Kopernik by się zdziwił
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 52
- Posty: 11925
- Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
- Lokalizacja: Skępe
Może oglądaliście koledzy na Discovery Science dzisiejszego odcinka programu z cyklu "Zagadki wszechświata z Morganem Freemanem" pt "Bóg stworzył człowieka, czy człowiek stworzył Boga"?. Ciekawe wnioski można z przedstawionych tam badań wyciągnąć, akurat pasujących do tej dyskusji. Polecam Wam, jeśli nie oglądaliście jak będzie powtórka.
pozdrawiam,
Roman
Roman
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 11
- Posty: 1479
- Rejestracja: 21 cze 2006, 23:26
- Lokalizacja: Pruszków
Wszystkiego bym się spodziewał ale nie tego, że na forum CNC ujawnię coś z moich osobistych doświadczeń szwendania się w obszarze " życia po życiu ".
Za oceanem żył sobie Robert Monroe, biznesmen, właściciel kilku stacji radiowych. Żył sobie spokojnie aż pewnego razu leżąc na łóżku ( miał chyba ponad 50 lat ) wpadł w jakiś dziwny stan odrętwienia w efekcie którego spadł z łóżka - tak przynajmniej w pierwszej chwili pomyślał. Rozejrzał się i zdziwił, że podłoga jest jakaś dziwna - biała i pusta. Obrócił się na plecy i wtedy zrozumiał, że to nie podłoga tylko sufit (unosił się pod sufitem) dodatkowo z przerażeniem zobaczył siebie leżącego na łóżku.
Z przeżarzeniem pomyślał UMARŁEM i dokładnie w tym momencie znowu znalazł się w ciele. Początkowo myślał, że to był sen. Niestety ten stan umysłu od tego dnia coraz częściej się powtarzał. Poszedł do lekarza - dwie hipotezy albo nowotwór mózgu albo schiza. Został przebadany i okazał się zupełnie zdrowy zarówno fizycznie jak i psychicznie. Jego kolega psychiatra powiedział, że ma dwa wyjścia : może zacząć brać psychotropy, które może to wyciszą ale pewności nie ma, druga możliwość to zacząć ten stan obserwować i robić notatki. Robert wybrał wariant drugi. Obserwował ten stan umysłu. Stopniowo nauczył się go kontrolować. Okazało się, że w tym stanie umysłu może przedostać się do ( jak to nazwał ) rzeczywistości niefizycznej. Nie będę szerzej opisywał co tam zobaczył można o tym przeczytać w jego trzech książkach.
Co istotne opracował metodę, która pozwoliła mu uczyć innych jak uzyskiwać ten stan umysłu.
Założył instytut gdzie ludzie przyjeżdżali się tej techniki uczyć, a jednocześnie prowadzone był tam badania w zakresie praktycznego wykorzystania tej techniki. Co ciekawe instytut był finansowany przez państwo. Pewne rzeczy które odkryto zostały opatentowane.
Kiedyś ćwicząc w instytucie będąc w tym odmiennym stanie świadomości, Robert zobaczył nieomal w kompletnej ciemności człowieka w wodzie, kurczowo trzymającego się drewnianej belki. Zapytał się co się stało? Okazało się, że ten człowiek był marynarzem, niestety w czasie ostatniego rejsu eksplodował kocioł w efekcie on trafił do wody a statek poszedł na dno.
Marynarz miał nadzieję, że jak tylko wzejdzie słońce to ratownicy powinni go odnaleźć. Oprócz marynarza była tam ( unosiła się nad wodą ) jakaś kobieta ale marynarz nie miał świadomości jej obecności. Robert zapytał marynarza jak on się nazywa, jak nazywa się statek i który mamy rok. Sesja się skończyła.
Po sprawdzeniu danych okazało się, że istotnie statek o takiej nazwie w efekcie eksplozji kotła parowego zatonął, a jednym z członków załogi był marynarz o podanym imieniu i nazwisku. Cała załoga zginęła.
Dowcip polegał tylko na tym, że od chwili zatonięcia statku opłynęło ok. ....
80 lat !!!.
Po kilku dniach przemyśleń Monroe wszedł ponownie w "sesję" i wyraził intencję znalezienia rozbitka. Odnalazł go bez trudu. Nieszczęśnik nadal czekał na nadejście poranka. Była tam również ta starsza kobieta. Monroe zaczął rozmawiać z rozbitkiem i w pewnym momencie zapytał go czy nie zdaje sobie sprawy z tego, że on już niestety nie żyje.
W tym monecie stała się rzecz dziwna. Marynarz uświadomił sobie obecność starszej kobiety : " Mamo to ty tu jesteś " i w tym momencie marynarz i kobieta zniknęli.
Tak doszło do pierwszego odzyskania duszy, która ugrzęzł pomiędzy wymiarami w wykonaniu Roberta Monroe. Był to jednocześnie początek nowego programu prowadzonego przez instytut. Program nazywał się "linia życia".
W nieco zmienionej formie ta technika na początku tego wieku trafiła do naszego kraju. Zainteresowanie nie było duże.
Jestem jednym z tych, który to praktykował. Jeśli kogoś to interesuje mogę co nieco napisać.
A tu link do jednej z wypowiedzi Roberta M. - jak to wygląda z jego perspektywy -

