Znaleziono 8 wyników

autor: Pistolet
27 paź 2016, 20:06
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

Życie to jedno wielkie pasmo kompromisów. Im ktoś ma słabszą pozycje, tym bardziej musi ustępować.
Właśnie o to chodzi...

Pieniądze są największym dobrem luksusowym teraz... Ludzie różne kombinacje robią, aby przeżyć... Potrzebuje kogoś do współpracy, chociaż jedną osobę... Bardzo dużo zainwestowałem pieniędzy w różne rzeczy, ale przy tych problemach to trzeba by było mieć po 10 tys na miesiąc, aby to wszystko tak porządnie, zgodnie z procedurą zrobić...

Może się ktoś tu odezwie i nawiążemy jakąś współpracę, Ja jestem otwarty i mogę dużo od siebie dać...

Możemy się na privie wymienić informacjami, mogę coś komuś dorobić, narysować itp zrobić projekt, obliczyć, gorzej jest kiedy trzeba wyciągnąć kasę na stół, bo ja na prawdę nie mam, albo mam mało, a inni mają a mimo to nie chcą zapłacić...

Także myślę ze to tyle, co w tym temacie... Kiedyś zrobiłem podobną akcje i poznałem faceta z którym współpracuje do dzisiaj... Jest to elektronik...

Powiem tak, jak ktoś mi tu pomoże... To ja jeżeli tylko będę wstanie, to też komuś pomogę... Bo mam maszyny i jednak mogę coś zrobić... także się odwdzięczę za pomoc A zlecenia to jest po prostu inna bajka...Takie coś, na takim forum jest bardzo źle odbierane przez większość użytkowników, bo to jest pewnego rodzaju cyrk... Ale podobny cyrk zrobił facet na forum sportowym i co ? Poznał kogoś takiego jak ja... i już schudł z 200 kg na 150 kg i sobie chudnie dalej... (za darmo)Dlatego podjąłem takie wielkie ryzyko i się tu zbłaźniłem, aby wyłonić chociaż tego jedynego człowieka, z którym będę współpracował... A na jakich warunkach, to się dopiero okaże...
autor: Pistolet
27 paź 2016, 19:16
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

Początkowo żałowałem ze napisałem tego posta, bo mniej więcej wiedziałem jaka będzie odpowiedź, ale teraz jestem pełen nadziei, bo być może coś mi podpowiecie.

mc2kwacz myślałem o zakupie jakiś książek właśnie z tym związanych, czyli jak rozmawiać z pracodawcą...

Podczas tej nauki uwodzenia gdzieś mi się tam obiło o uszy, ze jest coś takiego, jak uwodzenie mężczyzn i ogólnie uwodzenie własnego szefa. Jeżeli chodzi o uwodzenie kobiet, to na prawdę się do tego przyłożyłem i miałem efekty takie, jaki nigdy w życiu :) Ja mniej więcej wiem, jaki człowiek jest pożądany... Pracownik jest takim trochę towarem, nawet mówi się na to, zasoby ludzkie... W przypadku uwodzenia kobiet jest coś takiego jak preselekcja, czyli zainteresowanie Tobą innych kobiet... Nie można z tym przesadzać, bo wyjdziesz na majlocha i cała sztuka polega na odpowiednim balansie... To ma nie być oczywiste, czyli kobiety się Tobą interesują, a Ty biedna zagubiona owieczka nie wiesz co masz wybrać. Podobnie jest z pracodawcą... Dobrze jest kiedy jesteś wartościową osobą na rynku pracy, czyli kiedy inne firmy są Tobą zainteresowane... Ale też nie może być tak ze Ty zaraz pryśniesz do innej firmy... Tu te mechanizmy są bardzo podobne...

