Astralny Byt pisze: ↑06 lis 2025, 17:53
jA TO znam.Tak wiec zero Yogi tutaj
Może to i dobrze. Tym bardziej, że prawdy i tak byś nie napisał. A banialuki o tym, jaka to ta yoga przydatna w życiu to z afiszy można wyczytać. Ludzie potrzebują miejsca, które da im poczucie jakiejś nadzwyczajności. Tym miejscem może być siłownia, może być sala, w której po zajęciach fitness odbywają się zajęcia jogi. Za ile na godzinę, a na dole afisza napisali.
Nie zrozum mnie źle. Ja też uważam, że zajęcia z hathajogi mogą wielu osobom pomóc. Ot podobnie, jak właśnie fitness, czy jakakolwiek inna forma aktywności. Na pewno będzie działać też sugestia, a więc skutek, w postaci polepszenia ogólnego stanu organizmu (fizycznego i psychicznego) bardzo prawdopodobny.
Tylko nie mylmy tych technik z prawdziwą jogą, jaką od lat praktykuje się w Indiach. U nas mamy czystą komercję, w ograniczonej postaci oczywiście, tak by ten pożal się Boże "jogin" mógł w społeczeństwie istnieć. Mam na przykładzie pokazać?
Ot choćby znany w środowisku polskich joginów Janusz Szopa. Przepraszam, profesor doktor habilitowany Janusz Szopa. I żeby nie było, bardzo sympatyczna osoba, o której ja mam jak najlepsze zdanie. Na dodatek naprawdę dobry matematyk, fachowiec od zjawisk losowych w matematyce, czym zasługuje na niski ukłon ode mnie. Gość jest też bardzo znanym propagatorem jogi.
I gość na jodze się zna. Wyciągnął z całej filozofii to, co się może przydać i stworzył pojęcie tzw. "jogi akademickiej". Wykorzystano tam pewne techniki jogi w tym naukę relaksacji, w celu poprawienia zdrowia psychofizycznego człowieka. Wszystkie ćwiczenia autentycznie pomagają. Profesor Szopa wykształcił mnóstwo instruktorów, stąd joga zrobiła się tak popularna.
Ale to jest joga przez małe "j", która z prawdziwej indyjskiej jogi wzięła tylko troszeczkę, najpowierzchowniejsze elementy, bez całej filozofii. A że pomaga - fajnie, można sobie takie poprawianie zdrowia fundować. Można i warto.
W jodze (tej prawdziwej) chodzi o trzy rzeczy - samodoskonalenie, medytację i ascezę. O ile każdy będzie starał się o swoje samodoskonalenie, to już z medytacją może być problem. Bo ile czasu jogin powinien oddawać się medytacji i skąd ten czas wziąć. Wbrew pozorom, jeszcze gorzej jest z ascezą. No bo czym jest asceza? Rezygnacją z...
No właśnie, my w dzisiejszym komercyjnym świecie nie mamy najmniejszych szans na ascetyczne życie.
Czyli co pozostało? Ano ćwiczenia, które pewnie pomogą, choć jogą nikt odpowiedzialny ich nie nazwie.
Kiedyś wydawnictwo Politechniki Częstochowskiej, gdzie pracował prof. Szopa, wydało jego książkę "Joga dla zdrowia". Myślę, że zawarte w książce myśli i porady wielu osobom się przydadzą. Ale czy potrzebne jest coś więcej?
I czy w dzisiejszej Europie coś więcej jest możliwe? Asceza? To nie chodzi o jedzenie sałatki z mlecza i przebieranie się na wieczór w tunikę, żeby poczuć się bardziej godnym nazwy "jogina". To sposób życia. Jaki? Ano i tu zaczyna się problem.