Znaleziono 6 wyników
Wróć do „Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)”
- 10 lut 2019, 18:14
- Forum: Na luzie
- Temat: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
- Odpowiedzi: 66
- Odsłony: 3506
Re: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
Nie, tylko ona weterynarię skończyła.
- 10 lut 2019, 16:59
- Forum: Na luzie
- Temat: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
- Odpowiedzi: 66
- Odsłony: 3506
Re: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
Chyba to nie o to chodziło. Przynajmniej starsza córka dlatego po SGGW została w Warszawie, bo po pierwsze poznała męża, a po drugie, mówiła często, że choć lubi zwierzęta, to niekoniecznie lubi przebywać wśród właścicieli różnych krów, czy świnek. Młodsza wręcz powiedziała, że dla niej szansa, to jak najbliżej Akademii (wtedy jeszcze) medycznej, a jak najdalej od przychodni w gminie. Wnuki na razie nieduże, ale chyba pasji dziadka nie podzielają. Ot środowisko, gdzie czasem liczą się zarobione, a nie odziedziczone pieniądze.
Sprzedać? Myślisz, że tak łatwo znajdziesz kupca? Masz kontakty, wiesz, że od ciebie każdy produkt weźmie, od ewentualnego kupca już niekoniecznie, bo się często zwyczajne towarzyskie kontakty liczą. W sumie, komu ja to tłumaczę. Przecież wiesz sam.
Pewnie w końcu sprzeda, niedużo mu do siedemdziesiątki zostało, tylko serce go jakoś boli, że to, w co włożył całe życie, mogłoby się zmarnować, nic nie zostać, bo ktoś nie będzie umiał tego poprowadzić. A tak, dziwne, że mówisz "nikt im tam pracować nie każe". Ja byłem przekonany, że prowadzenie firmy, to wcale nie takie sobie siup. Głowa czasem rozboli, jak myślisz, czy nowy wzór trafi w gusta ludzi, czy się sprzeda, czy rząd znowu nie będzie próbował "pomagać biznesmenom" i znów będzie trudniej.
No właśnie, czy twoje kręci się samo?
Też mam sporo miejsca i sporo kwiatków. Przywożę z każdego urlopu jakieś sadzonki i to prawie zawsze rośnie.
- 10 lut 2019, 13:07
- Forum: Na luzie
- Temat: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
- Odpowiedzi: 66
- Odsłony: 3506
Re: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
Czasem trudno. Mam kolegę, ma właściwie małą fabryczkę, zatrudnia około 20-25 ludzi, dobry produkt, zbyt. Ma "duży dom, ogród, 50 metrów do pracy".
Problem w tym, że ma dwie córki, nie dość że zawsze były bardzo ładne, to obie bardzo mądre. Jedna studiowała na SGGW weterynarię, bo chciała wrócić i zamieszkać przy tatusiu. Niestety, została na uczelni, napisała ileś tam prac, mówią do niej "pani docent", sama mieszka w dwóch pokojach, ale ma 50 metrów do metra.
Druga jest panią ordynator. Obie do tatusiowego ogrodu mają około 250 kilometrów Przyjeżdżają zawsze na święta, choć w tym roku zaproponowały, żeby święta zrobić gdzieś, gdzie cieplej. No i pojechały z Itaką, tatuś został, bo przecież dobytku pilnować trzeba.
Ostatnio jak z nim rozmawiałem powiedział tylko, "zostało mi bardzo dużo, tylko że nie mam komu tego zostawić". Wnuki są, ale oni nie chcą żyć tak, jak dziadek. wolą tak, jak rodzice.". I co, gdzie błąd popełnił, że coraz mniej go cieszy takie życie? Siły coraz mniej, a o dom i ogród trzeba zadbać. Fakt, można zapłacić, on tak robi, tylko po co? Komu?
- 10 lut 2019, 10:12
- Forum: Na luzie
- Temat: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
- Odpowiedzi: 66
- Odsłony: 3506
Re: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
Panowie, ale rozmawiamy o całkiem różnych dwóch sprawach.
Po pierwsze:
Drugą sprawą jest przywiązanie do tej kupy cegieł. Nie możesz tego przenieść, zabrać ze sobą w inne miejsce. Jeśli twoim pomysłem na życie jest funkcjonowanie w miejscu, z którego będziesz widział dym ze swojego komina, to proszę bardzo. Tylko że to często mocno ogranicza.
