Podziwiam to, co w tym temacie Kolega robi, ale to jest w tym momencie już dla mnie sztuka dla sztuki. Pięknie się na to patrzy (i z zazdrościąpiromarek pisze:cześć.
Tylko jak obejrzysz tematy o doprowadzaniu Chinek do stanu używania, to też można się popłakać.
Np. tutaj kolega walczy od 10 stron:
https://www.cnc.info.pl/topics89/przegl ... t48507.htm.
Co prawda to większość jego praca rąk własnych , ale wyprowadzanie prowadnic to już bez płyty czy liniału nie ujedziesz.

A wiele osób kupuje taką samą tokarkę, przeciera szmatką smar i jedzie od razu z robotą i nie narzeka. Zależy od oczekiwań oczywiście, ale zgadzam się z przedmówcą, że chinki przynajmniej są nowe, więc mimo bagażu niedociągnięć (które mogą być, ale nie zawsze są), można na nich pracować praktycznie od momentu zdjęcia z palety. Bez konieczności wymieniania połowy elementów, szlifowania łoża, wymieniania łożysk, poprawiania tu nakrętki, tam kasowania luzu... o ile oczywiście nie trzeba wszystkiego robić co do setki
