To rzeczywiście dziwne, czegoś tu chyba nie wiemy. Może to jakaś nowa odmiana struktury LED? O wyższym napięciu pracy i mocy? Odporniejsza na wysoką temperaturę? Bo "typowe" mają chyba granicę w okolicy 70-80°C.
Moc 1W wydzielana przez taką jedną typową "kosteczkę" 3528 to o wiele za dużo - powinna zwędzić się bardzo szybko. Dotychczas produkowane diody LED o tej wielkości mają przecież moc w okolicy 0,3-0,4W.
Do prób (jeśli warto i Ci się chce) możesz zrobić prosty stabilizator prądu, robiłem sobie takie do diod 10W/32V (nie pamiętam symbolu scalaka, ale mogę sprawdzić - to jakiś regulowany stabilizator napięcia). Jedyny ew. problem to rezystor pomiarowy o rezystancji poniżej 1Ω, robiłem je z drutu oporowego. Powód akcji był prosty: ponieważ ciągle mi leciały żarówki 24V/60W w maszynach, zrobiłem "żarówki" LED 10W zasilane z 24VAC z takim właśnie stabilizatorem prądu. Zresztą, ponieważ okazało się że radiator pasywny nie wystarczał (kupione struktury LED 10W były najtańsze możliwe, słabe temperaturowo i w lecie jedna wysiadła), musiałem wstawić wentylatorki 30x30 - chyba to rzadko spotykana sprawa, żarówka LED z własnym wentylatorem
Trochę się też bawiłem z marketowymi żarówkami LED (bo padały bardzo szybko i szlag mnie trafiał, szkoda było wyrzuconych pieniędzy, a zostawała w ręku kompletna obudowa). Najpierw wymieniałem sfajczone/przebite LED-y, ale to sy(zy)fowa robota ponieważ czasem były wszystkie przebite, odpuściłem sobie.
Znalazłem na Aliex gotowe płytki metalowe, "wkładki" do żarówek (od 3 do 15W, ~2zł/szt) zasilane bezpośrednio z sieci 230V - nie ma tam w ogóle układu z kondensatorem ograniczającym prąd, jest za to scalony stabilizator prądu, mostek i dwa rezystory SMD. Zdaje się, że jest tam sprzężenie zwrotne temperaturowe - prąd jest ograniczany przez driver w razie nadmiernego wzrostu temperatury płytki aluminiowej.
Wygląda też, że te układy "bezkondensatorowe" są o wiele bardziej odporne na szpilki napięcia z sieci.
Jeden z rezystorów odpowiada za wartość prądu, ja kupuję struktury 9W (pasują średnicą do większości 10W żarówek LED) - wtedy ma on chyba 6,8Ω, zmieniam go na 9-10Ω. Prąd nieco spada, moc a więc i temperatura spada - a światłość bardzo niewiele, wiec dla trwałości do bardzo dobrze.
Wymieniłem wkłady już chyba w około 10 żarówkach, na razie żadna "naprawiona" nie zdechła.
PS: Może zresztą jest jak napisałeś:
[...] po prostu producent na bezczelnego wymyślił sobie zasilanie diód napięciem
10V, żeby z każdej wydusić 1W mocy zamiast nominalnych 360mW?
Chińczyk się nie przejmuje... ważne jedno: sprzedać po najniższych możliwych kosztach.
Choć nadal 10V na jedną diodę to coś dużo... chyba, że to jakiś LED-owy "news".