Za oceanem żył sobie Robert Monroe, biznesmen, właściciel kilku stacji radiowych. Żył sobie spokojnie aż pewnego razu leżąc na łóżku ( miał chyba ponad 50 lat ) wpadł w jakiś dziwny stan odrętwienia w efekcie którego spadł z łóżka - tak przynajmniej w pierwszej chwili pomyślał. Rozejrzał się i zdziwił, że podłoga jest jakaś dziwna - biała i pusta. Obrócił się na plecy i wtedy zrozumiał, że to nie podłoga tylko sufit (unosił się pod sufitem) dodatkowo z przerażeniem zobaczył siebie leżącego na łóżku.

Co istotne opracował metodę, która pozwoliła mu uczyć innych jak uzyskiwać ten stan umysłu.
Założył instytut gdzie ludzie przyjeżdżali się tej techniki uczyć, a jednocześnie prowadzone był tam badania w zakresie praktycznego wykorzystania tej techniki. Co ciekawe instytut był finansowany przez państwo. Pewne rzeczy które odkryto zostały opatentowane.
Kiedyś ćwicząc w instytucie będąc w tym odmiennym stanie świadomości, Robert zobaczył nieomal w kompletnej ciemności człowieka w wodzie, kurczowo trzymającego się drewnianej belki. Zapytał się co się stało? Okazało się, że ten człowiek był marynarzem, niestety w czasie ostatniego rejsu eksplodował kocioł w efekcie on trafił do wody a statek poszedł na dno.
Marynarz miał nadzieję, że jak tylko wzejdzie słońce to ratownicy powinni go odnaleźć. Oprócz marynarza była tam ( unosiła się nad wodą ) jakaś kobieta ale marynarz nie miał świadomości jej obecności. Robert zapytał marynarza jak on się nazywa, jak nazywa się statek i który mamy rok. Sesja się skończyła.
Po sprawdzeniu danych okazało się, że istotnie statek o takiej nazwie w efekcie eksplozji kotła parowego zatonął, a jednym z członków załogi był marynarz o podanym imieniu i nazwisku. Cała załoga zginęła.
Dowcip polegał tylko na tym, że od chwili zatonięcia statku opłynęło ok. ....

Po kilku dniach przemyśleń Monroe wszedł ponownie w "sesję" i wyraził intencję znalezienia rozbitka. Odnalazł go bez trudu. Nieszczęśnik nadal czekał na nadejście poranka. Była tam również ta starsza kobieta. Monroe zaczął rozmawiać z rozbitkiem i w pewnym momencie zapytał go czy nie zdaje sobie sprawy z tego, że on już niestety nie żyje.
W tym monecie stała się rzecz dziwna. Marynarz uświadomił sobie obecność starszej kobiety : " Mamo to ty tu jesteś " i w tym momencie marynarz i kobieta zniknęli.
Tak doszło do pierwszego odzyskania duszy, która ugrzęzł pomiędzy wymiarami w wykonaniu Roberta Monroe. Był to jednocześnie początek nowego programu prowadzonego przez instytut. Program nazywał się "linia życia".
W nieco zmienionej formie ta technika na początku tego wieku trafiła do naszego kraju. Zainteresowanie nie było duże.
Jestem jednym z tych, który to praktykował. Jeśli kogoś to interesuje mogę co nieco napisać.
A tu link do jednej z wypowiedzi Roberta M. - jak to wygląda z jego perspektywy -

