Alvar, mi się nie chce robić akurat tego co ktoś mi wskaże, bo mam do roboty mnóstwo rzeczy własnych. Wybieram to na czym zmęczę się mniej i zarobię więcej. To chyba naturalne? Robię różne urządzenia od podstaw. Tyle ich było, że nie zliczę. Ale życie jest krótkie, musi się w nim znaleźć miejsce także na inne rzeczy niż praca, i dlatego nie zajmę się czymś na czym nie zarobię godziwie w mojej skali godziwości. Do tego należy branża cnc, która jest zawalona tanim sprzętem nowym i tanim sprzętem używanym. Uważam, że w cnc dopiero produkcja całej maszyny na sens ekonomiczny. Sterowanie - nie.
I daleki jestem od płaczu, że MNIE jest źle. Źle jest z potencjałem polskiego przemysłu w zakresie średnich i tym bardziej wysokich technologii. A przyczyna jest mentalność, brak szerokiego kształcenia w kierunku ekonomicznym oraz brak poziomu na politechnikach. Nawet tych wiodących.
Impuls, w wieży Diory o której mówimy oprócz CD były tuner, wzmacniacz, korektor i magnetofon. Wszystkie z tych elementów sprawny nastoletni radioamator był sobie w stanie sam zmajstrować i tak się wówczas działo na sporą skalę. Wystarczyło kupić na bazarze obudowy i mechanizm kasetowy, od
złodziei zatrudnionych w zakładach Unitry. Nie, oni nie kradli - brali państwowe czyli niczyje

A teraz pytanie - ilu znajdziesz dziś młodzieńców w wieku technikum-liceum, którzy będą w stanie przy pomocy elementów dyskretnych i lutownicy zrobić w ciągu kilku godzin i uruchomić choćby prosty ale przyzwoity wzmacniacz audio na dyskretnych elementach? Bez dostępu do internetu i książek?
Jeśli już sobie odpowiedziałeś, to właśnie jest to zobrazowanie przepaści jaka dzieli ówczesnych inżynierów od obecnych.
Dlaczego był ich niedobór w Diorze? Sporo czynników zapewne, z "zespołem prowincji" na pierwszym miejscu.
Dlaczego Kimla się z czymś tam męczy? Też nie wiem. Ale się domyślam, że nie ma nikogo kto potrafi dość. Pisałem o tym wcześniej. Albo im szkoda żeby zapłacić komuś kto potrafi, to jest b. częste. Zawodowy konstruktor w Polsce za polską stawkę palcem w bucie nie ruszy. Bo nie musi i jest to zrozumiałe. Inżynier we własnej firmie, czyli dla siebie, zrobi wszystko. Inżynier na etacie będzie maksymalnie symulował pracę. Być może dlatego, że w Polsce inżynier na etacie to jest prawie na pewno drugi lub trzeci sort. Albo dopiero się uczący.
Już pisałem jaka jest różnica miedzy urządzeniem fajfusiastym a profesjonalnie zrobionym. W tym drugim ciężko znaleźć cokolwiek co jest nielogiczne, niedopracowane, niepewne, zawodne. No i spełnia z zapasem wszystkie normy bezpieczeństwa. Zwykle większość bebechów takiego urządzenia to układy służące wyłącznie samokontroli, autotestom i zabezpieczeniom. Stąd też cena - komplikacja projektu pod każdym względem. Ale komplikacja niezbędna i wystarczająca.
Żeby zaprojektować tak urządzenie, oprócz rzetelnej wiedzy zawodowej potrzebne jest wielkie doświadczenie. To zupełnie jak z nauczycielem. Dobry nauczyciel w zakresie prowadzonego wykładu wie wszystko, zna odpowiedź na każde pytanie i wszystko potrafi wyjaśnić. Więcej niż uczeń jest w stanie wymyślić problemów i z góry przewiduje czego uczeń może nie zrozumieć i jakie pytanie może chcieć zadać.
P.S. Dragon, zapytaj Cosimo czy jego aplikacja do Piko komunikuje się z zasobami USB czy z wirtualnym "przestarzałym" portem COM. Zrozumiesz dlaczego czasem się nie wyrabia i co innego widać a co innego się tnie
