Może warto zadać sobie pytanie... "Jeśli terapia tą metoda ma trwać dwa lub więcej lat, to czy jest sens" .... ją sprawdzać na SOBIE, pracowicie (czytaj: drogo, bo z reklamowaną wyciskarką) wyciskać sok z tej biednej marchwi.RomanJ4 pisze:Jeśli terapia tą metoda ma trwać dwa lub więcej lat, to czy jest sens oszczędzać na zakupie porządnej wyciskarki?
Uzupełnię.... w moim domu codziennie, niestrudzenie i od lat pije się sok z marchwi, selera,
itd, itd. codziennie.... po szklaneczce, czy ktoś lubi, czy nie..... ma wypić.
No i teraz, czy ...pijemy "zupełnie niczego nie warte" barachło..., (bo nie wyciśnięte, tylko odwirowane), czy robimy "sobie dobrze" ... bo pijemy "tylko właściwie wyciśnięte"....?
Odpowiedź zna tylko "Wszechmogący".
Mój wniosek: jesli Ci nie pasuje odwirowana marchew, chrup Kolego marchewkę w całości.
Łykaj dzielnie całe kawałki (możesz wciskać je prosto w tyłek), teorię o skuteczności (Twojego chrupania-wciskania) znajdziesz jak Ci potrzeba w sieci-zawsze się znajdzie stosowna teoria.
PS.... jak będziesz długo szukał, to znajdziesz w sieci potwierdzenie każdej teorii.
Ja piję ten pi***zony sok z marchwi tylko dla tego, by nie robic przykrości mojej żonie, która to pracowicie wykonuje.
Mówią, że wiara czyni cuda.... Polecam. W prawdzie nie z autopsji... ale, czytałem w Sieci, że to prawda.