 112 zwoi na cal ! czyli przeliczając na metryczny mają skok od 0.22mm do 6.35mm (mamy wszystkie 40 gwintów calowych z jednego ustawienia gitary). Zakres gwintów metrycznych jest też nie byle jaki bo od 0.25mm do 11mm skoku. Tutaj trzeba jak widać z powyższej fotki trochę więcej się namęczyć z przekładaniem kół gitary ale przy ustawieniu na zębatke o 30 zębach mamy już z jednego ustawienia gwinty: 0.25, 0.5, 1, 1.25, 2, 2.5, 4 i 5mm czyli 8 gwintów w tym najbardziej typowych.
W zakładach przemysłowych jest zgoła inna sytuacja. Jest tam wiele maszyn o różnym profilu, które są już przeważnie dostosowane do jakiegoś określonego typu prac. Ponadto muszą robotę wykonać szybko, ponieważ wiadomo że pracownik i jego czas jest cenny i drogi. Ja w swoim garażu mam ten komfort że mogę się bawić, ustawiać, zmieniać paski i te kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt sekund więcej na danej operacji nie ma dla mnie znaczenia.
Jest też jedna bardzo istotna dla mnie sprawa jaką jest łatwość ewentualnego remontu. W Narviku mogłem sobie tokarkę rozłożyć w parę godzin na części. Większość rzeczy mogę przenieść sam bez użycia pomocy. W zakładzie przemysłowym są żurawie, suwnice, równe posadzki i ludzie i tam kilka ton do przesunięcia nie stanowi problemu. Także i w tym aspekcie uniwersalność jest ważna. Przesunięcie TUMki bez pomocy przynajmniej jednej osoby (najlepiej jak są 3 lub 4 aby kontrolować tą masę) jest bardzo trudne i niebezpieczne. Narvika można przesunąć w pojedynkę przy pomocy żurawia warsztatowego lub na upartego jak mamy równo i bez progów za pomocą łoma.
Ja też bardzo polecam polskie tokarki jednak jak są w dobrym stanie technicznym. Niech mi ktoś nie mówi, że remont tokarki typu TUM jest łatwy, a zakład remontowy weźmie za generalny remont ok. 15000PLN (wiem bo pytałem). Musimy oczywiście mieć jeszcze coś do remontu i nawet w szrota TUMki trudno trafić za mniej niż 4000PLN. Dochodzi transport i mamy 20000PLN. Dla mnie drogo. Dla zakładu, który zarabia na obróbce to tanio i wtedy nawet nie spojrzałbym w kierunku nowych chinek tylko oddał do remontu starą tokarkę.
Tutaj nie mówię tego bezpodstawnie, ponieważ miałem TUMkę, miałem chinkę i wiem czym pachną i jakie są ich wady i zalety. TUMkę miałem już nieco styraną żywotem dlatego wspominam ją tak jak wspominam - bez większego sentymentu. Cieszę się że mogłem zamienić dwie tokarki, z których żadna nie spełniała mych oczekiwań na jedną, która jest miksem tego czego od tokarki wymagam tzn dokładności i uniwersalności. Tego nie miałem w starej zajechanej TUMce, ani w nieco młodszej i dokładniejszej ale mniej uniwersalnej chince.
Nasze wybory podyktowane są przez potrzebę będącą funkcją wielu zmiennych (miejsce, fundusze itp). Nie będę pisał, że taka tokarka jaką przedstawiłem jest super i lepszej nie znajdziesz bo to bzdura. Po prostu ja znalazłem odpowiednią do moich potrzeb i nie oznacza, że będzie odpowiednia do potrzeb innych użytkowników tegoż forum. Zresztą to i tak jest egzotyka w Polsce. Dlatego ją pokazałem. W USA jest tego na pęczki.
tokarka NARVIK "made in Taiwan", frezarka Hartford (klon Bridgeporta "made in Taiwan"), frezarka Bridgeport w takcie przeróbki na CNC, frezarka CNC DIY, trochę pomniejszych klamotów


pavyan
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 4
Posty: 758
Rejestracja: 12 paź 2018, 21:36

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#7

Post napisał: pavyan » 23 paź 2018, 09:50

Z przelotem wrzeciona masz 200% racji - TUM ma niestety te swoje 25mm i zresztą tyle u mnie nie wchodzi; wrzeciono jest wiercone z dwóch stron i na spotkaniu jest przesunięcie. Realny przelot wynosi 24,8mm - a to jest wkurzające, handlowy wałek 25 wchodzi do połowy długości wrzeciona. Rzeczywiście przelotu "brakuje", a nawet 30-32mm byłoby dla mnie już wystarczające.
TUM-a na rurkach taczałem i ustawiałem pomieszczeniu sam, reduktor też sam wymontowałem - ale... trochę szarpaniny z tym jest.
Pomogłem? Kliknij, proszę :-)


IMPULS3
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 3
Posty: 7549
Rejestracja: 25 gru 2010, 21:55
Lokalizacja: LUBELSKIE

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#8

Post napisał: IMPULS3 » 23 paź 2018, 10:28

pavyan pisze:wrzeciono jest wiercone z dwóch stron i na spotkaniu jest przesunięcie.