Sam byłem w sytuacji, kiedy w Polsce stało mieszkanie w bloku. Moje! Spłacone! I cały czas myślałem, czy tam jakaś rura nie pękła, czy wiatr nie wyszarpał okna. Czy ktoś, widząc "puste", nie zagnieździł się. Wtedy właśnie zrozumiałem, że cegły to można mieć, jak się ma nad nimi kontrolę.
Budujesz dom, licząc, że w pewnym momencie stanie się on twoją ostoją, miejscem, gdzie stworzysz siedlisko dla siebie i bliskich. Niestety, rzeczywistość bywa brutalna. Tyrając na spłatę kredytu, spędzając coraz więcej życia nad realizacją swoich marzeń, nie zauważasz, że czas, który na to poświęcasz, kradniesz rodzinie. Rodzinne więzi coraz bardziej się rozluźniają, dzieci w międzyczasie dorastają i wylatują z gniazdka, które stworzyłeś, a ty zostajesz w najlepszym razie z żoną, ciesząc się, że masz trawę do skoszenia, że węgiel na zimę trzeba kupić, że blachę wichura oderwała i trzeba wejść na dach poprawić.
A syn czy córka ci mówi, że gdybyście na tym zadupiu nie mieszkali, to może częściej by do was zajrzeli, a tak to oni po prostu nie mają ochoty wracać gdzieś na wieś, gdzie tania działka się ci akurat trafiła. Na starość z tymi cegłami zostajesz sam. No tak, można sprzedać, tylko czy zamiast męczyć się na budowie, nie lepiej było z rodziną choćby do Łeby w wakacje? Może dzieciaki miałyby przynajmniej jakieś wspomnienia, a dzieciństwo nie kojarzyłoby się im z dźwiękiem betoniarki.
Trochę przerysowałem, wiem, ale czy tak czasem nie jest, jak ktoś bardzo tych swoich cegieł potrzebuje? Ja patrzę ze swojego punktu widzenia. Dzieci usamodzielnione, człowiek ma coraz mniej siły, żeby spożytkować ją jeszcze na jakieś dodatkowe naprawy, remonty. Wolę wynajmować, z przystankiem w odległości 100 metrów, do Kauflandu 300. Że nie moje, cóż z tego, do trumny i tak nie wezmę, a czy aż tak mi zależy, na tym, żeby rodzina skłóciła się przez spadek po mnie? Chyba nie.
Po pierwsze:
Ja bym to skwitował - gromadzenie kapitału. No niech będzie, gromadzenie cegieł.
Drugą sprawą jest przywiązanie do tej kupy cegieł. Nie możesz tego przenieść, zabrać ze sobą w inne miejsce. Jeśli twoim pomysłem na życie jest funkcjonowanie w miejscu, z którego będziesz widział dym ze swojego komina, to proszę bardzo. Tylko że to często mocno ogranicza.
Sam byłem w sytuacji, kiedy w Polsce stało mieszkanie w bloku. Moje! Spłacone! I cały czas myślałem, czy tam jakaś rura nie pękła, czy wiatr nie wyszarpał okna. Czy ktoś, widząc "puste", nie zagnieździł się. Wtedy właśnie zrozumiałem, że cegły to można mieć, jak się ma nad nimi kontrolę.
Budujesz dom, licząc, że w pewnym momencie stanie się on twoją ostoją, miejscem, gdzie stworzysz siedlisko dla siebie i bliskich. Niestety, rzeczywistość bywa brutalna. Tyrając na spłatę kredytu, spędzając coraz więcej życia nad realizacją swoich marzeń, nie zauważasz, że czas, który na to poświęcasz, kradniesz rodzinie. Rodzinne więzi coraz bardziej się rozluźniają, dzieci w międzyczasie dorastają i wylatują z gniazdka, które stworzyłeś, a ty zostajesz w najlepszym razie z żoną, ciesząc się, że masz trawę do skoszenia, że węgiel na zimę trzeba kupić, że blachę wichura oderwała i trzeba wejść na dach poprawić.
A syn czy córka ci mówi, że gdybyście na tym zadupiu nie mieszkali, to może częściej by do was zajrzeli, a tak to oni po prostu nie mają ochoty wracać gdzieś na wieś, gdzie tania działka się ci akurat trafiła. Na starość z tymi cegłami zostajesz sam. No tak, można sprzedać, tylko czy zamiast męczyć się na budowie, nie lepiej było z rodziną choćby do Łeby w wakacje? Może dzieciaki miałyby przynajmniej jakieś wspomnienia, a dzieciństwo nie kojarzyłoby się im z dźwiękiem betoniarki.
