Skontaktuj się z Piotrem Lecykiem - http://masters.ckp.pl/plecyk/

z Wrocka, to do Olesna ma niedaleko, a może pomóc.

[quote="nef"]Dodam tylko, że mamy pokaźna ekipę ludzi, którzy znają się na rzeczy i to bardzo dobrze. Problem leży w ich predyspozycjach do przekazywania wiedzy. Chcemy zbudować na gruncie w postaci ekipy młodych, częściowo znających już temat, ludzi poważny zespół, który będzie mógł przekazywać wiedzę dalej.
[/quote]

I to wam się raczej nie uda. I mogę powiedzieć dlaczego. Sam zauważyłeś, ze problem w predyspozycjach tych osób, do przekazywania wiedzy. Mogę cię zapewnić, że w podobnych zespołach bardzo ważne jest doświadczenie i rutyna, wynikająca z własnych spostrzeżeń i czasem trudnego dochodzenia do rozwiązania jakiegoś problemu.

I ty teraz chciałbyś, żeby taki dobry i ceniony pracownik oddał swój kapitał wiedzy innym. Zgoda, ale ja ci się pytam: [b] za co i po co? [/b]

Po to, by pracodawca miał w zapasie kolejnych ludzi, że jeśli dany fachowiec albo zażąda wyższej stawki, albo w inny sposób "straci sympatię" pracodawcy, żeby można było bezboleśnie wymienić go na następnego, którego ten pracownik sam przeszkolił?

Powiem tak - nie wierzę, żeby ktokolwiek w takim przedsięwzięciu miał ochotę brać udział. Sam często przeszkalam różne osoby i staram się to zrobić bardzo uczciwie, przekazując im w maksymalnie dostępny sposób, dokładnie takie minimum wiedzy, jakie im na danym stanowisku jest potrzebne. Uwierz mi - wcale nie mam zamiaru wychować sobie osoby, która dziś mogłaby zabrać mi moją pozycję.

Jest jeszcze jedna sprawa - do wielu rzeczy dochodziłem sam, bo nikt nie podzieli się za darmo swoją wiedzą, I co - uważasz, że teraz powinienem tą wiedzę oddać za darmo, bądź za jakieś grosze? A w imię czego ja się pytam? Jak ktoś chce mi dorównać, niech kombinuje - podstawy ja mogę przekazać. Resztę niech zdobywa sam.

Bo ja, podobnie jak wymienieni przez ciebie członkowie twojej ekipy mam wyjątkowy antytalent pedagogiczny w przekazywaniu wiedzy. No wiesz - nie mam żadnych predyspozycji nauczycielskich, nie mam wykształcenia pedagogicznego i tak w ogóle, to w umowie o pracę nie mam zwrotu "nauczyciel".

Że jestem bezczelny - no tak, ale lepszy bezczelny fachowiec, który poradzi sobie z każdym problemem technicznym, niż potulny inżynier, z chęciami, ale bez doświadczenia, który chciałby uczyć, tyle że nie wie czego.

A po liście maszyn widzę, że problem jest poważny. Nie macie ujednoliconego parku, są różne sterowania itp.

Naprawdę nie zazdroszczę zadania. Pozdrawiam.

Po pierwsze - czemu ma służyć szkolenie - na jakich obrabiarkach będą ci ludzie pracować, jaki będzie ich zakres pracy i jakie będą stawiane przed nimi wymagania (mają zakładać detale, czy może też programować, wpisywać korekcje itp)

Po drugie - jakich ludzi masz do dyspozycji - czy oni cokolwiek potrafią, jakie są ich możliwości przyswajania?

Moim zdaniem - jeśli kupujecie nowe obrabiarki, to warto skorzystać z możliwości szkolenia poprzez sprzedawcę. To jest chyba nawet jeden z warunków gwarancji.

Musisz bardzo szczegółowo ustalić cel tych szkoleń. Przecież firma nie będzie mogła pozwolić sobie na szkolenie, ładując w mózgi tych osób niepotrzebne dane, tak, jak to ma miejsce na 99% kursów. Najważniejsze są potrzeby firmy, związane z zakresem produkcji, technologią, a przede wszystkim organizacją pracy - za co kto odpowiada.

Przecież nie będziesz uczył modelowania operatora tokarki, który będzie zakładał i zdejmował detal. Z drugiej strony, jeśli macie skomplikowaną produkcję i szef wymyślił sobie, że wykształcisz mu programistów, to ja ci serdecznie współczuję.

Może mógłbym, choć nie mam za wiele czasu czasem coś podpowiedzieć - zobacz skąd jestem i odezwij się na maila. Acha - piwo w razie czego ty stawiasz.