ludzie, pomyślcie logicznie. Przez 3 czy 5 lat GRAĆ, ze stresem w tle, analizować wirtualne wykresy wirtualnych danych. Wszystko z potężnym ryzykiem wtopy.
I teraz alternatywa - przez ten sam czas, uczyć się, podnosić kwalifikacje, opracowywać produkty. kapitał który ma realna wartość i w każdej chwili bez żadnego ryzyka można go zamienić w sensowny dochód. Nie jakiś tam zarąbiasty, ale sensowny. I przy tym pełny spokój, luz zero ryzyka. Wręcz coraz lepsza samoocena co się przekłada na lepsze zdrowie.
Nie mam pojęcia, skąd w ludziach taka bezmyślność i pęd do ryzyka, grania. No ale do kościoła tez ludzie chodzą i tez tego nie rozumiem...
Mam kolegę. Człowiek ten jest geniuszem. Dosłownie i zupełnie na serio. Ja jestem dobry w tym co robię, nawet bardzo dobry, ale on jest 2x lepszy, szybszy i bystrzejszy ode mnie. Taki "jeden na milion". Nie wiem jaki ma IQ, ale do Mensy dostał się z palcem w nosie i sporym marginesem za pierwszym podejściem.
Otóż kolega ten pogrywał na giełdzie. Sporo z tej działalności (celowo nie nazywam biznesem, bo to nie jest żaden biznes tylko spekulacja) wyciągnął. Aż pewnego dnia wtopił wszystko.
Oczywiście, ponieważ jest super bystry, odkuł się w miarę szybko, już normalnymi metodami. Ale powiedział "inaczej niż uczciwą pracą nikt kto nie jest przestępcą się nie dorobi".
I to bym Wam chętnie zadedykował, gdybyście mieli ochotę słuchać
Kasyno ZAWSZE wygrywa. Żeby ograć kasyno, trzeba być nie tylko nieprawdopodobnie bystrym, ale na dodatek trzeba mieć dostęp do informacji. Jeśli nie, to jest tylko kwestia czasu. Ostatni kryzys udowodnił niejednemu, że nie jest dość bystry, że gdzieś są inni, znacznie bystrzejsi. i zderzenie z nimi zawsze ma ten sam skutek. Ale oczywiście historia toczy się dalej. Zawsze jest kolejka frajerów do oskubania. Wystarczy im otworzyć drzwi, i sami przyjdą.