Nie namawiam na zbytnie szaleństwa rozwiercania wrzecion ale jaki problem kupić rozwiertak stały nasadzany a nawet jakieś stare wiertło i przelecieć wrzeciono na np.26mm. Wygoda użytkowania odwdzięczy się mniejszą ilością nerwów. :)


Autor tematu
m.j.
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 20
Posty: 693
Rejestracja: 30 lip 2009, 14:00
Lokalizacja: Świdnik

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#9

Post napisał: m.j. » 23 paź 2018, 11:02

TUM25B którego miałem miał już nieco lepiej bo 30mm przelotu wrzeciona. Wraz z kolegą zawsze się zastanawialiśmy co autor tzn projektant TUM25 miał na myśli produkując tokarkę o takich parametrach, która ma mały przelot wrzeciona, małą średnica toczenia nad łożem a zbudowaną jak czołg. Jedynym wytłumaczeniem dla mnie było przystosowanie pod produkcję małych elementów w przemyśle gdzie tokarz orze na całą grubość noża. Gdzie przelot wrzeciona jest bo jest, a i tak większość rzeczy robi się w uchwycie już z przygotówek. W innym wypadku TUMka spokojnie mogłaby być odchudzona o połowę. Przecież tam nawet podstawa jest z grubego odlewu. Co do poszerzania śrenicy wrzeciona to nie wiem jak jest w TUM25A i ile mięska jeszcze zostaje ale słyszałem o pękających wrzecionach np w TUM35 (lub TUM25B) właśnie z powodu zbyt cienkiej ścianki.
Jak popatrzę na rynek w USA to pałeczkę po "belt drive lathes" przejęły "geared head drive lathes" gdzie paski zastąpiono już zębatkami, a pozostawiono skrzynię Nortona.
Obrazek
Oczywiście produkcja już 100% chińska i jakość zależna już od dystrybutora i szczęścia kupującego :wink:

Ja też po prostym sam mogłem TUMkę na rurkach potoczyć :) jednak ja mam próg w garażu, a przed progiem jeszcze lekko pod górkę więc już samemu jest problem.
tokarka NARVIK "made in Taiwan", frezarka Hartford (klon Bridgeporta "made in Taiwan"), frezarka Bridgeport w takcie przeróbki na CNC, frezarka CNC DIY, trochę pomniejszych klamotów


pavyan
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 4
Posty: 758
Rejestracja: 12 paź 2018, 21:36

Re: Nieco egzotyki - tajwańska tokarka z norweskim akcentem

#10

Post napisał: pavyan » 23 paź 2018, 11:25

IMPULS3: Owszem, myślałem już o tym - tylko że nie wiem (nie mam z tym praktyki, tzn. z technologią produkcji maszyn, a już na pewno nie z lat 60-tych) jak było wykonane wrzeciono. Już wtedy potrafili to u nas robić całkiem dobrze.
Na pewno jest jakoś ulepszone/uszlachetnione, i to nie nisko; może jest nawęglane powierzchniowo (to chyba bardzo częste rozwiązanie dla wrzecion) i wtedy jest mocno twarde. A więc powierzchnia wewnętrzna będzie takia również... fakt, że dotąd nie próbowałem sprawdzić twardości wewnątrz.
Pobieżnie, z dużym przybliżeniem mógłbym to zrobić choćby pilnikiem i po tym (gdyby było do, powiedzmy, 35-40HRC) spróbować z konika (albo ręcznie - bezpieczniej) rozwiercić je choćby do 25,2-25,5. To jest bardzo pożądane.
Chyba mnie zdopingowałeś, jeśli znajdę czas - spróbuję myśli przeprowadzić w czyn.
Ale na razie... jesień i nadchodząca zima jak zwykle zniechęca mnie do wszystkiego :? Robię tylko to, co MUSZĘ.

m.j. : Rzeczywiście, także gdzieś słyszałem o pęknięciu wrzeciona - widać przegięli z "dziurą". Ale ja w ogóle nie lubię tego "kanciaka" 25B, za to swoją 25A - bardzo. Czasem ją delikatnie poklepię :D , choć ostatnio i parę młotów dostać musiała :mrgreen:
A ta ciężka, masywna skrzynia jest zaletą tej tokarki.
Pomogłem? Kliknij, proszę :-)

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Toczenie / Tokarki Konwencjonalne”