Napisałem legenda - w sensie
ludowa legenda. Taki Che wczesnej elektryfikacji

Jeden z tych o których lamerzy śpiewają pieśni, na skutek swojej (nie)wiedzy ugruntowanej hollywoodzkimi filmami oraz świadomości istnienia marki nowatorskich samochodów.
Ba, co tam Tesla! Dziś nawet Marconi uchodzi za genialnego wynalazcę podczas gdy był tylko przemysłowcem z kasą, za którego inni robili, bo sam umiał tylko liczyć... pieniądze. Ale kilkadziesiąt lat istnienia firmy "Marconi" produkującej profesjonalny sprzęt pomiarowo-laboratoryjny zrobiło swoje
Tesla nie był geniuszem. Był pracowitym, płodnym rzemieślnikiem który trafił akurat w czasy, kiedy nauka zaczęła zajmować się elektromagnetyzmem. Jego "zasługa" polega na tym, że pierwszy wpadł czy też pierwszy opatentował rozwiązania które były skazane na to żeby pojawić się w obrocie technicznym. Geniuszem, to był Maxwell - fizyk, który opisał elektromagnetyzm równaniami. Tesla ma miarę swoich SKROMNYCH możliwości rozumienia tego co napisał Maxwell, wykorzystał opisane zjawiska indukcji, strumienia, przenikalności w prostych urządzeniach elektrycznych, które do bólu katował i usprawniał by zarabiać na nich. Nikt mu nie odbiera pierwszeństwa w paru "wynalazkach" (jak wspomniałem, skazanych na zbudowanie przez kogokolwiek) jak silnik czy silnik puszczony w druga stronę (prądnica) albo transformator (pochodna wynalazku silnika) czy przekaz elektromagnetyczny na odległość (pochodna transformatora). Ale naprawdę nie ma co robić z niego kogoś kim nie był.
Gdyby Pitagoras nie wymyślił twierdzenia o trójkącie prostokątnym, wymyśliłby to prawdopodobnie ktoś inny mu współczesny. Bo to musiało być wtedy wymyślone, bo była taka potrzeba a poziom nauki do tego dojrzał. Tak samo z Teslą, w prostej analogii. Gdyby Tesla się w ogóle nigdy nie urodził, dziś mielibyśmy
dokładnie te same urządzenia, tylko kto inny byłby znany jako ich wynalazca sprzed ~150 lat.
Natomiast gdyby nie urodził się Maxwell, to nie wiadomo ile lat zajęłoby nauce zastąpienie go kimś innym i ile kosztowałoby nas to opóźnienie. Taka jest "skromna" różnica między geniuszem faktycznym i sztucznie wykreowanym.
ONATOS pisze:I Cała reszta polega już praktycznie tylko na programowaniu.
Czasy kiedy budowało sie układy od podstaw, rozpoczynając od lamp a kończąc na układach scalonych ( analogowych czy cyfrowych ) są obecnie historią.
A szkoda, bo takie było to satysfakcjonujące

No na szczęście nie do końca jest to prawda a w wielu przypadkach jest to całkowitą nieprawdą. Scalanie układów analogowych nie oznacza, że nie trzeba się na nich znać, wręcz przeciwnie. Ani nie oznacza że przestały być potrzebne układy dyskretne. Tyle że zakres osób które muszą się na tym znać skurczył się i stale się kurczy. Skutek wtórny jest taki, że cena wiedzy układowej na poziomie profesjonalnym rośnie lawinowo. I będzie rosła, bo np w Polsce w której przemysł elektroniczny jako taki istniał, ostatnich prawdziwych elektroników (nie mylić z pracownikami serwisów RTV) kształcono jakieś 15-20 lat temu a potem zaczęło się elektroniczne średniowiecze z punktu widzenia szkolnictwa i wiedzy nauczycieli (akademickich). W tej chwili na układach znają się tylko ludzie w krajach, w których istnieją koncerny produkujące zaawansowana elektronikę. Czyli Ameryka Północna, daleki wschód, Izrael. I trochę niedobitków rozsianych po reszcie świata. Reszta uważa (lub jest w taki tok rozumowania wprowadzana), ze wszystko załatwia oprogramowanie. efekt jest taki że wspomniane rejony produkują wszystko I TO SPRZEDAJĄ a Europa produkuje co najwyżej gry, apki na srajtfony i skrypty na strony www.