To już jest prostactwo i celują w tym niestety budowlańcy oraz inni ruszający głównie mięśniami a nie głową.
Raczej nie zaskakuje...
Klienta historie nie obchodzą i nie ma co mu ich opowiadać. Ale tu też nie ma reguły. Jeśli nie mogę czegoś zrobić akurat teraz bo np modernizuję sprzęt albo jakaś awaria miała miejsce, to może być warto powiedzieć, że obecnie nie mogę z chwilowych przyczyn technicznych, ale jest to stan przejściowy. To zupełnie coś innego niż nie bo nie. Po "nie bo nie", klient raczej już nie wróci nigdy.
Klienci też są różni. Niektórych nie obchodzi nic tylko termin i cena (najlepiej jak z Chin centralnych) a inni się interesują technologią, narzędziami, umiejętnościami i wiedzą wykonawcy. I np mogą być gotowi zapłacić za jakość a nie tylko za sztuki.

JanŻelazny pisze: ↑

19 wrz 2018, 20:49

Nie ma co za dużo rozpowiadać, że się nie ma grosza przy duszy, bo ludzie myślą że... Mają do czynienia z... Nieudacznictwem...
Kolejna moja rada ogólna o prowadzeniu biznesu : starać się unikać w korespondencji czy rozmowie, określeń typu :niestety nie mamy, nie mogę, przykro mi, itp.
Staram się nawet treść odmowną przekazać bez tego typu określeń.

Wszystko zależy na kogo się trafi. Dla mnie Bartuss jest po prostu do bólu szczery. Może w oczach większości wygląda to frajersko, ale np ja akurat doceniam. W ogóle uważam, że szczerość i uczciwość w biznesie zawsze procentuje. Nie przy każdym kliencie, ale też uważam, że takich klientów przy których nie procentuje należy unikać. Ktoś kto się podejmuje czegoś czemu nie podoła marnuje mój cenny czas i na pewno nigdy już do niego nie wrócę a dodatkowo będę go nie polecał. I po co to komu?
Mam szczerze dość kontaktów z firmami i osobami, handlowcami, którzy wszystko mają, wszystko mogą, wszystko potrafią i wszystkiego się z sukcesem podejmą. Oczywiście w gładkiej gadce, bo potem natychmiast okazuje się jak bardzo nagi jest król.
Oczywiście mów że możesz, potrafisz i 'zadzieraj nos', ale niech to będzie poparte rzeczywistością. Nie ma sensu tulić uszu po sobie kiedy jesteś fachowcem w swojej dziedzinie i jesteś na górnych piętrach drabiny! Ale powtarzam, nie wciskaj klientowi kitu i nie próbuj dopiero uczyć się na zleceniu. Chyba że taki będzie ustalony układ.

strikexp pisze: ↑

14 wrz 2018, 15:39

Jakiego otwierania drzwi??? Totalnie nie rozumiem co masz na myśli.

Nie tylko tego nie rozumiesz. W ogóle nic w ząb nie zrozumiałeś.
Ale szkoda czasu na tłumaczenie. Świat od tego lepszy nie będzie. Odrobinę mądrzejszy też raczej nie

Blady pisze: ↑

15 wrz 2018, 13:09

dasza77 pisze:W biznesie najważniejsze jest mieć własny produkt

W stu procentach się z kolegą zgadzam.

Jest jedno poważne ale. Do obsługi własnego produktu trzeba przeznaczyć nieporównanie więcej roboczogodzin. Swoich lub opłaconych. Kontakty z klientami, serwis, spedycja (w tym opakowania). Nawet księgowość się komplikuje.
W przypadku podwykonawstwa to wszystko praktycznie odpada albo jest maksymalnie uproszczone i jest koncentracja w 100% na produkcji. Tak więc nie można powiedzieć że coś jest lepsze. Na pewno bezpieczniejszy model to taki który posiada własne produkty końcowe. Ale niekoniecznie bardziej dochodowy. Nie ma reguły, za dużo jest czynników dodatkowych.

strikexp pisze: ↑

14 wrz 2018, 12:38

Jak do mnie dzwoni jakaś szprotka to co najwyżej wspominam że to będzie kosztowało bo "tani nie jestem", "stawka Warszawska", "technologia z wyższej półki" itd.

I to ma być przejaw Twojego, dla odmiany, profesjonalizmu w podejściu do klienta?
Jakby mi człowiek od IT powiedział, że ma "stawkę Warszawską" bo stosuje "technologię z wyższej półki", to bym go śmiechem zabił.
Poza tym skąd wiesz kto do Ciebie dzwoni, czy szprotka czy ktoś kto może Cię wynająć do otwierania drzwi i będziesz z tego powodu bezmiernie szczęśliwy?

JanŻelazny pisze: ↑

14 wrz 2018, 07:34

Bartuss nie masz podejścia chyba.

Bartuss utkwił w pułapce niemożności. Coś jak "pułapka średniego wzrostu" pseudoekonomisty Morawieckiego. Może się wyrwie

dance1 pisze: ↑

13 wrz 2018, 20:05

różnicą jest także zarobić 10 tyś a odłożyć 10k, bo wtedy w wawie z 20 trzeba by zarobić .

No może nie aż tak, ale oczywiście. Ostatnio intensywnie opłacam budowlańców i muszę powiedzieć, że obecnie mają El Dorado w Polsce. Przynajmniej w okolicach stolicy. Nie jest to lekki chleb, bo w budowlance urobić się trzeba, ale kasa jest świetna. W każdym razie niejeden inżynier IT chciałby zarabiać tyle ile Ukrainiec który dopiero co mi schody oklejał kamieniem (1,5 dnia). Albo przynajmniej się zbliżyć do tego I zaraz potem poszedł na kolejną robotę, bo miał ustawione na 2 tygodnie w przód.

JanŻelazny pisze: ↑

12 wrz 2018, 22:36

@stripex, to ile w wawie robotnik zarabia że może 10 spokojnie odłożyć w msc?

Podoba mi się jedno zdanie kolegi co się tu udzielił. Żeby spojrzeć w swoją przyszłość, i zadać pytania....

W tej chwili samodzielny budowlaniec w Warszawie zarabia 10 tysięcy do ręki bez większego wysiłku. Pod warunkiem że zapracował sobie na renomę, jest solidny, sumienny i dokładny. I to co robi to są nieporównanie prostsze rzeczy niż opracowanie i wykonanie kajaka.