Pracodawcy chcą osoby doświadczone, z pewnym stażem pracy, które zwiążą się z nimi na stałe. Podobnie jak kobiety :) Ale nikt nie chce dać Ci tego startu... U mnie problem jest taki, ze mam bardzo duża wiedzę jeżeli chodzi o budowę maszyn, w niektórych kwestiach kładłem naszego technologa, ale jest to doświadczenie zdobyte u siebie... I teraz jak Ja mam przekonać tego pracodawce do siebie, kiedy cały mój dorobek naukowy jest efektem mojej działalności... Musiałbym go okłamać ze pracowałem u kogoś innego, nie przyznawać się do własnej działalności, ale raz ze to będzie niemoralne oszustwo, a dwa ze nikt Ci nie wystawi fałszywego świadectwa pracy... Ja na prawdę próbowałem ciągnąc dwie sroki za ogon, czyli mieć własną działalność i robić u kogoś... No ale zawsze to wyglądało tak samo, pracowałem na produkcjach, ale to są takie kieraty ze nie ma mowy o żadnym rozwoju, jak się trafi do obozu pracy to jest po Tobie.Byłem w 3 obozach, uciekłem po 3 miesiącach i szukałem pracy gdzieś indziej, ale ogólnie z tym jest ciężko, aż trafiłem na tego faceta o którym pisałem... Teraz mam iść do takiej małej firmy produkcyjnej ale też chcą mnie wziąć na staż... Zobaczymy jak to będzie... Problem ze mną jest taki, ze Ja de facto nie potrzebuje stałej pracy... Mój technolog, chłopak jest moim kolegą mimo ze tam nie pracuje, to mam cały czas kontakt z chłopakami, przyjaźnimy się... Chłopaki chodzą do pracy, technolog zarabia 2 tys złotych... i wszystko wydaje na głupoty... Ja nie jestem jakiś chciwy, mówię maszyny stoją, róbmy coś razem... wolę mieć 30 % zarobku z udostępnienia maszyny niż całkowite 0 kiedy ona stoi... Ale chłopaki poza pracą to są tylko zainteresowani Piwem i innymi rozrywkami.... Także do czego zmierzam, ze jeden chodzi do pracy i nie ma to żadnego znaczenia, bo mieszka z rodzicami i wydaje kasę na przyjemności i głupoty... więc bez tej pracy też by facet bez problemu przeżył.... Ja np też nie potrzebuje stałej tej pracy, bo nie mam rodziny na utrzymaniu... cały życie się odchudzam, jem tylko smalec, więc koszty utrzymania praktycznie żadne :) To nie muszę mieć pensji co miesiąc... Ale chciałbym się rozwinąć... coś osiągnąć w życiu, dlatego zajmuje się tymi maszynami, bo jest to przyjemność i sposób na życie...
Teraz wypompowałem się z kasy, bo parę tysięcy poszło na maszynę i zostały mi jakieś grosze... Dla kogoś 2 tyś to jest dużo... a w przemyśle to jest nic... ale trzeba mieć... Mam bardzo dużo tematów, które chce zrealizować, ale nie mam kasy na materiał, na narzędzia itp... I muszę czekać aż dopiero mi się coś sprzeda, aby iść dalej... Żebyś my się dobrze zrozumieli, nie jestem leniem, chodzi tylko o inną specyfikę pracy... Każdy mi mówił, z reszta sam myślałem aby pracował w branży CNC... A może to jest błąd... Mnie by odpowiadała praca dorywcza... Nie ważne jaka, aby tylko była... Ale ludzie strasznie wąchają, czemu chcesz tak pracować... Bo każdy chce umowę... Coś tam się odsłonisz, powiesz ze coś robisz... To się zastanawiają, boją się... I na prawdę jest ciężko...
Ja czy chce czy nie chce to muszę rozwinąć swoją działalność bo nie ma po prostu innej opcji, to jest droga w jedną stronę... Mam tyle lat, ale pracodawcy się zapytają, co wcześniej robiłeś ? I co nie powiesz ze miałeś działalność ? Mówiąc bardzo prosto czego ja potrzebuje, wyskoczyć sobie do kogoś dorobić tam 200 - 300 zł weekendowo aby mieć na narzędzia itp... Ciągnąć swój biznes, być niezależnym... Ale nikomu to nie pasuje... Ludzie to odbierają jako jakieś cwaniactwo ? Nie wiem...

