Światło odbite od satelity jest jednobarwne, jasne i widzimy go jakby od przodu a te światła a dokładnie dwa strumienie widziałem jakby z boku a ich kolor zmieniał się tak jak opisałem wyżej. Poza tym trwało to bardzo krótko. No i ta zmiana toru lotu.

No właśnie dokładnie tak samo pomyślałem, ale chciałem, żeby ktoś jeszcze się wypowiedział. Widok był świetny. Przez chwilkę pomyślałem, że to samolot włączył światła, ale te są włączane tylko przy lądowaniu. Gdy światła przybrały czerwono-pomarańczowy kolor a kształt strumienia światła był podobny do tego wypływającego z palnika acetylenowego z tym, że rozszerzony na końcu, to wtedy skojarzyłem z silnikiem rakietowym.

Miałem okazję zauważyć przedziwne zjawisko. Leciał sobie satelita, tak jak zawsze czyli jasna kropka posuwająca się dość szybko na tle ciemnego nieba z widocznymi gwiazdami. Nagle w miejscu kropki rozbłysły jasno dwa światła. Błyski tworzyły kształt dwóch dzwonków złączonych wierzchołkami a kolor zmieniał się od bardzo jasnego w stronę ciemnej czerwieni. Trwało to kilka sekund i zgasło. Kropka satelity była dalej widoczna, ale zmieniła wyraźnie kierunek bo jakby zaczęła się wznosić w raz z ruchem na wprost. Domyślam się co to było, ale może ktoś inny też widział coś podobnego i się wypowie.