Kilka dni temu stałym się posiadaczem wrzeciona wraz ze sterownikiem za niecałe 300zł - Super tanio

Ale...
Jeszcze przed uruchomieniem byłem zachwycony, bo wcześniej jako wrzeciona używałem multiszlifierki z której regularnie, samoczynnie wysuwał się frez. Jak już wszystko zamontowałem, i uruchomiłem zbladłem....
Przerabiałem frezarkę (oś Z) trzy dni, by przystosować ją do nowego wrzeciona. Efekt po uruchomieniu był taki że frezarka trzepała się razem z biurkiem, podłogą, a nawet regipsami na ścianach. Załamałem się, bo przywrócenie frezarki do poprzedniej wersji zajęło by kolejne trzy dni :/. Poczytałem na temat wyważania dynamicznego, statycznego i w ogóle o wyważaniu, i doszedłem do wniosku że poszukam firmy, bądź osoby która wykona mi taką usługę, oczywiście w cenie mniejszej niż zapłaciłem za wrzeciono, bo inaczej nie ma to sensu. Przespałem się z tym i rano obudziłem się z nowymi chęciami. Stwierdziłem że nie będę już szukał nikogo z wyważarką, tylko spróbuję sam to zrobić metodą wyważania statycznego. Nikt przecież mi tego nie wyważy za 100zł, a większa kwota staje się nie opłacalna. Rozebrałem wrzeciono....
Plastikowe gniazda szczotek(!) ; otwarte pierścienie blokujące łożyska które same tworzą bicie ; obie strony osi wirnika wchodzą luźno do łożysk, a same łożyska osadzone w jakiejś nad wymiarowej gumowej uszczelce. Generalnie najtańsza wiertarka za dziesiąt złotych moim zdaniem jest lepiej wykonana. Dodatkowo wirnik został "wyważony" jakimś niebieskim kleksem umieszczonym na uzwojeniu(!).
No cóż... wszystkiego poprawić tak łatwo się nie da, i nie wiem czy w ogóle miało by sens, ale zająłem się samym "wyważeniem".
Tak jak pisałem użyłem marnej i nieprecyzyjnej metody, czyli wyważania statycznego bo nie miałem innej możliwości. Jest to bardzo czasochłonne i z każdą kolejną godziną prób doważania moje nerwy stawały się coraz bardziej dynamiczne

Do rzeczy...
Porozkładałem mobilny stojak do wiertarki by uzyskać dwie w miarę równe rurki położone równolegle względem siebie. Ułożyłem stojak w poziomie podpierając go różnymi rzeczami (książki, laminaty PCB, a nawet kartki papieru) by uzyskać w miarę idealny poziom w każdej płaszczyźnie. Na rurkach umieściłem nieszczęsny wirnik. delikatnie (nie opierając się o biurko) obracałem w nim by sprawdzić w którą stronę ma tendencje do obracania. Doklejałem plastelinę tak długo w różnych miejscach by wirnik już sam nie miał tendencji do obracania się w żadnym kierunku. Operacja jest o tyle skomplikowana że trzeba znaleźć odpowiednie miejsce, a następnie dobrać odpowiednią wagę. Robiłem to pierwszy i mam nadzieję ostatni raz

Gdy po godzinach znalazłem już niedoważone miejsce i dobrałem odpowiednią wagę, odkleiłem plastelinę i ją zważyłem dokładną wagą jubilerską.
W moim przypadku było to aż 280mg(!). Zastanawiałem się z czego zrobić ciężarek dość chwilę (bo nie mam takiego materiału na kleksy jak Chińczycy), i wpadłem na dziwny, ale nie inwazyjny pomysł.
Wyciąłem pasek z jednostronnego aminatu PCB o grubości 0,6mm na szerokość ok 5mm, długi na jakieś 7cm. Zważyłem go, i skracałem tak długo aż uzyskałem wagę 280mg. Wyszło około 3cm. Pasek ten "wbiłem" między stalowe żeberka wirnika (nie wiem jak się nazywa ta część).
Jestem bardziej realistą z charakteru niż optymistą, i szczerze powiedziawszy nie wierzyłem że coś zmieni te moje wyważanie. Bardziej byłem przygotowany na to że regipsy całkiem już odpadną mi od ściany

Cisza..... słychać jedynie szum silnika.... (WOW !!!!!!!!!!!). Na końcu zamontowałem plastikowy wentylator silnika, i on zaczął generować niewielkie wibracje, ale to już bez porównania z tym co było na początku

Wyważanie wentylatora zrobiłem bardzo prosto.... (nie robiłem zdjęć).
Opasałem wentylator trytytką (mocno zacisnąłem!), i obciąłem obcinaczkami nadmiar. Obracałem trytytką tak długo aż wibracje zniknęły. Odciąłem zamek trytytki wraz z kawałkiem opaski który w nim został i zważyłem. Dobrałem śrubkę m2 z nakrętką o tej samej wadze (trochę musiałem obciąć i podszlifować gwint żeby waga pasowała).
Wywierciłem nieco mniejszy otwór pod śrubkę (1,5mm), w górnej płaszczyźnie wiatraka by w razie czego siła odśrodkowa nie wystrzeliła śrubki jak naboju. Wkręciłem śrubkę w pasowny otwór, nakręciłem nakrętkę, i skleiłem mocnym klejem do gwintów.
Po wszystkich tych czynnościach teraz słychać tylko (jak dla mnie przyjemny) szum, w całym zakresie pracy osi Z, i w całym spektrum obrotów (10 - 11500 obr/min) :]
Dodam jeszcze że kilka tygodni temu kolega kupił dokładnie to samo wrzeciono od tego samego sprzedawcy, i nie miał problemu z wibracjami. Wygląda na to że zależy od sztuki.
Nie wiem czy zrobiłem to dobrze, i czy nie towarzyszyło mi po prostu szczęście, ale efekt bardzo mnie zadowala. Mającym podobny problem do mojego życzę powodzenia, i samozaparcia! Nie poddawajcie się!
Albo metoda którą opisałem wam się też sprawdzi, albo też szczęście dopisze

Próbujcie!
Pozdrawiam!