
Całość ważyła ok 500kg, a w kłach mieściło się 1500mm.
Nie porównuję tego z chinką, ale skoro to toczyło, to i tamto będzie. Inna sprawa jak. Teraz mam nad łożem 340mm, w kłach 1000, a maszyna waży 2,5t. Nie ma porównania, to logiczne.
Tak się zastanawiam, maszyna do hobby, i od razu kupa kasy.... Nie wiem czy to nie przerost formy nad treścią. Wiele prac "w domowym obejściu" polega na przetoczeniu wałka fi 50, czy tam 100, czasami trzeba jakiś gwint naciąć. Zrobić posadzenia na łożyska długie na 30mm na metrowym wałku. Do tego nie trzeba tokarki robiącej w zerze na 200mm.
Pomyśl także o tym, ile weźmiesz za maszynę jeśli trzeba będzie ją sprzedać jeśli nie będzie Ci odpowiadała.. tzn ile każdy normalnie by za nią dał, jeśli będziesz chciał się pozbyć, a ile Ty chcesz dać. Kupić drogo można, ale potem żeby się jeszcze udało drogo sprzedać...
W zakładach orzą na turnado i innych wynalazkach, i te maszyny pracują długo, owszem czasami wyleci jakieś koło/łożysko/wałek we wrzecienniku, ale czego oczekiwać - bilans cena/jakość.