Następny się znalazł...
Formalnie "wbijanie szpili" jest szukaniem przewodnika, dość kiepskiego, ale o dużym przekroju, który umożliwi przepływ prądu na tyle dużego, żeby potencjał "szpili" był w miarę stały.
Ma się to nijak do bezpieczeństwa użytkownika, które opiera się na statystyce, a nie na fizyce.
Po prostu zakłada się, że jest o rzędy wielkości bardziej prawdopodobne, że ktoś jedną ręką dotknie potencjału ziemi a drugą obudowy urządzenia elektrycznego, niż że ktoś jedną ręką dotknie potencjału 230 woltów względem ziemi, a drugą uziemionej obudowy, ale uwierzcie mi, że autor takiego eksperymentu wolałby żeby ta obudowa nie była uziemiona...
Natomiast "róźnicówka" działa na zasadzie pomiaru realnego prądu i ma się nijak do uziemienia. Po prostu zakłada się, że prąd wypływający ze źródła powinien do tego źródła wrócić. Tłumacząc debilom, co wypłynęło z "plusa" ma wpłynąć do "minusa". Jeśli prąd znajdzie sobie inną drogę, to taką sytuację uznaje się za awaryjną i obwód prądu zostaje przerwany. Różnicówka faktycznie ratuje życie, uziemienie niekoniecznie.