-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 60
- Posty: 2920
- Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
- Lokalizacja: gdzieś
Jak impuls zacznie między 2 i 3 w nocy oglądać Discovery, to mu się co najwyżej pogorszy, i wtedy dopiero będzie widział znaki
To są wszystko bardzo fajne opowiastki. Dobre na biwaku przy ognisku, kiełbasie i piwie. Niestety poza tym, to zwykła beletrystyka. To, że ktoś ma lekkie pióro, to żaden powód żeby wierzyć w to co pisze.
Póki co żadnych dowodów na świat niematerialny w rozumieniu religijnym (poza prawami fizycznymi) nie było i nie ma. ŻADNYCH.
Ale oczywiście każda idea znajdzie naśladowców i wiernych. Najbardziej absurdalne wierzenia mają swoich fanów.
Można oczywiście snuć opowiastki, że gdzieś... ktoś... coś...
Jest w USA taki naukowiec, bezwzględny tępiciel religii i ciemnoty. Niestety nie pamiętam nazwiska. Ten naukowiec wyznaczył nagrodę dla pierwszej osoby, która w warunkach laboratoryjnych udowodni swoje paranormalne zdolności. Wszystko jedno jakie. Nagroda nadal czeka. Nawet byli już tacy, którzy próbowali, ale zostali zmiażdżeni. A nie chodzi o bezbłędność, tylko o zwykłe wykroczenie poza błąd statystyczny ślepego trafu.
Były też podejmowane próby zachęcenia znanych wróżbitów itp do poddania się próbie, ale konsekwentnie unikają
Za to nie przestają publikować swoich gniotów. Jeść trzeba
Jakieś instytuty para-cośtam, to żadna nowość. Wśród rządzących też nie brakuje oszołomów, w dowolnym kraju. W USA może nawet szczególnie. Tam nadal żyją ludzie, którzy wierzą że Ziemia ma 5000 tat.
Próbowano wykorzystywać programowo wróżbitów w operacjach FBI. W Polsce też jest taki magik, niejaki Jackowski, który się podpiera nawet dyplomami od policji za owocna współpracę, wydanymi przez jakichś pokręconych komendantów.
O czym tu, mówić! Kilkanaście lat temu Kancelaria Sejmu RP zakupiła ekrany i amulety, żeby bronić budynek i posłów przed szkodliwym wpływem promieniowania żył wodnych. Sprawa się wydała i był straszny obciach. Te ekrany to były drewniane klocki owinięte w sreberko.
Dosłownie 3-4 lata temu dowództwo armii USA zakupiło od jakiejś "firmy" wykrywacze ładunków wybuchowych, "działających" na zasadzie różdżki, do wykrywania bomb na przejściach kontrolnych w Afganistanie. Było to pudełko z jakimś badziewiem w środku, z "sondą" na kablu, i miało działać wtedy kiedy żołnierz maszerował. Więc powszechny był widok wojaka który stał obok bramy i maszerował w miejscu z czujnikiem w wyciągniętej ręce
I co można powiedzieć o tych poważnych instytucjach, które tak się skompromitowały nabywając ten chłam? A raczej co można powiedzieć o ludziach którzy konkretnie za to odpowiadali?
W każdej instytucji jest jakiś głąb lub grupa głąbów.
Impuls, te Twoje argumenty są najzwyczajniej nietrafione. Mieszasz na tym samym poziomie prawa fizyki, które choć nieco odbiegają od reguł fizyki przeddwudziestowiecznej, to jednak trzymają się coraz doskonalszych znanych nam reguł, z ezoteryką i farmazonami o podłożu religijnym.
"Pokaż mi elektron", "zamień ciepło w prąd ze sprawnością 70%"
Co to w ogóle ma być? Uważasz, że to jest porównywalne klasą do ludowych wierzeń w GUSŁA?
Od razu było wiadomo, że nikt nikogo nie przekona, ale chyba już się powoli temat wyczerpuje, bo nie idzie do przodu.

