Rozebrałem dzisiaj do goła cały wrzeciennik. Nawrotnica bez śladów zużycia, koła zębate w idealnym stanie. Wałek napędu gitary również, Jedynie łożyska wymagały gruntownego czyszczenia z zastałego smaru. Jutro będę wybebeszał i mył Nortona.
Pomierzyłem również luz pomiędzy wrzecionem a panewką w stanie swobodnym. Czujnik zegarowy pokazał 10 setek. Załączam zdjęcia wrzeciona. Tragedii chyba nie ma, ale już tam coś się działo. Być może któryś z poprzednich właścicieli nie dopilnował należytego smarowania. Zresztą wszyscy pchali w przednie łożysko smar. Co do docierania papierem wodnym, może to i jest metoda na drobniutkie nierówności. Ogólnie mój egzemplarz tokarki stał nieużywany przynajmniej 10 lat. Ale co działo się przedtem, nie ma pojęcia. Widać trzy warstwy farby, jednak dwie ostatnie to były niechlujne malowania ( zamalowane śruby, pokrywy łożysk, itp), jak dla mnie nie do przyjęcia. Drę wszystko do surowego metalu. Co do panewki, rysunek w DTR jest. Mam też oryginał, więc można coś tam jeszcze pomierzyć. Ale już widzę drobne różnice w wymiarach. Na przykład długość, wg DTR 45mm, a moja ma 45,63mm. Najgorzej z materiałem. Oryginał był robiony z tego co wyczytałem z brązu z dodatkiem ołowiu B663, a obecnie najłatwiej dostać B101 ( fosforobrąz) . Ba nawet tuleje podchodzącą wymiarami znalazłem 45x25...
Pozdrawiam.
Tadeusz.


