Zgadza sie, tylko ze efekt nizu bedzie widoczny za kilkanascie lat a gdzies
mieszkac do tego czasu trzeba
Ja akurat nie kalkuluje "co sie oplaca" tylko szukam rozwiazania jak najlepszego
dla siebie. Mam w tej chwili mieszkanie w centrum Krakowa, potencjalnie sporo
warte, ale dosc ciasne (45m.kw. mieszkania + 140m.kw. suteren). Jest gdzie
graty trzymac

ale mieszkac nie bardzo. No i mam serdecznie dosc centrum,
korkow, studentow, smogu etc.
Myslalem o kupnie wiekszego mieszkania ale cholery juz dostaje od przegladania
ofert - nic ciekawego nie ma. Wydac na mieszkanie miliona nie mam zamiaru
Ostatnio rozwiesilem ogloszenia na osiedlu gdzie ew. moglbym mieszkac -
20minut tramwajem, podobnie autem o ile nie ma korkow.
Wlasnie dzwonil jakis gosc z oferta - 67m.kw za 529tys
Kilka km. dalej (ale lepsze skomunikowanie) mozna kupic dzialke budowlana
za <> 150tys. Wychodzi na to, ze za podobne pieniadze mozna kupic dzialke,
postawic ekonomiczny dom i miec kawalek wlasne trawy zeby lezak rozlozyc.
Dodatkowo kilkaset metrow nad Wisle - zawsze chcialem kupic solidna lodke,
silnik i moc poplywac / lowic na Wisle...
I stad pomysl, czy nie olac szukania mieszkania.
Nie chce "rezydencji" tylko rozsadny dom, wmiare bezobslugowy, z ladnym
widokiem za oknem, cisza i brakiem studentow nad glowa

Zobaczymy,
moze sie uda - narazie nic nie jest przesadzone... Poki co w weekend ide
obwachac dzialki
Nie mysle o tym, ze mieszkania stanieja (bo stanieja), ze mozna wynajmowac
etc. Mam to gdzies - chce zrobic sobie dobrze na nastepne lata zycia, czas
zapiernicza, nie ma na co czekac. To czy "inwestycja sie oplaci" wali mnie
q