Nierównej walki ciąg dalszy.
Udało mi się uruchomić babcię TUCię i przetoczyć wałek na niskich obrotach (moje pierwsze toczenie ever

).
Niestety pomiary z użyciem wytaczadła się potwierdziły i im dalej w stronę konika, tym większa odchyłka. Tokarka toczy jajka, co bardzo dobrze obrazuje zdjęcie poniżej:

Ślady w kształcie litery N powstały podczas powrotu noża w stronę konika. Jest też widoczna spora różnica przy zejściu się obu stron obrabianego elementu.
Po dokładniejszych oględninach sprzętu oraz próbie znalezenia problemu wrzeciennika, postanowiłem odkręcić pokrywę tylnego łożyska gdzie odkryłem ślad po dzwonie (pęknięta tarcza dociskowa łożyska - wykonana z żeliwa, dlatego krucha i się poddała w pierwszej kolejności

).

Widoczne są również ślady nieudolnej naprawy. Tylna pokrywa oraz tarcza dociskowa trzymały się jedynie na dwóch z trzech śrub, a sama tarcza dociskowa była w dwóch miejscach spawana, czyli "nasi tu byli"
Pytanie do posiadaczy TUE 35 oraz TUC 175, czy to miejsce powinno tak wyglądać? Czy są to skutki kolizji z obrabianym elementem?
Reasumując, pozostaje mi chyba tylko wyciągnięcie wrzeciona i jego pomiar na innej tokarce z użyciem czujnika zegarowego w celu weryfikacji czy nie zostało przypadkiem skrzywione?
