
Po otrzymaniu przesyłki i obejrzeniu, imadło poszło w kąt. Nadawało się dla kowala. Luzy okropne. Brak kątów i baz.
Z potrzeby użycia wyciągnąłem go na światło dzienne. Rozebrałem na części. Na pierwszy rzut do frezowania poszła podstawa. Kąty proste względem kołyski, rowki do mocowania i wyrównanie prowadnic szczęki ruchomej.




Po zmierzeniu wałka prowadzącego szczękę okazało się że jest krzywy, zowalizowany i 0.3mm na minusie.
Wałek do wymiany (nierdzewka Φ 14mm). W szczęce osadziłem tuleję z brązu i tulejkę stalową dla śruby dociskowej.
Oryginalnie luzy na milimetry.




Śruba dociskowa w gnieździe szczęki ruchomej, była trzymana za pomocą czubka śrubki M4mm. Wywierciłem dwa otworki Φ 3.5mm w szczęce. W otwory włożone są kołki. By nie wypadły założyłem osłonę z kawałka blaszki mosiężnej. Następnie zabrałem się za piłowanie,skrobanie i docieranie kołysek. W wyniku tego uzyskałem dobre przyleganie, ale jednocześnie większe luzy. Po zmierzeniu szczelinomierzem dopasowałem w to miejsce odpowiedniego rozmiaru blaszki. Weszły dość pasownie. Pasta do docierania zrobiła swoje. Po nasmarowaniu imadło uchyla się jak po maśle






Po skręceniu w całość, na frezarkę. Przefrezowałem płaszczyzny do mocowania szczęk wymiennych.




Na koniec zostało posmarować i poskręcać. W sumie po trzech dniach wyszło dość zgrabne i przyjemne w użytkowaniu imadło. Mała rzecz a cieszy

