
Ale przede wszystkim potrzebna jest teoria. Trzeba mieć pewne obycie z matematyką i fizyką, które są podstawą elektroniki. Trzeba umieć w obliczeniach zastosować analizę wymiarową, żeby zobaczyć, że nie robi się bzdur.
Aha - dobre rady od kolegi, którego pierwszym projektem elektronicznym był coilgun na 500V:
1. BÓJ SIĘ PRĄDU
2. Nigdy nie dotykaj ręką układu pod napięciem sieciowowym, jeżeli do odsłoniętego metalu masz mniej niż 5cm - zawsze ręka może zadrżeć!
3. Nigdy nie dotykaj dwiema rękami na raz układu pod napięciem powyżej 100V.
4. Nigdy nie pracuj nad wysokim napięciem (powyżej 100V) sam, bo jak Cię strzeli, nie będzie miał kto wezwać pomocy albo chociaż odłączyć Cię od zasilania.
Punkty 2 i 3 traktuj 2x bardziej poważnie, jeżeli w układzie jest duży kondensator naładowany do podanych napięć. W tym wypadku przed dotykaniem układu należy upewnić się (za pomocą woltomierza), że napięcie na kondensatorze spadło do bezpiecznego poziomu i ew rozładować go, dotykając wyprowadzeń rezystorem trzymanym w (najlepiej izolowanej) pęsecie, za obudowę.