Z drugiej strony, żeby podgrzać gram żelaza do 1000 stopni, potrzeba około 500 Dżuli, czyli można to nawet zrobić akumulatorem samochodowym, sekunda, dwie, trzy i powinno być po sprawie (12V * 50A= 600W, a przecież 600 W*1 s = 600 J)
Wystarczy tylko opracować te zaciski. Spróbuję się pobawić w wolnej chwil, kiedyś przecież będę miał większą przecinarkę! Jak mi się coś uda, to pokażę.
Na razie zweryfikowałem ponownie, że taśma pęka poza miejscem lutowania. Wziąłem za lut kawałek mosiądzu ze starego kranu i umieściłem między dwoma końcami taśmy, podgrzałem MIGiem. Zlutowane było może na 4x4mm^2, ale i tak trzymało na zginanie lepiej niż przegrzana taśma. Próbowałem też wcześniej odpuszczać miejsce spawane migiem małym palnikiem ręcznym butanowym. Też pękało, tylko bardziej "na miękko". Nie sprawdzałem jednak naciągu. Może taśma tak odpuszczona pękałaby przy mocnym zginaniu ale wytrzymała znamionowe 20kg/mm^2 (czyli około 200kg udźwigu w moim wypadku)?
Tak czy inaczej cała operacja, włączając szlifowanie, ustawianie, lutowanie, ponowne szlifowanie to 30 minut, a przy przygotowaniu stanowiska i nabraniu wprawy pewnie 10-15. Więc trzeba policzyć, czy to się opłaca (przygotowanie przyzwoitego stanowiska to pewnie dniówka). W wypadku taśmy za 30-50 złotych nie ma to raczej sensu, nawet jak pęka co godzinę. Chyba że to nauka na przyszłość pod grubsze taśmy.
Tutaj na zdjęciu, zgodnie z zasadą "nie ma takiego złomu co by się nie przydał w
domu garażu", do chwycenia taśmy, aby spawać MIGiem, używałem podstawy od zepsutego stojaka do wiertarki ręcznej, aluminiowy, więc działa jako "heat sink":