Przecież Ja to wszystko co mam, to mam z pracy własnych rąk, nikt mi tego nie dał, ani tego nie ukradłem, więc dlaczego miałbym tego nie rozwinąć ?


Wspomniałem o tej biochemii, mówiłeś abym to porzucił, ale czemu ja się tym zajmuje... Bo nasi polscy lekarze leczyli mnie na astmę której nie mam i zrobili mi bardzo poważne powikłania... Ja jako nastolatek ważyłem 135 kg i myślałem wtedy ze umrę... całe życie szukałem odpowiedzi dlaczego ja tak wyglądam... Bo mam chude ręce i nogi


Na tych lekach które brałem, jest wyraźnie napisane ze nie mogą tego przyjmować dzieci... a lekarz na chama wciskał leki na astmę, bo były bardzo drogie i robi na tym biznes... Mama mówi, ze oni mnie leczyli zapobiegawczo...

Tak drążyłem ze się okazało ze miałem śmiertelnie niebezpieczna chorobę... Uczyłem się i Sam się wyleczyłem... Dzisiaj już jestem normalnym. Chciałbym ubiegać się o odszkodowanie, ale papuga chce 3 tys na start i też nie wiadomo jak to będzie...

Ale odszkodowanie za szkody powinno być bardzo wysokie, dlatego ja też szukam kogoś kto mógłby mi pomóc w tej materii, Bo jestem wstanie oddać duży procent tego odszkodowania.

Ja na prawdę jestem takim ewenementem... Jakimś błędem w systemie...

Ja się wziąłem za maszyny, bo przy wadzę 135 kg nie byłem wstanie ustać tych 8 godzin, także wyobraźcie sobie co Ja przechodziłem... W tych obozach jak była przerwa 15 minut to leżałem w kiblu na ziemi w tych gównach i zdychałem z bólu...

Mam dużą wiedzę z zakresu biochemii, medycyny jakby ktoś tutaj chciał, to mogę pomóc, niekoniecznie odpłatnie, możemy się jakoś dogadać, trzeba sobie jakoś nawzajem pomagać...
autor: Pistolet
27 paź 2016, 08:32
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

Majster70 pisze:Nie lubię się publicznie wypowiadać na osobiste tematy, ale słowo klucz dla ciebie to ASERTYWNOŚĆ. Jeśli lubisz psychologię to poszukaj trochę, potrenuj i poćwicz.
A może problem leży jeszcze gdzie indziej, ciężko coś doradzić na odległość w tak delikatnej materii. Może po prostu daj zarobić profesjonaliście.
Czytałem właśnie w tej psychologi kobiet ze jest coś takiego jak fetysz zależenia... Jak ktoś robi dla Ciebie wiele, to przestajemy tą osobę szanować... To samo tyczy się pracy... Jak jeszcze dojdzie jakaś desperacja to jest po jabłkach...

Po co motywować kogoś premią, skoro ten ktoś jest już zmotywowany do pracy ?

Z drugie strony, to oni chyba po prostu wiedzą ze człowiek ambitny nie będzie siedział w takim miejscu i dlatego może też nie chcą inwestować... Tu jeszcze dochodzi instynkt, oni nie chcą zatrudniać ludzi którzy mają coś swojego bo boją się ze wyhodują konkurencję na własnej piersi... Więc chcą Cię wykorzystać i pogrążyć... Myślę ze to jest głownie działanie podświadome.
autor: Pistolet
27 paź 2016, 07:16
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

Na szczęście zajmuje się czym innym, maszyna jest kupiona pod frezowanie czegoś innego, chciałem ją tylko dodatkowo obciążyć, aby uzyskać jakąś większa produktywność. Bo przez większość czasu maszyna po prostu stoi...

To jest bardzo miłe co napisałeś... Widać ze jesteś inteligentnym człowiekiem.