To są wszystko bardzo fajne opowiastki. Dobre na biwaku przy ognisku, kiełbasie i piwie. Niestety poza tym, to zwykła beletrystyka. To, że ktoś ma lekkie pióro, to żaden powód żeby wierzyć w to co pisze.
Póki co żadnych dowodów na świat niematerialny w rozumieniu religijnym (poza prawami fizycznymi) nie było i nie ma. ŻADNYCH.
Ale oczywiście każda idea znajdzie naśladowców i wiernych. Najbardziej absurdalne wierzenia mają swoich fanów.
Można oczywiście snuć opowiastki, że gdzieś... ktoś... coś...
Jest w USA taki naukowiec, bezwzględny tępiciel religii i ciemnoty. Niestety nie pamiętam nazwiska. Ten naukowiec wyznaczył nagrodę dla pierwszej osoby, która w warunkach laboratoryjnych udowodni swoje paranormalne zdolności. Wszystko jedno jakie. Nagroda nadal czeka. Nawet byli już tacy, którzy próbowali, ale zostali zmiażdżeni. A nie chodzi o bezbłędność, tylko o zwykłe wykroczenie poza błąd statystyczny ślepego trafu.
Były też podejmowane próby zachęcenia znanych wróżbitów itp do poddania się próbie, ale konsekwentnie unikają


Jakieś instytuty para-cośtam, to żadna nowość. Wśród rządzących też nie brakuje oszołomów, w dowolnym kraju. W USA może nawet szczególnie. Tam nadal żyją ludzie, którzy wierzą że Ziemia ma 5000 tat.
Próbowano wykorzystywać programowo wróżbitów w operacjach FBI. W Polsce też jest taki magik, niejaki Jackowski, który się podpiera nawet dyplomami od policji za owocna współpracę, wydanymi przez jakichś pokręconych komendantów.
O czym tu, mówić! Kilkanaście lat temu Kancelaria Sejmu RP zakupiła ekrany i amulety, żeby bronić budynek i posłów przed szkodliwym wpływem promieniowania żył wodnych. Sprawa się wydała i był straszny obciach. Te ekrany to były drewniane klocki owinięte w sreberko.
Dosłownie 3-4 lata temu dowództwo armii USA zakupiło od jakiejś "firmy" wykrywacze ładunków wybuchowych, "działających" na zasadzie różdżki, do wykrywania bomb na przejściach kontrolnych w Afganistanie. Było to pudełko z jakimś badziewiem w środku, z "sondą" na kablu, i miało działać wtedy kiedy żołnierz maszerował. Więc powszechny był widok wojaka który stał obok bramy i maszerował w miejscu z czujnikiem w wyciągniętej ręce

W każdej instytucji jest jakiś głąb lub grupa głąbów.
Impuls, te Twoje argumenty są najzwyczajniej nietrafione. Mieszasz na tym samym poziomie prawa fizyki, które choć nieco odbiegają od reguł fizyki przeddwudziestowiecznej, to jednak trzymają się coraz doskonalszych znanych nam reguł, z ezoteryką i farmazonami o podłożu religijnym.
"Pokaż mi elektron", "zamień ciepło w prąd ze sprawnością 70%"

