
noż musi być ostry i mieć wlaściwy szlif (moim radze sie nie sugerować)
musi byc dokładnie ustawiony - ostrze na osi, jeśli jest odrobinę zbyt wysoko nie tragedia - po prostu poniżej pewnej średnicy przestaje ciąć. Jak jest zbyt nisko... pierwsza blokada wrzeciona (noż HSS) lub złamany noż (z płytką) potrafi dostarczyć emocji

nóż musi być też ustawiony dokładnie prostapdle do obrabianego obiektu - jak skrobie po "ścianach" opory szybko rosną, wszystko sie grzeje i wkońcu - zacina.
Obroty na początku tak małe jak się da - szczególnie przy dużych średnicach. W miare spadku średnicy można troche przyśpieszyć.
Tempo "wgryzania" noża musi pasować do obrotów - przy małych powolutku, bo sie zatnie. Jeśli piszczy - być może posów jest zbyt mały i ostrze zamiast ciąć "szlifuje", jak "terkocze" - posów zbyt duży i należy zwolnić. Niestety - jeśli obroty albo średnica wałka są zbyt duże (albo nóż tępy/źle oszlifowany) przedział pomiędzy "zbyt wolnu posów" a "zbyt szybki" robi się bardzo wąski

Uchwyt przecinaka - jeśli jest kiepski i nie trzyma ostrza pod odpowiednim kątem (albo zwyczajnie troche wiórów wpadnie nie tam gdzie trzeba) też narobi problemów.
I jeszcze jedno - do pierwszych eksperymentów zainwestowałbym w wałek z łatwo skrawalnej stali - " stal ze śruby skręcającej duże bębny na kable " to diabli wiedzą co - a noż widelec ktoś tam dał śrube chartowaną

Z drugiej strony - niema powodu demonizować przecinania, nie jest wprawdzie łatwe ale są rzeczy które cieżko bez niego zrobić bo np. nie ma za co chwycić żeby obrobić powierzchnie pozostała po cięciu piłą. No i zostaje mniej odpadów - w przypadku stali zapewne nie problem ale mosiądz już troche kosztuje (a tnie się łatwo i przuyjemnie)

Powyższe wrażenia to wynik bardzo amatorkich eksperymentów wiec prosze nie bić za nieścisłości.
Pozdrawiam
Grzesiek