A czy to jest w ogóle sens spalać paliwo, żeby mieć prąd, który zamieni się na ciepło? Czy nie prościej i taniej ogarnąć podgrzewanie z butli gazowej (ciekawe ile na butli pochodziłby junkers?), a prąd oszczędnie wykorzystać tylko tam, gdzie faktycznie go potrzeba, do ładowania telefonów, oświetlenia awaryjnego itd. Bo w takim przypadku wystarczy instalacja "na balkon". Teoretycznie z takiego czegoś można mieć nawet do 600W. Ile z tego można choćby w żelowych akumulatorach zgromadzić (48V wystarczy?)? Uciągnie lodówkę? Jeśli tak, to może taki minimalny układ by się sprawdził.
Bo agregat agregatem, ale jaki zapas paliwa do niego trzymać trzeba? A może ma ktoś taką dodatkową instalację, właśnie na lodówkę, oświetlenie awaryjne, może jakaś pompa jak woda ze studni, no i ładowanie telefonu.