Yorgus100 pisze:skoro mogę włozyć ręce do "kieszeni" i obsługiwać w tym samym czasie dwie maszyny?
Sprostowanie - tekst "w tym samym czasie" należy usunąć z tego zdania. Nie umiem sobie wyobrazić, żeby w trakcie prac tokarskich na tak małych maszynach jedna osoba pracowała na manualu i tokarce numerycznej w tym samym czasie. Raz na jednej, raz na drugiej, tak to się da, ale w tym samym czasie? Ile w twojej produkcji trwa jedno przejście?
Ja rozumiem, że możesz nie wiedzieć, że wiór wstęgowy (zawsze powstanie przy kończącym się przejściu) może np. odsunąć wężyk z chłodzeniem. To chłodzenie może również z innych powodów przestać płynąć i leci ogień. Na tokarkach możesz "włożyć ręce do kieszeni" ale cały czas musisz być gotowy, żeby je spowrotem wyjąć. Tu jedyną oszczędnością może być fakt, że maszyna ze sterowaniem robi szybciej i powtarzalne elementy, choć czas na napisanie programu musisz uwzględnić. Ale przy np. 100 sztukach to się może opłacić. Ale pracownik będzie pracował raz na jednej obrabiarce, raz na drugiej.
No i "ma zastąpić "manuala"w typowych pracach - "Weż pan dorób!"" jest co najmniej kontrowersyjne. Owszem, masz np. jakość gwintu, gdzie nie trzeba celować, jak na konwencjonalnej, robisz stożki, promienie bez żadnych problamów, ale musisz znać cały detal, pomierzyć, zrobić program, nie da się, jak na konwencjonalnej, że mierzysz w czasie toczenia poszczególnych części przedmiotu i dorabiasz.
No i na zakończenie. Piszesz o swoich pracownikach
"dreptacze". Nie na temat, ale ja nigdy nie zdecydowałbym się na pracę u szefa, który taką nazwą by mnie określał. Dla mnie to ty upokarzasz tych ludzi. Sam pewnie jeździsz "X5 po Niemcu", albo w "lizingu z kratką" i nie dreptasz? Ciekawe, jakim określeniem nazywają ciebie twoi pracownicy.