grawer pisze: ↑26 wrz 2020, 22:01
Trafiłem raz na imadło maszynowe w miarę dobrym stanie. Zapłaciłem za nie po cenie złomu 20zł.
W domu porozbierałem i poczyściłem. Miejsca powiercone zalałem klejem płynny metal. Zakleiłem miejsca które nie podlegały malowaniu. Pomalowałem podkładem, a potem farbą młoteczkową. Zabieliłem przez frezowanie miejsca mocowania imadła oraz miejsca przyszczękowe. Dorobiłem brakujące kamienie. Brakuje tylko klucza. Ale będzie.
A ja RAZ trafiłem nigdy nie używane imadełko szlifierskie. (robili porządki w dużej firmie i opróżniali szuflady jak leci). Zapłaciłem dwa złote i nic przy nim nie robiłem, bo nie było potrzeby.
No i co teraz ?
Wszyscy maja mi zazdrościć i gratulować ?
A może wszyscy mają się rzucić na najbliższy złom, bo raz na pięć lat da się tam trafić coś fajnego ?
Co do zasady, to pomijając takie wyjątki jak imadło, łażenie po złomie kończy się wyłącznie tym, że kawałek złomowiska ma się w domu.
Co z tego że płaciłem za prowadnice liniowe i śruby kulowe po złotówce za kilo, kiedy do niczego mi nie pasują i penie do końca życia ich nie użyję ?