Co do mojego życia prywatnego, ludzie którzy mnie znają, dziwią się ze dałem radę... I to są ludzie z różnych środowisk... Ci co mnie znają kibicują mi i bardzo mi pomagają jak tylko mogą... Przeżyłem dużo złych rzeczy... Moja pierwsza dziewczyna z która byłem 7 lat puściła się z własnym wykładowcom... później miałem rożne przygody i trafiłem na taką młodą gówniarę 20 letnią... jest artystką więc myślałem ze coś razem sklecimy, ale za bardzo leciała na kasę, jak się okazało ze nie będę sponsorem, to puściła się z synem własnej szefowej... A to tylko jeden aspekt mojego życia, ale nie o tym...

Reasumując, co mi dała nauka uwodzenia ? Właśnie ze nie warto ganiać za dziewuchami i mogę się w 100% zaangażować w pracę... Bo kiedyś robiłem, a mi było szkoda życia, teraz wiem ze nie ma czego żałować...

A ćwiczenia kształtują charakter... maszyna frezuje, a ja sobie ćwiczę... Także myślę ze w miarę dobrze gospodaruje tym czasem...

Co do zleceń, ogólnie robię takie duperele, czasami trafi się coś za 3 tys, za tysiąc... mam jednego stałego odbiorce, ale nie widzę pieniędzy co miesiąc i to mnie boli...

Próbowałem parę razy chodzić do pracy, scenariusz cały czas taki sam... Zaczepiłem się rok temu w jednej firmie, facet płacił nam 5,5 zł na godzinę bo kolega był na stażu i nie chciał aby on był stratny :) Wychodziło niecałe 900 zł na miesiąc... Srałem na tą kasę, dużo zainwestowałem jeszcze swoich pieniędzy, starałem się aby wykazać, naprawiłem facetowi maszynę, załatwiłem tanio narzędzia od jednego kolegi z forum co tu się ogłasza, uratowałem robotę za 10 tys złotych, dorobiłem mu parę części u siebie

i wiecie co ? Powiedział mi ze on to docenia...

A nawet mi 100 zł premii nie dał...

Pracowałem tam 3 miesiące i przez 3 miesiące nie widziałem pieniędzy, odszedłem bo bałem się że w końcu będę pracował tam za darmo...

Wypłacił mi pieniądze, ale przez 3 miesiące musiałem jeździć za swoje...Moje życie jest bardzo dziwne, na prawdę nie mam szcześcia do pracodawców, a jestem chorym perfekcjonistą i uważam ze dobrym pracownikiem. Na 3 miesiące pracy miałem tam tylko 3 małe straty, źle się wyzerowałem na zecie i za 30 zł zepsułem jakiś plastik, ułamałem freza fi 4 i coś tam drobnego...

Później się dowiedziałem ze zatrudnił innego faceta, dał mu na start 3 tys złotych, facet codziennie coś psuje, ostatnio się w stół wrąbał... Poniszczył narzędzia za kilkaset złotych, rozwalił 4 oś i inne historię...

I dlatego siedzę i piszę to na tym forum, bo mnie po prostu skręca, czemu życie jest takie niesprawiedliwe... Ze im bardziej się starasz, tym bardziej ktoś ma to w du***.

Jako dziecko nie wierzyłem kompletnie w nic, interesowała mnie tylko sama nauka, jakieś schematy, w tych wszystkich książkach motywacyjnych jest napisane ze nie ma czegoś takiego jak pech i szczęście, ze to jest wymysł ludzki itp

Wydawać by się mogło, ze zasady są proste, wstawaj rano, pracuj ciężko, wykazuj się a osiągniesz coś... Ktoś Cie w końcu doceni... Chyba nie w Polsce...

To zlecenie z kółkiem bo prostu mnie tak wkurzyło, bo facet jeszcze mi wysłał takiego smsa, tak się nie robi, bo to jest chamskie, wyszło tak jak ja bym mu za dużo powiedział...

