Projekt praktycznie zakończony (została kosmetyka):
- korpus na łożyska jest cały, bez tulei dystansowej
- łożyska zastosowałem zamienniki dobrane pod rozmiar w sklepie
- obawy co do smaru okazały się bez sensu: zastosowałem smar litowy/zielony i jak się go nakłada na czyste/wymyte elementy to jest praktycznie bezwonny
- z wyjmowaniem łożysk wyszła parodia bo zaniosłem je do wyjęcia do mechanika i pierwsze wyjął palcem... drugie śrubokrętem, na pozostałe 2 potrzebował już kolejny dzień i zostały rozwalone podczas wyjmowania. Nowe weszły bez wysiłku i luzu.
- roboczogodzin nie liczyłem, ale wyszło dużo za dużo...
- dziady z fabryki ładowali w niektóre miejsca śruby z gwintem calowym, a gdzie indziej z metrycznym...

Dziękuję bardzo wszystkim za pomoc!