Aż mnie zmroziło, gdy nagle zachwiała się na widłach, fiknęła i grzmotnęła o beton - a robili to ludzie, którzy niejedną i nawet większą maszynę ładowali/zdejmowali. Tamta mało nie zgniotła człowieka, kilkanaście sekund przedtem był w miejscu, gdzie się zwaliła, te obrazy zostały mi na zawsze w pamięci

Nie znam dokładnie uszkodzeń (nie podchodziłem, bo zaczął się taki młyn, że hej - kupujący chyba o mało nie zszedł na zawał), ale i z kilkudziesięciu metrów dostrzegłem: były i to duże; koła i manipulatory ręczne, śruba/wałek, pewnie suport.
I dlatego nigdy nie pozwoliłem na użycie widlaka (co prawda moje maszyny nieduże, 1,2-1,5t) - zawsze brałem HDS, czyli jednak dźwig.
Ma podpory, jest stabilny, wygodnie zawiesi się maszynę na pasach/łańcuchach (DOBRYCH!), są w DTR punkty zawieszenia, sposób transportu (przetyczki, drągi), ew. widać gdzie maszyna przeważa, można poprawić... a widlak?
Nie mówiąc już o słabych możliwościach "zrównoważenia"na widłach niesymetrycznej często maszyny, niech widlak kiwnie się na jakiejś maleńkiej dziurze i nieszczęście gotowe - i tak chyba było we wspomnianym przypadku.
Może przesadzam, nie jestem fachmanem od transportu maszyn - ale według mnie tylko dźwig czy HDS, a krótki transport poziomy czy ustawianie na rurach/wałkach; widlak jeśli już, to wyłącznie w miejscach gdzie w żaden sposób nic innego nie wejdzie lub nie da rady inaczej.