W tych wszystkich żółtych precyzyjnych uchwytach najbardziej "podobają"

mi się dwie rzeczy:
1. "precyzyjne" szlify wszystkich krawędzi szczęk, robione z precyzyjnej garści precyzyjną szlifierką kątową; szczególnie wredne to jest na czole szczęki - tam powinien być kant - bo powoduje że przedmiot musi być wsunięty w szczęki przynajmniej na 4 milimetry. Niczego naprawdę płytko nie da się tam zacisnąć, a czasem to potrzebne... kurw@, co za diabeł każe żółtkom tak masakrować te szczęki.
2. szerokie powierzchnie "chwytowe" tychże szczęk, powodujące że nie zaciśnie się w nich nic poniżej średnicy 4mm (a w tej 160-ce może nawet 5mm).
Średnicy 3,5 milimetra nie chwyta np. uchwyt 125mm, który jest przy "pomocniczej" żółtej tokareczce, którą mamy w podręcznym warsztaciku w pracy.
A w moim starym, przepracowanym, polskim uchwycie 160mm zaciskam średnicę nawet poniżej 2mm, zaś czoło szczęk łapie też dobrze poniżej 2mm długości przedmiotu.
Tu widać doskonale tą antyprecyzję i bezsens - VEVOR 160:

- vevor 160.jpg (11.3 KiB) Przejrzano 522 razy