Od razu było wiadomo, że nikt nikogo nie przekona, ale chyba już się powoli temat wyczerpuje, bo nie idzie do przodu.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 14
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Jednego nie rozumiem - niby czemu trzeźwa ocena kleru katolickiego i ogólnie całej religii ma być podstawą twierdzenia, że oceniający owej religii "nienawidzi"? Na tle polskiego sejmu, czy polskich partii politycznych KK jest wręcz perełką. Jak źle oceniam np PiS, to też mi mówią, że to efekt wściekłej nienawiści...
Tymczasem mam prawo do własnych ocen, i do wygłaszania ich. W demokracji dysponuję jednym głosem, ale mam prawo przekonywać innych do swoich racji.
Co do istnienia pedałów i uzasadnienia tegoż istnienia - zazwyczaj zadaję dewotom proste pytanie - "Uważasz, że bóg był głupi, stwarzając ich?"
Wedle chrześcijańskiej doktryny wszystko na tym najpiękniejszym ze światów zostało stworzone przez Jahwe - a więc również i homasy.
Argument z przedłużaniem gatunku jest dęty - mężczyzna wytwarza miliardy plemników, a jedynie kilka, góra kilkadziesiąt przez całe jego życie spełnia swoje zadanie. Reszta ginie bezproduktywnie. Dla przedłużenia gatunku nie ma większego znaczenia, czy kilka procent populacji nie weźmie udziału w tym procederze.
Tymczasem mam prawo do własnych ocen, i do wygłaszania ich. W demokracji dysponuję jednym głosem, ale mam prawo przekonywać innych do swoich racji.
Co do istnienia pedałów i uzasadnienia tegoż istnienia - zazwyczaj zadaję dewotom proste pytanie - "Uważasz, że bóg był głupi, stwarzając ich?"
Wedle chrześcijańskiej doktryny wszystko na tym najpiękniejszym ze światów zostało stworzone przez Jahwe - a więc również i homasy.
Argument z przedłużaniem gatunku jest dęty - mężczyzna wytwarza miliardy plemników, a jedynie kilka, góra kilkadziesiąt przez całe jego życie spełnia swoje zadanie. Reszta ginie bezproduktywnie. Dla przedłużenia gatunku nie ma większego znaczenia, czy kilka procent populacji nie weźmie udziału w tym procederze.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 57
- Posty: 16283
- Rejestracja: 18 wrz 2010, 06:17
- Lokalizacja: Kozienice
- Kontakt:
Może nie trendy ale prawdziwezdzicho pisze:[To nie jest ,,trendy''.



-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 20
- Posty: 7619
- Rejestracja: 25 gru 2010, 21:55
- Lokalizacja: LUBELSKIE
Wszystkiego bym się spodziewał, ale nie psychologa szwędającego się po forum CNC.Zbych07 pisze: Wszystkiego bym się spodziewał ale nie tego, że na forum CNC ujawnię coś z moich osobistych doświadczeń szwendania się w obszarze " życia po życiu ".

To moze nic szczególnego, tylko taka prawda że ludzie interesują się różnymi rzeczami, a nie tylko jak to się kreuje- używkami.
Choć ''wychodzenie z ciała'' to jednak troszkę coś innego niż coś co jest kontynuacją zycia ale też w podobnym kierunku... tych technik wychodzenia jest kilka a większość wywodzi się z dalekiego wschodu więc mam wątpliwości czy są to techniki Monrooe.
A nasz polski przypadek to choćby przypadek dr. Matlaka.
Właśnie że ma, tak jak dla Ciebie nie będzie dowodem nic co napiszę a nawet jak Ci się coś przytrafi to i tak dowodu namacalnego miał nie będziesz, tak ja celowo uderzyłem w twój zawód w którym funkcjonujesz a mimo to tego dowodu dedykowanego dla mnie nadal nie masz. To jest to samo co żąda ten pajac w sprawie dowodu że jest coś więcej. Po prostu tak sobie ułożył wszystko aby się nie dało nic udowodnić. Ale oczywiście ten przykład z tej strony w jakiś dziwny sposób dla ciebie staje się pewniakiem, ot ciekawostka. A i jeszcze nie mam odpowiedzi co dla Ciebie będzie tym dowodem?mc2kwacz pisze:"Pokaż mi elektron", "zamień ciepło w prąd ze sprawnością 70%"Co to w ogóle ma być? Uważasz, że to jest porównywalne klasą do ludowych wierzeń w GUSŁA?
Bo jak czegoś nie lubisz to wszystko co do tego przylega też bedzie nie fajne. Ja też nie lubię np. polityki i polityków i moze jest kilku którzy są ok ale przebić się przez barierę tych głupich jest ciężko więc to rzutuje na pozostałych.MlKl pisze:Jednego nie rozumiem - niby czemu trzeźwa ocena kleru katolickiego i ogólnie całej religii ma być podstawą twierdzenia, że oceniający owej religii "nienawidzi"?