Większość zleceń tutaj to są tzw fejki, chodź czasami nawet i tu można coś złapać większego, pod warunkiem ze po drugiej stronie siedzi ktoś normalny...
autor: Pistolet
26 paź 2016, 18:47
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

Mam 27 lat, dla jednych tutaj będę gówniarzem, inni są w podobnym wieku.

W swoim życiu postawiłem na rozwój osobisty. Są trzy takie gałęzie w których zacząłem się kształcić.

Budowa maszyn.
Biochemia.
Psychologia kobiet.

Te wszystkie tematy są ze sobą paradoksalnie powiązane, tylko trzeba umieć to dostrzec. Człowiek zanim zacznie coś robić, to ma jakieś wyobrażenia na ten temat, jakieś marzenia. Powiem wam jak to wszystko wygląda w praktycy, jak smutna jest prawda. Przez pracoholizm rozstałem się z dziewczyną, bo była tylko praca, wiecznie uwalony w smarach, śmierdzący itp...

To wydarzenie zainspirowało mnie do tego, aby dowiedzieć się coś więcej, szukałem odpowiedzi, gdzie popełniłem błąd. Do mojego kształcenia doszła jeszcze jedna gałąź, "relacje między ludzkie" Każdy kto zaczyna uwodzenie ma w głowie coś takiego :

Wyobrażenie : Nauczę się parę jakiś tricków i będę wyrywał laski na kilogramy.

Rzeczywistość : Prawda jest taka, ze taką naukę uwodzenia rozpoczynamy od samego siebie, to jest ciężka praca, skierowana głównie we własną osobę, uczenie się psychologi, zmienianie swoich nawyków, światopoglądu itp Także, miało być kupienie poradnika i już, a nagle okazało się ze coś co miało zająć tylko 2 - 3 godziny, przekształciło się w ciężką 3 letnią pracę głownie nad samym sobą... Zamiast randek, doszły takie rzeczy jak nauka psychologi, zarówno męskiej jak i damskiej, rozwój własnej psychiki pochłoną rozwój własnego ciała... To dało nową gałąź samokształcenia :

Biochemia (siłownia) : To jest to samo co wyżej :

Wyobrażenie : Pójdę na siłkę, popakuję pół roku i będę wyrywał laski na kilogramy no i ogólnie będę kozak.

Rzeczywistość : Jest taka ze efekty nie są współmierne do włożonego wysiłku, myślałeś ze w dwa lata zrobisz formę, jak ten wiszący arnold na plakacie, a nagle się okazuje ze to wszystko nie jest tak klarowne jak się wcześniej wydawało... Ze facet miał przeszczepiane dwie zastawki, ze podjadał tam jakiś metanabol, ze ogólnie był cwaniak, a ze ta klata to jakiś syntol tam poleciał, a tak w ogóle to oni wszyscy tego używają...Im bardziej się brnie w coś takiego, tym więcej jest wzorów, chemii, wysiłku, ciężaru a mięśni co raz mniej...

Budowa maszyn i biznes.

Wyobrażenie : Kupię/zbuduje sobie maszynę, będę robił ogromną kasę i stworzę firmę która zostanie potęgą...

Rzeczywistość : Nie masz pieniędzy, zaczynasz budować maszynę z jakiegoś główna... Chcesz coś osiągnąć w życiu, myślisz sobie ze początki są ciężkie, ze musisz

jakoś to przetrzymać... Nowa maszyna kosztuje 14 tys, idziesz do pracy, po miesiącu zostaje Ci 800 zł i kupujesz za to jakieś tam dwa silniki, jakieś śruby używane z forum, odpady i próbujesz coś z tego zlepić... Po jakimś czasie za 8 tys wyłania Ci się jakieś lepiszcze, jeździ, na początku się cieszysz, ale później się wkurzasz, bo rozwala się to co chwilę, do profesjonalnej roboty się nie nadaje, a wchodzisz na takie forum, chcesz chociaż odzyskać część wsadzonych pieniędzy i następuje takie ciężkie zderzenie z rzeczywistością... Nie mówię ze to jest regułą, ale zdarza się ze duże firmy, które dostały pieniądze np z dotacji, walą takie zlecenia za 50 zł czy 100 zł. Czyli ten duży, dość ze zjada bydło w całości, to jeszcze wyjada tą padlinę i taka mała hienka, jak ja nie może znaleść nawet grama mięsa... Ten mechanizm życia jest prosty, całe życie polega na jednym wielkim oszukiwaniu. Pieniądze zarabia się na marzeniach, bardzo dobrze pasuje tutaj powiedzenie, ze pacjent wyleczony, to klient stracony....Te wszystkie rzeczy, które które napisałem, to złudzenia, wieczna droga do wyznaczonego celu, który nigdy nie nastąpi. Zycie to piramida, każdy patrzy tylko aby każdego okraść.

