Dwa lata temu kupiłem w Brico kozowaty piecyk żeliwny, nawet ze zdobieniami

, za ok 140 zł. Służył do ogrzania trzykondygnacyjnego 150m2 budynku mieszklanego, żeby świeże tynki nie przemarzły, bo akurat wyskoczyły mrozy. Ludzie potrafili go ładnie rozpalić i potem zasypywali koksem. Piec grzał tak, że nawet na samej górze temperatura była dodatnia, a na parterze było 25 stopni. Nad rusztem piec rozgrzewał się przy koksie do czerwoności. Do tego grzała dwumetrowa rura do komina. Niestety trzeba było dorzucać opału co pięć godzin, inaczej piec mógł zgasnąć.
Fajne ogrzewanie mają znajomi cieśle. Piec odlewany chyba z żeliwa, w kształcie lezącego walca, niejako opasany rurami o średnicy ok 80mm. Rury owijają go dookoła i wyloty ich sterczą z boków ku górze i pod kątem. Jakiś wlot powietrza pewnie jest pod spodem. Piec stoi na jakichś cegłach, czy nawet na postumencie. Od czoła ma drzwiczki, z drugiej strony wylot spalin. Wyglada trochę jakby miał rury ssące z amerykańskiego dragstera

To jest fabryczny wyrób, odlewany w jednym kawałku. Jest niesamowicie wydajny, z rur wali gorące powietrze i ogrzewa nieocieplony warsztat i szatnię. Palą w nim odpadami desek. Bardzo szybko nagrzewa całe pomieszczenie.
A tak przy okazji - dowiedziałem się kiedyś, że koza to taki poziomy blaszany piecyk na czterech nóżkach i z fajerkami, właśnie wielkości tułowia stojącej kozy

, natomiast pionowy metalowy piecyk na nóżkach nazywa się morcinek.