Trochę przerysowałem, wiem, ale czy tak czasem nie jest, jak ktoś bardzo tych swoich cegieł potrzebuje? Ja patrzę ze swojego punktu widzenia. Dzieci usamodzielnione, człowiek ma coraz mniej siły, żeby spożytkować ją jeszcze na jakieś dodatkowe naprawy, remonty. Wolę wynajmować, z przystankiem w odległości 100 metrów, do Kauflandu 300. Że nie moje, cóż z tego, do trumny i tak nie wezmę, a czy aż tak mi zależy, na tym, żeby rodzina skłóciła się przez spadek po mnie? Chyba nie.
- 09 lut 2019, 20:14
- Forum: Na luzie
- Temat: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
- Odpowiedzi: 66
- Odsłony: 3506
Re: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
Też zmieniałem mieszkanie, ale nie myślałem o kupnie. Może na starość, tylko nie bardzo jest gdzie kupić. Raz, że ceny zwariowały, dwa, chyba nie miałbym ochoty w jakimś Urbanització.
Widzisz, w Polsce trudno ludziom powiedzieć, sprzedaj, kup gdzieś indziej. "a co będzie, jak się coś stanie z obecną pracą". To nie stany, gdzie "dzisiaj tu, jurto tam", jak śpiewał nieboszczyk Leonard. Mentalność. Musisz coś mieć. "Bo rata kredytu jest jak czynsz z wynajęcia, a tak to moje będzie kiedyś, wynajmowane nigdy". A że życie jest jedno i szkoda go zmarnować na dojazdy do pracy, no cóż, nie do każdego trafia.
Dodane 2 minuty 37 sekundy:
Widzisz, w Polsce trudno ludziom powiedzieć, sprzedaj, kup gdzieś indziej. "a co będzie, jak się coś stanie z obecną pracą". To nie stany, gdzie "dzisiaj tu, jurto tam", jak śpiewał nieboszczyk Leonard. Mentalność. Musisz coś mieć. "Bo rata kredytu jest jak czynsz z wynajęcia, a tak to moje będzie kiedyś, wynajmowane nigdy". A że życie jest jedno i szkoda go zmarnować na dojazdy do pracy, no cóż, nie do każdego trafia.
Dodane 2 minuty 37 sekundy:
Hehehe, co się MOŻE PRZYDAĆ. Nie przydało się, zostało, wnuk się cieszy. To się nazywa syllogomania.
- 09 lut 2019, 18:28
- Forum: Na luzie
- Temat: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
- Odpowiedzi: 66
- Odsłony: 3506
Re: Jakie ulepszenia do warsztatu ? :)
Niekoniecznie. Powiem szczerze, wiele rzeczy w domu robię sam, bo po pierwsze nie mam zaufania do fachowców, a po drugie, cieszy mnie, jeśli coś zrobię i jest to wykonane precyzyjnie i tak, jak to sobie wymyśliłem. Przynajmniej u mnie chodzi właśnie o tą satysfakcję, że z czymś sobie poradziłem, że jest lepiej, niż było.
Wszędzie. Bozia, jak wyganiali Adaśka z Ewką z raju, to kazali im sobie ziemię czynić poddaną. I Polak to rozumie. W końcu kolej transandyjską też niejaki Malinowski wybudował.
Mają własne. Jak trafisz kiedykolwiek na Algarve, to zauważysz, że właściwie tylko angielski słychać, zamiast portugalskiego. Bo mieszkanie Anglik (podobnie Niemiec, ale w Hiszpanii) kupuje dopiero wtedy, kiedy jest mu potrzebne. Jeśli już wie, gdzie chce spędzić resztę życia, to tam kupuje mieszkanie, albo dom. Nie rozumiałem tego, dopiero niedawno dotarło do mnie, jak ciężkim obciążeniem jest posiadanie. Brat znalazł bardzo fajną pracę w okolicach Rzeszowa. Satysfakcjonujące dochody, fajny zespół. Problem w tym, że wcześniej zdecydował się na dom w okolicy Krakowa. No i dojeżdża, weekendy spędzając "na swoim", a tydzień pracy w wynajętym. Jakoś przestał się cieszyć tym domem, co ma, nie ma kiedy tam mieszkać. Ano tak bywa też.