Moim największym problemem w życiu i największą słabością jest empatia, nie potrafię na wydrę walczyć o swoje, nie mam takiej psychiki. Wiem niby jak to się robi, całe życie polega na oszukiwaniu... Mógłbym wymyśle jakieś urządzenie np do odchudzania, które nie działa, ale psychicznie nie był bym wstanie oszukać ludzi, dlatego nie mogę do niczego w życiu dojść. Chciałbym dać coś światu od siebie, jakiś dobry produkt, ale teraz taki produkt ginie w świecie wszechobecnego chłamu, a zus i inne haracze trzeba płacić, tego co Cię okrada, czyli zusu nie obchodzi czy Ty jesteś rycerzem w lśniącej zbroi czy oszustem i złodziejem, ma się siano zgadzać i tyle.

Moim marzeniem jest taka satysfakcjonująca obie strony współpraca, gdzie ja będę miał na chleb a druga strona sobie na tym zarobi...

Im więcej się uczę, tym bardziej jestem przerażony, Ja robię się co raz mądrzejszy, ludzie co raz głupsi, a efekty i cele, coraz bardziej się oddalają... A Ja wiedząc więcej czuje się z dnia na dzień co raz głupszy i nic nieznaczący...

Być może niektórzy się wkurzą, ze robię na tym forum takie wywody, ale to jest taki krzyk umierającego człowieka na pustyni, który ma jeszcze nadzieje ze być może ktoś go usłyszy...
autor: Pistolet
26 paź 2016, 07:44
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

grzes_rupinski1 pisze:Różnych technologii używa się do wykonania różnych elementów. Dla jednego elementu jakość powierzchni po frezowaniu jest za słaba dla innego koszt obróbki wychodzi drożej niż koszt gotowego elementu.
Takie koło można frezować godzinę , szlifować dzień ,albo wypalić plazmą w 2 minuty.
Ty liczysz formatkę kwadrat za 3,5zł kg. ktoś pali kołnierze i ma odpad fi 600 i za niego mu policzą po 70gr za kg.
Nie ma co się żalić i płakać. Wszystko da się zrobić a kwestia czy wszystko się opłaca zrobić jest "płynna" . Masz maszynę wszystko przed Tobą . Pracuj, zarabiaj ,rozwijaj się. Nie ta fucha to następna. Powodzenia .
Myślałem o plazmie, tylko czy koło z plazmy nadaje się bezpośrednio na oś wirnika ? Z tego co facet mówił pierwotne koło było żeliwne, on dorobił ze stali, nie wiem czy mu to nie będzie pływać, tam gdzie są obroty, lepiej żeby coś było za dokładnie zrobione niż odwrotnie, a później się dziwią ze są wypadki i ze kawałek maszyny dziecku w głowę prysnął... Najgorzej to robić jakieś interesy z wieśniakami...

Ja jestem facet z miasta, ale jak widziałem co ludzie wyrabiają na wsiach, to się włos na głowie jeży, zapaliły się facetowi kable siłowe od obciążenia, wziął wiadro i chlup wodą... Tacy to są mądrzy ludzie...
autor: Pistolet
26 paź 2016, 07:07
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

To co mnie bardzo boli, to brak poszanowania do wszystkiego, do drugiego człowieka, do przedmiotu, do pracy...

