Zienek pisze:A propo rowerów to akurat się mylisz, bo może montownią na Europę to jesteśmy całkiem dużą, ale wszystkie Krossy, Romety, UniBike'i i inne popularne marki biorą ramy głównie z Tajwanu, a następnie Chin, bo Ci mają już tak obstukaną technologię, że nikt nie jest w stanie pobić relacji cena/jakość (a szczególnie cena)

Idąc tym tokiem rozumowania, to nikt nigdzie nie produkuje niczego, bo część lub większość komponentów bierze gotowe skądś. Solaris nie robi na pewno silników, szyb. Nie wiem czy całej ramy też nie kupują
Tylko nieliczne giganty przemysłowe robią sobie prawie wszystko same (w ramach koncernu). Takie jak VAG, Toyota, Samsung, Hyundai, GM, Siemens, GE.

logicsys pisze:Poza tym Polak nie produkuje zadnych SWOICH samochodow (nie liczac jakis garazowych prob wskrzeszenia). Moze mi ktos powiedziec, szaremu pracownikowi, jaki mamy znany Polski produkt? Cokolwiek co znal by ktokolwiek zaczepiony na ulicy.

A jakie swoje samochody produkuje cała razem Skandynawia?
Volvo? Od 20 lat należy do Forda. Saab zbankrutowany? Wcześniej GM, teraz daleki wschód. Albo Wielka Brytania. Miała tyle własnych marek samochodowych, a teraz ani jednej. NO I CO Z TEGO? Ciągle te wsiowe marzenia o "polskim samochodzie". Tak jakby dla kogokolwiek miało znaczenie, czy on polski czy nie.
U nas też się produkuje samochody należące do kogoś innego. Japońskie, francuskie, włoskie, niemieckie. I to bardzo dużo. Poza tym produkuje się bardzo dobre znane na całym świecie polskie autobusy, tramwaje. Albo choćby meble i rowery w których (jednych i drugich jesteśmy potęgą na skalę światową). A co jest wstydliwego w meblach i rowerach? Produkuje się też ciężki sprzęt budowlany.

Na zachodzie tak samo większość zarobków szarego obywatela pochłaniają koszty egzystencji i wszelakie podatki.
A frazesami w stylu cytatów z Forda lepiej bezmyślnie nie rzucać. Pracownika Boeniga nie stać na własny samolot, który produkuje, pracownika Siemensa nie stać na lokomotywę, pracownika NASA na satelitę a Polaka stać na rower

Problem z jakością wyrobów to przede wszystkim wina właścicieli firm. Nie ma co zwalać na pracowników. Toczą między sobą i importerami z Chin wojny cenowe, to jakość musi być niska. Poza tym to są w większości zwykłe wzbogacone chamy. Marne wykształcenie, marne wychowanie to i takie a nie inne postępowanie.
Druga strona medalu to bandycki system bazujący na głosach wyborczych. Gdy połowa pracującej części społeczeństwa w świetle prawa nie płaci składek do ZUS praktycznie wcale, to oczywiste że w drugiej połowie rodzi się bunt i skłonność do omijania prawa. Bo nikt nie lubi być koniem zaprzęgowym z przymusu.

Dokładnie. A w Irlandii w XX wieku ludzie umierali z głodu.
Sytuacja się zmienia, wszystko się toczy kołem.
Ale nie rozumiem skąd przekonanie, że Polska biednieje? W stosunku do czegoś czy samej siebie?
Jadę przez wiochę na wschodzie, w każdej zagrodzie po 2 samochody. Stare ale są. Oczywiście głównie wieśwageny beemwice i audi (żeby zadać szyku pod remizą i pod kościołem). Domy się budują, jak za kredyty Gierkowe, kiedy masło było tańsze od mleka. Podatki od nieruchomości bliskie zeru, KRUS bliski zeru.
Jedyny problem jaki widzę, to że ludziom się robić nie chce. Bo ciągle się oglądają na Niemców i porównują. A jeszcze nie dawno 15 dolarów na miesiąc zarabiali i kolekcjonowali kolorowe opakowania po zachodnich słodyczach.

Lud w większości jest socjalistycznie nastawiony, więc ja socjalizmie można wypłynąć i bezpiecznie unosić się na powierzchni. Nie tylko PIS i inne partie z socjalistycznym programem, ale także różne inicjatywy oraz... kościół. Chociaż w przypadku kościoła, to już mocno w komunizm idzie.

Grecja, Islandia i Hiszpania czy Rosja, są w stanie w jakim są bo dopasowały się do warunków. Tyle że te warunki nagle się zmieniły, stąd ich problemy. Trochę lat minie i przyzwyczają się do nowych warunków.

