
Jeśli ktoś (optymistycznie) kończy prace o 16, to i tak dzieciaka z przedszkola odbierze najwcześniej 16:30.
Przedszkole jeśli wychowawcy są ok, nie jest niczym złym. Nie każde dziecko da się wychować na przystosowanego społecznie, jeśli w dzieciństwie ma mocno ograniczony kontakt z rówieśnikami.
Problem leży gdzie indziej. W tym, że rodzice są często wygodni i nie chce im się czynić wysiłków żeby zajmować się dzieckiem w ogóle. Bo po pracy są już "zmęczeni". Niektórzy nawet unikają obowiązków rodzicielskich. Po pracy wracają o 19-20 kiedy dziecko już szykuje się spać. Potem to samo kontynuują kiedy dziecko rośnie - 100 zajęć dodatkowych "żeby mały się nie nudził albo nie wpadł w złe towarzystwo". I rośnie kolejna jednostka, niejednokrotnie niestabilna emocjonalnie, z urazami psychicznymi, bo niby rodzina a wychowanie jak w sierocińcu.
Co do wysypu przedszkoli prowadzonych przez zakonnice, to ja w tym widzę programowe działanie instytucji kościelnej, żeby sobie wychować wystarczająco liczne pokolenie wyznawców - donatorów. Do tego uzależnienie młodych dorosłych. Sprytny przemyślany głęboko ruch taktyczny. Na dodatek... źródło dochodów. Czy można wymyślić coś lepszego?

Kościół bez wiernych istnieć nie może a z roku na rok jest z tym coraz słabiej. I nie ma się co dziwić, w końcu wykształcenie średnie jest coraz wyższe.
Po wsiach tego nie widać, ale w dużych miastach mało ludzi jest "praktykujących" w nawet minimalnym stopniu. Głównie siwe głowy.
Więc albo będą indoktrynować od małego, jak w islamie, albo będzie jak na zachodzie. Dlatego kościół będzie bronił religii w szkole jak niepodległości.