Mam w okolicy tokarza, poznaliśmy się jakiś czas temu i zaprzyjaźniliśmy się... Facet na prawdę bardzo dużo mi pomógł, dzięki niemu mogłem iść trochę do przodu... Jest mi ciężko, bo pracodawcy patrzą żeby Cię okraść, wchodzisz na takie forum, chcesz uczciwie zarobić, to masz oferty po których nie wiadomo czy się śmiać czy płakać...

Tokarz zna moją sytuację, wie jak mi ciężko... Zawsze się go pytam ile za robotę... Kiedyś coś mi tam dorobił drobnego, pytam się ile... mówi nic... to mu tam 10 zł w kieszeń wsadziłem, chociaż na te fajki, aby po robocie sobie mógł zapalić.... innym razem podobna sytuacja 20 zł... To były jakieś bzdury... Ale wiedziałem ile mniej więcej może to kosztować, to chociaż za godzinę pracy policzyłem...

Wiem ze dużo rzeczy dorobił mi za symboliczne pieniądze, czasami nawet nie miałem na jedzenie, ale oddałem mu ostanie 50 zł za robotę bo on też ma rodzinę, poza tym robiąc coś mnie, zrezygnował z innej pracy... Wiem ze te 50 zł, to było dużo za mało, ale chociaż go przytuliłem i podziękowałem.

Najgorsze jest to że ludzie są tak tępi... Robisz im coś za pól darmo, a oni mają jeszcze jakieś muchy w nosie...

Niejednokrotnie ktoś chciał mi coś dać za darmo, albo zrobić... zawsze się jakoś odwdzięczyłem bo wyznaje jedną w życiu zasadę : Darmowa praca w gówno się obraca...

Mój przyjaciel jest technologiem w średniej firmie, jeżeli wysyłam mu rysunek z tego forum i on robi wyliczenie dla firmy i kosztuje to u nich np 400 zł, a Ja za ten element mówię 200 zł to czy jestem drogi ? Ja rozumiem ze tu siedzą studenci, ze robią jakieś prototypy, ze nie mają pieniędzy itp, ale przecież nikt nie może do interesu dokładać prawda ? A Ci ludzie tutaj to by chcieli za darmo... Jeszcze aby im dopłacić może...

Ludzie nie znają procesu technologicznego, może myślą ze maszyna CNC to sama robi ? Bo to się tak fajnie nazywa...

No ale trzeba zrobić chyba program ? Ustawić parametry, zamocować, narzędzia się zurzywają...

Mija tyle czasu, a ja się zastanawiam czy wybrałem dobrą drogę w życiu, bo uczę się od paru lat ogromu wiedzy, programów, programowania, technologi obróbki...

A byle jaki kierowca, czy jakaś baba w zusie zarabia więcej ode mnie... Ale taka jest chyba cena pasji :wink:

Im człowiek jest inteligentniejszy tym ma gorzej... Jakie tu są chamy z tych Koziegłów okolicznych. Słyszałem pogłoski, ale nie wiedziałem ze to prawda...

Poszedłem do roboty do faceta miałem zgrzewać druty na zgrzewarce... Na miejscu facet daje mi młotek i każe druty klepać na prosto... Już mi się to nie podobało, bo to niezgodność z poprzednią umową, jakby mi powiedział ze będę coś klepał jeszcze nie wiedziałem za ile, to bym się w ogóle nie zgodził... Ale postanowiłem zobaczyć co będzie dalej...

Facet przyniósł mi jakiś lejek do zboża czy tam czegoś i mówił ze chciałby to dorobić, gabaryt 150 x 150 x 150 I chciał aby mu coś wymyślił z tym...

Oglądam to, mówię ze można to pospawać... Mówi ze oni właśnie to spawali, ale ze jest za dużo roboty....

Opracowałem jak to wyfrezować w aluminium.... I mu tłumaczę co i jak... A się kurcze okazało ze nowy taki lejek 120 zł kosztuje, jak to usłyszałem to mi się słabo zrobiło, ale cwaniak...