Większość z Was myli socjalizm z komunizmem. Oraz dzielenie biedy z socjalizmem. Socjalizm mamy w całym zachodnim świecie bardzo mocno rozwinięty. Również w świetnie sobie radzącej Norwegii i Danii. Ba, nawet w USA.
Socjalizm jest niezbędny po to, żeby człowiekowi który ma śmigłowiec na własność tłum brudnych nędzarzy nie ukręcił łba na ulicy podczas próby zatankowania samochodu. Tak samo jak nikt zamożny nie chce mieszka otoczony brudem, smrodem i obdrapaną infrastrukturą regularnie rozkradaną.

Oprawca, masz klapki na oczach.
To co Ty czy ja sobie skrobiemy w swoich drobnych zakładzikach, i na jakich zasadach, to nie jest punkt wyjścia do naprawy gospodarki i w ogóle to nie jest punkt wyjścia do niczego.
Społeczeństwo składa się z milionów i wśród tych milionów jest ileś tam grup podstawowych i ileś tam podgrup każda. O wszystkich trzeba zadbać, żeby się im zbyt wielka krzywda nie stała, żeby byli w stanie funkcjonować na jakimś tam poziomie.
Nigdy nie jest tak, że jakiekolwiek rozwiązanie jest korzystne dla wszystkich. Społeczeństwo KAŻDE BEZ WYJĄTKU działa na zasadzie częściowej redystrybucji dóbr. W tym celu jednych trzeba poddoić, innych podkarmić. Tak to jest , zawsze było, i zawsze będzie. A jak nie, to można zrobić enklawę dla 5% społeczeństwa która ma prawie wszystko, otoczyć to 25 metrowym ogrodzeniem pod napięciem, i odciąć się od całej reszty przymierającej głodem głupiej, niewykształconej i schorowanej. jak jeszcze niedawno było w RPA i jak pokazują katastroficzne filmy o przyszłości.

Czy się nam to podoba czy nie, socjalizm jest wbudowany w strukturę państwa kapitalistycznego. Obecne państwa zachodnie, jeszcze do niedawna powodujące nasz ślinotok, też wyglądają jak wyglądają wyłącznie dlatego, że ci którzy mają oddają część tego co mają dla tych którzy nie mają i nie mają skąd mieć. Stąd "ogólny dobrobyt". A przecież w początkach rewolucji przemysłowej, i długo, długo potem, wyglądało to zgoła inaczej.

Nic nie pieprznie. Jeśli trzeba przyjdzie kolejna korekta jak w 2007 i tyle. Co niby by miało pieprznąć? Przecież gospodarka jest jak płyn - dostosowuje się do kształtu naczynia, czyli warunków. Pieniądze się przesuwają z jednego miejsca w drugie i to wszystko. Nic co dziś znamy nie jest stałe i gwarantowane w przyszłości. Zmieniają się stosunki społeczne, kształt społeczeństw. Zasady pracy, zarabiania, zasiłkowania, emerytur są takie tu i teraz. Jutro będą inne, bo sytuacja będzie inna.
Ludzie mają skłonność do stabilizowania obrazu rzeczywistości, i mają pretensje że klimat inny, że ceny inne, odsetki w banku inne, że warunki pracy inne, że ochrona zdrowia inna, a nawet że tramwaje inaczej kursują

Już od długiego czasu na zachodzie trwa proces podrażania czasu pracy i skracania czasu pracy. Bo gospodarka tego wymaga i stosunki społeczne tego wymagają. My jesteśmy na przejściowym etapie i wszystko zmienia si.ę dynamiczniej, ale dostosowuje się do tego co jest w reszcie cywilizowanego świata, SIŁĄ RZECZY. Bo we współczesnym świecie granice państw mają coraz mniejsze znaczenie dla poszczególnych gospodarek.

Chodzi o to, żeby mieć ciastko i zjeść ciastko.
Wydłużenie czasu pracy jest konieczne, bo nie ma środków na emerytury.
Wydłużenie lat pracy powoduje jednak zablokowanie miejsc pracy. Więc aby miejsc pracy nie ubyło, trzeba uczynić pracownika (jeszcze) mniej wydajnym. Na przykład wydłużając urlop, tworząc kolejne święto kościelno-państwowe itd.
Pracownik zarobi mniej, albo przynajmniej nie zarobi więcej, bo dojdzie nowy kolega do działu, i nie będzie miał środków żeby sobie ten urlop zagospodarować, ale to już niuans