oprawcafotografii pisze:Czyli dopalacz 50W powinien już dać widoczne efekty, a 100W to już w ogóle
Raczej się mylisz, a z pewnością co do 50W - choć i 100W to według mnie też jest "nic".
Mam chyba najstarszy produkowany seryjnie rower ze wspomaganiem (MERIDA z silnikiem mid-drive YAMAHA) która była produkowana chyba od 1996 roku (do ~2000) i nawet otrzymała wtedy jakąś prestiżową nagrodę.
Kupiłem go za 600zł, na próbę, z ciekawości, wymieniłem stare akumulatory na Li-Ion - i stałem się WYZNAWCĄ ELEKTRYCZNYCH ROWERÓW, nie chcę żadnego innego. Ale tylko PAS, nie chcę manetki - brzuch mam za duży...
Silnik tej MERIDY ma niską sprawność, bo jest jeszcze komutatorowy (!), ma tylko 230W - tyle podano na "metce". Ale ponieważ jest to stara konstrukcja, to wszystkie koła zębate napędu są stalowe, starojapońskie, nic ich nie zabije. Obecnie - gdzie tylko się da, wtryniają plastyk...
System oczywiście ma PAS i nie ma manualnego stopniowania poziomu wspomagania, ale w miejsce tego posiada wbudowany czujnik nacisku na pedały a więc stopniuje moc wspomagania od tegoż nacisku. Mid-drive jest bardzo wygodny i poza tym komfortowy dla silnika - cztery biegi w przerzutce planetarnej pozwalają dostosowywać przełożenie do prędkości jazdy, jak w samochodzie.
Ja tylko przerobiłem rower tak, by wspomaganie nie wyłączało się przy 25km/h, a dopiero przy 31km/h (łatwo było, ponieważ u mnie wbudowany czujnik PAS reaguje na szybkość obrotów korby); zwiększeniem średnicy koła łańcuchowego przy suporcie załatwiłem poza tym drugą rzecz - kadencja spadła, a nie cierpię machać nogami bez sensu, lubię jeździć "dostojnie"
Cały ten - może niepotrzebny

- wstęp jest po to, by na koniec nadal próbować przekonać Cię, że rowerowe elektryczne wspomaganie o mocy 100W (
a już z pewnością 50W) to zdecydowanie zbyt mało.
Celuj w 200-250W, dobrze radzę