Od zawsze pracowałem w produkcji, w ciągu 8 godzin wyprostowałem mu kilkaset czy kila tysięcy tych drutów, w każdym bądź razie parę kilo, a ten cham do mnie, nie wiem czy nie widział, czy się bał ze jestem za mądry i będę mu te choinki podrabiał, powiedział do mnie ze pijaki robili więcej niż ja... gdzie młotek chodził cały czas... Myślałem ze go tam pobije, wstałem, rzuciłem to i pojechałem do domu, za 2 dni wysłałem pismo z przedsądowym wezwaniem do zapłaty, zapłacił mi 8 zł na godzinę na lewo...

Takie chamy ze mózg staje, oni do siebie ryczeli jak zwierzęta, Ja jako inż po studiach, nie wiedziałem co oni mówią...

Innym razem to u tokarza tez był jakiś cham z Koziegłów, tez jakiś choinkarz, chciał coś wyfrezować w plastiku, jakieś kółko chyba fi 250, mówię mu jakie są materiały ile kosztuje poliamid, to nie moja wina ze to jest drogie... Facet mi nawet nie dał dokończyć, zaczął się na mnie drzeć ze jestem jak Balcerowicz i ze on sobie to z dykty zrobi czy coś... A był tak gruby ze mu oczu nie było widać, to samo jego synek...

I takim ludziom się po brodzie leje, a profesor na uczelni tramwajem jeździ... Im większy cham, tym ma większe pieniądze bo nie ma sumienia i skrupułów... Liczy się tylko on i jego du**...
autor: Pistolet
26 paź 2016, 01:06
Forum: Na luzie
Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 3465

Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.

Kupiłem sobie nową maszynę CNC. Nigdy nie brałem tu zleceń na frezowanie... Maszynę mam na razie w fazie testowania, coś mnie podkusiło i odpowiedziałem jednemu facetowi na ofertę. Zadzwonił do mnie, nagadał się na temat elementu chyba z pół godziny. Chodziło o dorobienie koła około fi 500 5mm grubości do jakiejś maszyny przemysłowej, miały być zamontowane na tym ostrza tnące.

Na początku nie wiedziałem do czego to jest, myślałem ze tylko to wytnę i tyle, powiedziałem mu specjalnie 100 zł żeby się tylko zgodził, bo bardzo chciałem wyfrezować właśnie coś okrągłego, ale później jak mi powiedział do czego chce to zastosować, to zacząłem się zastanawiać w ogóle czy to facetowi rąk nie urwie, ale nie ważne... Powiedziałem za mało, nie wiedziałem za bardzo jak się z tego wymiksować... Ale tak sobie pomyślałem, no nic słowo się rzekło, to mu to wykonam, najwyżej dołożę i tak chciałem przetestować maszynę... Nie odzywałem się... czekałem aż facet sam się zgłosi.

Rano dostaje sms "Dziękuje za zainteresowanie, zgłosił się gość z Krakowa za 50 zł zrobił"

Z tego co mi tu wyszło, takie koło fi 500 o grubości 5 mm powinno ważyć około 7,71 ale jeszcze trzeba to wyciąć z formatki 500 x 500 to przyjmijmy ze arkusz waży 10 kg.

Licząc 3,5 za stal to za sam materiał jest 35 zł, czyli za 15 zł ktoś zrobił program, zamontował to na maszynie i puścił :twisted:

Nie wiem o co tu chodzi, czy faktycznie ktoś dorobił to za takie pieniądze, czy facet wysłał smsa żeby mnie wkurzyć, podsumowanie jest tylko jedno.

To jest właśnie POLSKA...

Miałem tego posta nie pisać, ale jestem ciekawy o co tu chodzi ? Może to jakaś zagrywka marketingowa, parę kretynów wyśle Ci coś takiego i nie masz ochoty później patrzeć na te zlecenia, może to jakaś metoda zwalczania konkurencji ? :wink: Co o tym myślicie ?

Wróć do „Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.”