Biorąc pod uwagę takie dysproporcje, to tak z dużym przymrużeniem oka i zakładając wstępnie gotówkowy sposób finansowania, za cenę europejczyka kupujemy sobie:
1) dwa chińczyki. Jakby się nam jeden zepsuł, to zawsze drugi będzie chodzić, ponieważ prawdopodobieństwo zepsucia sie obu naraz i zatrzymania nam produkcji jest już niskie. Chociaż, zakładając skrajny pesymizm...
2)...to aby jeszcze bardziej obniżyć to prawdopodobieństwo kupujemy trzeciego i stawiamy w kąciku hali jako ewentualny magazyn części zamiennych, jakby w tych dwóch pierwszych cos się zepsuło. A dodatkowo jako bonus, nawet przy tylko dwóch pracujących chińczykach, przerabiamy więcej materiału niż jeden europejski laser.
3) Zostaje nam jeszcze "tylko" pół miliona złotych na inwestycje, np kupujemy sobie/swojemu dziecku za to mieszkanie w jakimś mieście wojewódzkim. Albo kupujemy części zamienne na całego czwartego chińczyka, bo okazuje się, że mamy w hali trzy sprawne maszyny które mogą pracować i zarabiać

A, no i po zakupie tych części na czwarty laser (czyli włącznie ze źródłem/głowicą/światłowodem) zostaje nam jeszcze ~ćwierć miliona złotych. Można za to pewnie opłacić ewentualny serwis do naszych wszystkich laserów przez najbliższe kilkanaście lat.
Jak wspomniałem na początku wypowiedzi, to takie dywagacje z przymrużeniem oka, niemniej jednak wcale niekoniecznie tak bardzo nierealne. Coraz ciekawiej robi się na rynku "dużych", przemysłowych laserów.