Jak impuls zacznie między 2 i 3 w nocy oglądać Discovery, to mu się co najwyżej pogorszy, i wtedy dopiero będzie widział znaki
To są wszystko bardzo fajne opowiastki. Dobre na biwaku przy ognisku, kiełbasie i piwie. Niestety poza tym, to zwykła beletrystyka. To, że ktoś ma lekkie pióro, to żaden powód żeby wierzyć w to co pisze.
Póki co żadnych dowodów na świat niematerialny w rozumieniu religijnym (poza prawami fizycznymi) nie było i nie ma. ŻADNYCH.
Ale oczywiście każda idea znajdzie naśladowców i wiernych. Najbardziej absurdalne wierzenia mają swoich fanów.
Można oczywiście snuć opowiastki, że gdzieś... ktoś... coś...
Jest w USA taki naukowiec, bezwzględny tępiciel religii i ciemnoty. Niestety nie pamiętam nazwiska. Ten naukowiec wyznaczył nagrodę dla pierwszej osoby, która w warunkach laboratoryjnych udowodni swoje paranormalne zdolności. Wszystko jedno jakie. Nagroda nadal czeka. Nawet byli już tacy, którzy próbowali, ale zostali zmiażdżeni. A nie chodzi o bezbłędność, tylko o zwykłe wykroczenie poza błąd statystyczny ślepego trafu.
Były też podejmowane próby zachęcenia znanych wróżbitów itp do poddania się próbie, ale konsekwentnie unikają

Za to nie przestają publikować swoich gniotów. Jeść trzeba
Jakieś instytuty para-cośtam, to żadna nowość. Wśród rządzących też nie brakuje oszołomów, w dowolnym kraju. W USA może nawet szczególnie. Tam nadal żyją ludzie, którzy wierzą że Ziemia ma 5000 tat.
Próbowano wykorzystywać programowo wróżbitów w operacjach FBI. W Polsce też jest taki magik, niejaki Jackowski, który się podpiera nawet dyplomami od policji za owocna współpracę, wydanymi przez jakichś pokręconych komendantów.
O czym tu, mówić! Kilkanaście lat temu Kancelaria Sejmu RP zakupiła ekrany i amulety, żeby bronić budynek i posłów przed szkodliwym wpływem promieniowania żył wodnych. Sprawa się wydała i był straszny obciach. Te ekrany to były drewniane klocki owinięte w sreberko.
Dosłownie 3-4 lata temu dowództwo armii USA zakupiło od jakiejś "firmy" wykrywacze ładunków wybuchowych, "działających" na zasadzie różdżki, do wykrywania bomb na przejściach kontrolnych w Afganistanie. Było to pudełko z jakimś badziewiem w środku, z "sondą" na kablu, i miało działać wtedy kiedy żołnierz maszerował. Więc powszechny był widok wojaka który stał obok bramy i maszerował w miejscu z czujnikiem w wyciągniętej ręce

I co można powiedzieć o tych poważnych instytucjach, które tak się skompromitowały nabywając ten chłam? A raczej co można powiedzieć o ludziach którzy konkretnie za to odpowiadali?
W każdej instytucji jest jakiś głąb lub grupa głąbów.
Impuls, te Twoje argumenty są najzwyczajniej nietrafione. Mieszasz na tym samym poziomie prawa fizyki, które choć nieco odbiegają od reguł fizyki przeddwudziestowiecznej, to jednak trzymają się coraz doskonalszych znanych nam reguł, z ezoteryką i farmazonami o podłożu religijnym.
"Pokaż mi elektron", "zamień ciepło w prąd ze sprawnością 70%"

Co to w ogóle ma być? Uważasz, że to jest porównywalne klasą do ludowych wierzeń w GUSŁA?
Od razu było wiadomo, że nikt nikogo nie przekona, ale chyba już się powoli temat wyczerpuje, bo nie idzie do przodu.